fbpx
Ilustracja: Ewelina Karpowiak
Daniel Lis luty 2020

Przez pole minowe

Próbując uniknąć jednych min, łatwo wejść na inne. Potrzebna jest więc stała czujność. I to właśnie redaktor może być przewodnikiem, pomagającym uniknąć wielu pułapek.

Artykuł z numeru

My, rodzice osób LGBT+

My, rodzice osób LGBT+

Redaktor?

To partner, przewodnik, opiekun, przyjaciel autora.

Albo szef, dowódca, niekiedy prokurator, sędzia i / lub kat.

Relacja między redaktorem i autorem jest kwestią indywidualnych potrzeb. Każdy redaktor ma swoją strategię porozumiewania się z autorem, bo też różnego rodzaju wsparcia i pomocy w procesie twórczym potrzebują sami autorzy. Staram się być takim redaktorem, z jakim sam chciałbym pracować: wymagającym, ale cierpliwym, a gdy trzeba, również wyrozumiałym. Który wie, z czym wiąże się „radość pisania”, jest partnerem. A jeśli sytuacja naprawdę wymaga, by był katem, to tylko takim, który wyrok wykonuje humanitarnie, w białych rękawiczkach.

Każdy autor, podejmując się napisania książki, wkracza na pole minowe. Nudnawe rozpoczęcie, niezbyt celna puenta, dłużyzny, przesadna skłonność do dygresji, niezręczności językowe czy błędy merytoryczne – to tylko niektóre pułapki związane bezpośrednio z powstawaniem tekstu. Jest ich jednak znacznie więcej.

Autor piszący fikcję może pozwolić sobie na większą swobodę – jego bohater może podjąć każdą decyzję, zrobić choćby największe świństwo. Autor może sprawić, że czytelnicy bohatera pokochają lub znienawidzą. Kryterium będzie spójność psychologiczna postaci, zasadność jej wyborów. W literaturze faktu mamy jeszcze kryterium uczciwości wobec bohatera, który był lub jest człowiekiem z krwi i kości.

Co jeśli autora ponosi wyobraźnia? Czy wszystkie informacje są zweryfikowane? Czy interpretacje wydarzeń (zjawisk społecznych, procesów historycznych lub – po prostu – decyzji bohaterów) nie są zbyt śmiałe? Czy autor umie je uzasadnić? Czy nieświadomie nie obraża bohatera / bohaterów? Czy autorowi i wydawcy nie grozi proces o naruszenie dóbr osobistych? Jeśli autor opisuje wielokrotnego mordercę i dobrze odnajduje się w roli prokuratora, czy jest świadomy, że mogą na tym ucierpieć osoby trzecie? Czy nie ujawnia wrażliwych danych osób postronnych? Czy ma prawo na nowo otwierać rany bliskich ofiar? Pracując nad książką non-fiction, ma się do czynienia zawsze z czyjąś historią, nieraz bolesną. Trzeba się z nią obchodzić ostrożnie.

Próbując uniknąć jednych min, łatwo wejść na inne. Potrzebna jest więc stała czujność. I to właśnie redaktor może być przewodnikiem, pomagającym uniknąć wielu pułapek. Ważne jednak, że jego rola nie polega na przeniesieniu autora przez pole minowe na rękach, lecz jedynie na wskazaniu potencjalnych zagrożeń. To autor podejmuje decyzje o tym, którą drogą pójdzie, i to on ponosi za swoje wybory odpowiedzialność.

 

*

To, co dziś najtrudniejsze w pracy redaktora, nie jest, moim zdaniem, bezpośrednio związane z redagowaniem tekstów. To raczej świadomość, że polski rynek książki jest stale w trudnej sytuacji. Stosunkowo niewielka grupa czytelników ma możliwość czytania nieograniczonej liczby książek, które w dodatku rywalizują o czas i uwagę nie tylko między sobą, ale też z serialami, filmami, grami, koncertami, niezliczonymi atrakcjami. Nakłady, w jakich sprzedają się książki, są więc z roku na rok coraz niższe. Poza nielicznymi wyjątkami autor nie jest w stanie, pisząc książkę reporterską, zarobić tyle, by opłacało mu się jej poświęcić dwa, trzy lata pracy. Jak więc przekonać autorów, że warto?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się