fbpx
z Jackiem Filkiem rozmawia Szymon Szczęch kwiecień 2012

Oddawać życie nie znaczy umierać

Jeśli chcemy życiu naszemu nadać wyższy sens, to możliwe jest to tylko wtedy, kiedy śmierć będzie z życiem tworzyć jedność, wówczas, kiedy żyjemy dla kogoś czy dla czegoś, za kogo czy za co jesteśmy w każdej chwili gotowi umrzeć.

Artykuł z numeru

Medycyna wygrywa z naturą

Medycyna wygrywa z naturą

Czy decyzja o posiadaniu dzieci ma charakter etyczny?

Tak, mówi się, że ludzie „posiadają” dzieci. Ludzie „posiadają” szczoteczki do zębów, garnki, samochody, dzieci, mieszkania itd. Tak mówiąc, Się znosi różnicę między rzeczą a człowiekiem, a przecież dziecko to też człowiek, nie rzecz. Ludzie pragną różnych rzeczy, a ponieważ nie mogą posiadać wszystkiego, muszą często wybierać jedne kosztem drugich. W świecie jako hipermarkecie człowiek podejmuje decyzję o „nieposiadaniu” dziecka, bo to się po prostu „nie opłaca”. Decyzja ta najczęściej jest błędem etycznym, polegającym na odwróceniu rzeczywistej hierarchii wartości. Są tedy ludzie, dla których umrzeć bezpotomnie jest mniejszym złem niż umrzeć z niższym kontem w banku.

W jakiej relacji pozostaje człowiek do dziecka, jeśli nie jest to relacja posiadania? Pierwotną jest relacja płodzenia, a potem relacja troski. Płodzenie nie jest bynajmniej kategorią zoologiczną, lecz ontologiczno-egzystencjalną, tak jak i troska. Człowiek raczej nie podejmuje decyzji o spłodzeniu dziecka. Płodzenie jest bowiem naturalną konsekwencją miłości, jaka wiąże kobietę i mężczyznę. Decyzję podejmuje zakładając rodzinę. Pragnienie dziecka należy do jej konstytucji.

Czy jednak opozycja „rodziców-konsumentów” oraz tych, którzy „raczej nie podejmują decyzji o spłodzeniu dziecka” będącego „naturalną konsekwencją ich miłości” nie jest fałszywa? Łatwo wyobrazić sobie osoby, które ani nie myślą kategorią „posiadania”, ani nie chcą „nie podejmować” decyzji o płodzeniu. Kochają się, ale nie chcą płodzić dzieci, gdyż wiedząc, z jak dużym cierpieniem może się wiązać życie, nie chcą powoływać do niego nowej istoty.

Kto odnajduje w sobie zdolność do miłości i kto ma szczęście darzonym być miłością, ten śpiewa hymn na cześć życia, a nie traktuje go jak pasma ciągnących się nieszczęść. A zatem, mnie przynajmniej, wcale niełatwo wyobrazić sobie osoby, które mając udział w największym cudzie, jaki objawić może nam życie, równocześnie je oczerniają i wzbraniają dostępu do niego owocom swej miłości. Miłość jest największym argumentem na rzecz wartości życia.

Zaprosić dziecko do własnej miłości można przecież nie tylko przez jego poczęcie, ale również przez przygarnięcie tego, które samotne już żyje na świecie. To empatia może skłaniać do rezygnacji z własnych dzieci. Ta sama empatia podpowiada, że należy ulżyć w cierpieniu tym, które już się narodziły – np. przez adopcję. Czy to zmienia Pański pogląd?

Mam Pana zabić? Załóżmy, że to Pan jest tym, który niczego prócz cierpień od życia już spodziewać się nie może. Czy wtedy, wiedziony ową „empatią”, nie powinienem chcieć ulżyć w ewentualnym cierpieniu i Pana zabić? Może jednak powinienem wpierw zapytać Pana o zdanie? A gdyby Pan odpowiedział: „Tak, proszę, ulżyj mi”, to czy mógłbym potraktować Pana życzenie poważnie? Czy życie nie dość nas już zaskakiwało?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się