Wielu księży boi się stawiać sprawę sumienia i wolności wyraźnie: „Masz prawo iść za głosem swojego sumienia”. W tle czai się niekiedy niewypowiedziana wprost obawa, że przestaniemy wówczas mieć nad ludźmi kontrolę. A przecież nie o taką kontrolę chodzi.
Co sprawia, że filozofowie sięgają po metaforę demona? Czy nie można mówić o złudzeniach, ludzkich słabościach czy sumieniu bez wprowadzania do rozważań osobowego adwersarza, nazywanego demonem? Czy nie możemy obejść się bez Innego, nawet, kiedy mówimy o najgłębszych pokładach podmiotowości?
Nie jestem odklejoną od życia idealistką. Wiem, jak wygląda świat; wiem, na co narażony bywa homoseksualista. Ale wiem również, że istnieją związki oparte na prawdziwej miłości.
Najbardziej kompetentną instancją, przed którą nauczyciel zdaje sprawę ze swoich działań i weryfikuje swą zawodową (i ludzką) odpowiedzialność, jest on sam – jego sumienie. To właśnie ono – ostatecznie – rozstrzyga o moralnej ocenie działań, a tym samym o ich podejmowaniu bądź zarzucaniu.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z Polityką prywatności.
Zapisz się na newsletter ZNAKu i otrzymaj sprawdzone przez nas polecenia książkowe, inspiracje kulturalne i pomysły na weekend – zupełnie za darmo.