fbpx
Paweł Dunin-Wąsowicz wrzesień 2017

Estetyka a ekonomia (Recenzja książki Spór o odbudowę Warszawy. Od gruzów do reprywatyzacji pod red. Tomasza Fudali)

Poprzednim razem takie zdziwienie wywołał u mnie jakieś 10 lat temu fakt wydania filmowego przewodnika po stolicy przez… Muzeum Powstania Warszawskiego. Teraz książka Spór o odbudowę Warszawy. Od gruzów do reprywatyzacji pod redakcją Tomasza Fudali, którą firmuje… Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Jest w tym jednak pewna logika.

Artykuł z numeru

Wiara bez uprzedzeń. Homoseksualność a Kościół

Wiara bez uprzedzeń. Homoseksualność a Kościół

Obszerny i bogato ilustrowany tom dokumentuje bowiem wystawę zorgani­zowaną w 2015 r. w ramach siódmej edycji festiwalu Warszawa w Budowie, w której organizacji MSN uczestniczy wspólnie z Muzeum War­szawy – jego wicedyrektor Jarosław Trybuś jest obok Joanny Mytkowskiej autorem jednego z dwu wstępów. Związek ze sztuką nowoczesną ma tu podwójny. Z jednej strony tytułowy spór dotyczy formy architek­tonicznej miasta odbudowywanego 70 lat wcześniej – decyzji co do zachowania lub zmiany generalnego układu urbanistycznego, typu i estetyki nowej zabu­dowy, w mniejszym stopniu odtwarzania zniszczonych zabytków, z czym potocznie odbudowa się kojarzy. Z drugiej strony – wydarzeniem z dziedziny sztuki była sama organizacja przestrzeni wystawy, która została ulokowana w przeznaczonym do rozbiórki ledwie pięćdziesięcioparoletnim budynku po Liceum im. Kle­mentyny z Tańskich Hoffmanowej przy ul. Emilii Plater w cieniu wieżowca hotelu Mariott w centrum War­szawy. Z myślą o poruszeniu wrażliwości widza eks­ponaty – głównie dokumenty – umieszczono w świa­domie dewastowanej przestrzeni, co pokazują zdjęcia. Dokumentacja tej ekspozycji obejmuje połowę obję­tości książki, drugą zaś – pięć artykułów pięciorga autorów, naświetlających różne aspekty sporu.

*

Aby zająć się Sporem o odbudowę Warszawy, trzeba najpierw opisać specyfikację jej zniszczeń, które dotknęły ok. 85% jej substancji mieszkaniowej – sta­nowi to sumę czterech etapów niszczenia. Podczas oblężenia miasta w 1939 r. oprócz zniszczeń fronto­wych Warszawa poniosła straty wskutek bombar­dowań – przede wszystkim spłonęły w śródmieściu Zamek Królewski i sporo domów w jego sąsiedztwie, Teatr Wielki, większość zabudowy ul. Świętokrzyskiej i spory kwartał między ul. Marszałkowską i ul. Zielną. Spalone kamienice nie były odbudowywane, lecz roz­bierane na cegłę już w pierwszych latach okupacji. Wiosną 1943 r. powstanie żydowskie w okrojonym getcie obejmującym głównie Muranów było zwalczane przez Niemców poprzez systematyczne podpalanie kolejnych kwartałów domów. Po jego zdławieniu roze­brano całą w ciągu roku wypaloną w ten sposób zabu­dowę na olbrzymim terenie owego tzw. getta szcząt­kowego – kiedy w sierpniu 1944 r. wybuchło powstanie warszawskie, była już tam tylko pustynia gruzów. W samym powstaniu, poza Starówką, sto­sunkowo niewielką część zniszczeń stanowiły skutki bezpośrednich działań wojennych – ostrzału artyleryj­skiego i bombardowań bombami burzącymi. Niemcy preferowali tańsze bomby zapalające. Także po wysie­dleniu ludności po upadku powstania niszczono zabu­dowę głównie poprzez podpalanie, pracochłonne i droższe wysadzanie w powietrze rezerwując dla prestiżowych zabytków kultury polskiej jak wypalony Zamek czy Pałac Saski.

Po opuszczeniu przez Niemców Warszawy 17 stycznia 1945 r. Śródmieście w zasadzie zachowało spójny charakter zabudowanych kamienicami pełnych pierzei. Było to jednak złudzenie – w większości z nich ocalały mury zewnętrzne, ale wszystko w środku zawa­liło się i runęło razem z przepalonymi drewnianymi stropami. Dopiero mniej więcej od 1910 r. wprowadzono obowiązkowe murowane stropy w budynkach wielo­rodzinnych – wówczas nawet gdy wypalone zostały w takich wnętrza mieszkań, konstrukcja pozostawała nienaruszona i odbudowa była stosunkowo łatwa. Tym­czasem pozostawione bez zabezpieczeń mury wypalo­nych starszych domów, stanowiących większość zabu­dowy Śródmieścia, odchylały się od pionu i kruszały – wystarczało kilka miesięcy. Olbrzymia większość śród­miejskich ostańców to właśnie nowsze domy, których jest tym więcej, im bardziej na południe w stronę Moko­towa. Właśnie powstałe praktycznie w międzywojniu dzielnice Mokotów, Żoliborz czy Ochota doznały mimo walk mniejszych zniszczeń niż Śródmieście, będące teoretycznie podczas powstania największą w miarę spokojną enklawą. Spłonęła zaś marnie zabudowana Wola, doszczętnie niemal drewniane przedmieścia w rodzaju Powązek czy Marymontu.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się