fbpx
Witold Bobiński czerwiec 2007

Domena sumienia, czyli o odpowiedzialności

Najbardziej kompetentną instancją, przed którą nauczyciel zdaje sprawę ze swoich działań i weryfikuje swą zawodową (i ludzką) odpowiedzialność, jest on sam – jego sumienie. To właśnie ono – ostatecznie – rozstrzyga o moralnej ocenie działań, a tym samym o ich podejmowaniu bądź zarzucaniu.

Artykuł z numeru

Szkoła przymusu czy szkoła dialogu?

Kiedy mowa o odpowiedzialności zawodowej, na myśl przychodzi często profesja nauczyciela, zwłaszcza zaś lekarza czy kierowcy. W przypadku dwóch ostatnich zawodów ową odpowiedzialność sprecyzować stosunkowo łatwo – lekarz powinien przywrócić pacjenta do zdrowia, a przynajmniej mu nie zaszkodzić, natomiast kierowca ma bezpiecznie dowieźć pasażerów do miejsca przeznaczenia. Cel działania jednego i drugiego – jasny i niewątpliwy – wskazuje zakres odpowiedzialności. Nietrudno więc sprawdzić, czy lekarz bądź kierowca sprostali jej wymaganiom, realizacja celu jest bowiem praktycznym wyrazem postawy odpowiedzialności. Jak jednak wyznaczyć zakres odpowiedzialności nauczyciela, jeśli mnogość celów edukacyjnych i zadań szkoły układa się w litanię sformułowanych w dydaktycznej nowomowie zapisów podstawy programowej i innych dokumentów oświatowych? Według jakich kryteriów oceniać postawę nauczyciela, by określić ją jako mniej lub bardziej odpowiedzialną? I kto jest uprawniony, by takiej oceny dokonać?

Etymologicznie ,,odpowiedzialność” wywodzi się od czasownika „odpowiadać”. Być odpowiedzialnym, to znaczy świadomie udzielić odpowiedzi na wyzwania, które przynosi rzeczywistość – zwłaszcza w tym jej wymiarze czy obszarze, który został mi powierzony.

Być odpowiedzialnym, to znaczy ponosić konsekwencje czynów i zachowań (to też rodzaj „dawania odpowiedzi”), które w sposób świadomy stały się moim udziałem. Takie rozumienie pojęcia (odpowiedzialność jako udzielenie odpowiedzi), choć nasycone aurą metafory, wydaje się trafne i uniwersalne, podkreśla bowiem dialogiczność postawy człowieka wobec świata, interakcyjność naszego bycia w nim, aktywny, dynamiczny wymiar egzystencji. Owo „danie odpowiedzi” – prócz tego, iż dokonuje się w sposób świadomy – wspierać się powinno na fundamencie decyzji podjętej w warunkach wolności: oto w wolny i nieprzymuszony sposób deklaruję, iż gotowy jestem poręczyć swoją osobą za los powierzonego mi skrawka naszego świata, za fragment dostępnej mi rzeczywistości. W sytuacji nauczyciela taka deklaracja brzmi nadzwyczaj poważnie.

Uczyć każdy może?

Gdyby z uwagą wczytać się w dokumenty oświatowe określające cele kształcenia i wychowania, zadania szkoły, standardy wymagań, przepisy i regulaminy dotyczące szkolnego życia, należałoby się mocno zastanowić nad podjęciem pracy nauczyciela. Zakres odpowiedzialności wydaje się ogromny, obejmujący ją obszar – niezwykle zróżnicowany (od opieki nad rozwojem emocjonalnym do odpowiedzialności finansowej za organizację wycieczki), dostępne środki i sposoby działania – ułomne i ograniczone, zaś opór materii – niezmierzony. Wszak lekarz czy kierowca mogą przynajmniej liczyć na spolegliwość i współpracę powierzonych sobie podopiecznych, nauczyciel z założenia wchodzi w stan konfliktu, napięcia, czasem w sytuację walki czy otwartej wojny. Jednocześnie jest świadom wyraźnej nierówności w owej konfrontacji z uczniami – nie może przecież posunąć się do działań nieetycznych ani przyjąć zasady „oko za oko…”, nawet jeśli takie sposoby postępowania wykorzystują w relacji z nauczycielem jego wychowankowie. Tak jak w obszarze swojego przedmiotu nauczyciel musi być nieustannie kilka kroków przed uczniami (co w niektórych dziedzinach bywa dziś niełatwe), tak w sferze relacji interpersonalnych, kontaktu z grupą, musi przyjąć postawę pozostawania „krok w tył” – na równi określaną przez stanowczość i konsekwencję, jak i wyrozumiałość, opanowanie, życzliwość. To z pewnością wyzwanie dla charakteru. Jeśli więc stawiać najważniejsze pytania o odpowiedzialność nauczyciela, to pierwsze z nich musieliby postawić sobie ci, którzy kształcą pedagogów: czy każdego można przygotować do pracy w szkole, czy są takie właściwości charakteru i usposobienia, które poważnie utrudniają lub wręcz uniemożliwiają podjęcie tego zawodu? Nad tymi kwestiami, rzecz jasna, powinni się wprzódy zastanawiać kandydaci na nauczycieli, ale przecież często dopiero konfrontacja z rzeczywistością (dokonywana choćby na zasadzie próby) przynosi wiarygodne odpowiedzi. Niewątpliwie pierwszym zadaniem kandydata na nauczyciela powinna być autorefleksja i praca wyobraźni prowadzące do odnalezienia w sobie zgody na przyjęcie odpowiedzialności.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się