fbpx
Peter Beinart Grudzień 2013

Kokon amerykańskich Żydów

Wielu przywódców amerykańskich Żydów nigdy nie spotkało osoby, która nie mogła odwiedzić członka rodziny tylko dlatego, że nie posiada odpowiedniego pozwolenia; nigdy nie było w sądzie wojskowym; nigdy też nie widziało palestyńskiej wioski przeznaczonej do wyburzenia ze względu na brak pozwoleń budowlanych, które są dla Palestyńczyków niemal niemożliwe do zdobycia. Takim liderom łatwo jest bagatelizować ciężar życia ludzi przed 46 laty pozbawionych podstawowych praw, których posiadanie ich żydowscy sąsiedzi uznają za naturalne.

Artykuł z numeru

Narodziny: scenariusz i reżyseria

Narodziny: scenariusz i reżyseria

Kiedy rozmawia się o Izraelu z amerykańskimi Żydami wystarczająco długo, można dostrzec pewną rzecz. Konwersację można co prawda zacząć od tematu Izraela, ale rzadko się ona na nim skończy. Zazwyczaj pod koniec będzie skupiała się na „nich”.

Ci, którzy wyrażają zaniepokojenie dofinansowaniami, jakimi Izrael wspiera osadników z Zachodniego Brzegu, usłyszą, że osadnictwo nie ma znaczenia, bo „oni” nie zgodzą się na istnienie Izraela w żadnych granicach. Ci, którzy zacytują słowa byłego szefa agencji bezpieczeństwa Shin Bet Yuvala Diskina o tym, że „w ciągu ostatnich 10–15 lat Izrael stawał się coraz bardziej rasistowski”, usłyszą w odpowiedzi, że jakiekolwiek byłyby niedoskonałości Izraela, to przecież „oni” uczą swoje dzieci nienawidzić i zabijać. Ci, którzy wspomną, że były premier Izraela Ehud Olmert określił Mahmuda Abbasa, prezydenta Autonomii Palestyńskiej, partnerem w walce o pokój, usłyszą, że to, co „oni” mówią po arabsku, znacznie różni się od tego, co mówią po angielsku.

Kilka miesięcy temu, wiosną, obejrzałem film dokumentalny The Gatekeepers („Strażnicy”), w którym sześciu byłych szefów Shin Bet ostro skrytykowało politykę Izraela dotyczącą Zachodniego Brzegu. Na pokazie w Nowym Jorku Żydzi stanowili większość widowni. Po seansie pewien człowiek przyznał, że to był interesujący dokument. Po czym zapytał, dlaczego „oni” nie krytykują działań po swojej stronie tak, jak robią to Izraelczycy.

Zazwyczaj niezdarnie próbuję odpowiadać na twierdzenia dotyczące Palestyńczyków, które tak często trawią rozmowy amerykańskich Żydów dotyczące Izraela, lecz coraz częściej zdarza mi się dawać jedynie lakoniczną odpowiedź: „Zapytajcie ich”. To najczęściej kończy konwersację, ponieważ w kręgach amerykańskich Żydów głównego nurtu pytanie Palestyńczyków o sprawy będące tematem podobnych rozmów jest niezwykle rzadkie. Przeważnie Palestyńczycy nie wygłaszają przemówień w amerykańskich synagogach ani nie publikują swoich tekstów w żydowskiej prasie. Organizacja Taglit – Birthright Israel, która od 1999 r. pokazała Izrael prawie 350 tys. młodych Żydów z diaspory, głównie ze Stanów Zjednoczonych, nie podejmuje się pokazywania palestyńskich miast na Zachodnim Brzegu. Nie jest też łatwo znaleźć Palestyńczyków wśród mówców Amerykańsko- -Izraelskiego Komitetu Spraw Publicznych (American Israel Public Affairs Comittee, AIPAC) – podczas zorganizowanej przez Komitet w 2013 r. Policy Conference wśród blisko 200 mówców jedynie dwóch było Palestyńczykami. Według standardów przyjętych wśród amerykańskich Żydów to i tak dużo. Podczas konferencji Global Forum zorganizowanej przez Amerykański Komitet Żydowski (American Jewish Commitee) w tym samym roku wśród 64 mówców nie było ani jednego Palestyńczyka.

Organizacje amerykańskich Żydów zapytane o to, czemu tak rzadko zapraszają palestyńskich prelegentów, odpowiedzą, że nie mają nic przeciwko Palestyńczykom samym w sobie. Ale nie mogą nagłaśniać wypowiedzi wrogów Izraela. W 2010 r. Hillel – organizacja nadzorująca życie żydowskich studentów na amerykańskich kampusach – wydała listę wskazówek, w których przekonywała swoje lokalne oddziały, żeby nie zapraszały prelegentów „odmawiających Izraelowi prawa do istnienia jako żydowskie demokratyczne państwo w bezpiecznych i uznanych granicach”, osób „delegitymizujących lub demonizujących Izrael bądź stosujących wobec niego podwójne standardy” czy też „popierających bojkot lub sankcje wobec państwa Izrael”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się