fbpx
Maciej Melon kwiecień 2011

Naturze wszystko jedno

W Drugim traktacie o rządzie John Locke pisał, że każdy człowiek ma prawo do przetworzenia tylko takiej ilości zasobów, jaka zagwarantuje mu dostatnie życie. Resztę należy pozostawić innym, bo konsumpcja ponad potrzeby jest grzechem. Harald Welzer w Wojnach klimatycznych przekonuje nas, że Lockowska metafora już się zdezaktualizowała.

Artykuł z numeru

Zmierzch religii smoleńskiej?

Kapitalistyczna ekonomia doszła niemal do kresu możliwości, jakie zapewnia logika wzrostu. Nie ma już dziewiczych obszarów, które kapitalizm mógłby skolonizować, na wyczerpaniu są dostępne na Ziemi zasoby. Zwiększenie emisji CO2 i związane z tym ocieplenie klimatu stało się faktem. Naturze jest wszystko jedno – zmiana klimatu jest kłopotem dla ludzkich wspólnot.

Żyjemy w okresie radykalnych nierówności w dostępie do zasobów, które należy tu rozumieć bardzo prosto – to woda i ziemia uprawna. W nadchodzących latach problem ten będzie się pogłębiał i prowadził do tytułowych „wojen klimatycznych”. Zresztą takie konflikty już wybuchają. Jednym z nich jest wojna o dostęp do wody pitnej i pastwisk w Darfurze.

Łatwego wyjścia z tej sytuacji nie ma, trudno też znaleźć winnych. Wpływ gospodarki na klimat niełatwo na bieżąco zaobserwować. Oskarżanie przeszłych pokoleń o rabunkową eksploatację zasobów jest bezprzedmiotowe. „Świadome” działania na rzecz ograniczenia zmian klimatu, takie jak segregowanie odpadów okazują się zaś niewystarczające.

Jedyna możliwość zmiany związana jest z polityką tożsamości. Jeśli zachodnie społeczeństwa chcą nadal myśleć o sobie w duchu oświeceniowych ideałów równości szans, powinny sięgnąć do rozwiązań, które nie przerzucą kosztów naszej pomyślności na przyszłe pokolenia.

Bardziej prawdopodobne jest jednak „robienie tego, co dotąd”, czyli stymulacja wzrostu gospodarczego na Zachodzie oraz eskalacja konfliktów o zasoby w krajach Trzeciego Świata. Taka sytuacja może potrwać kilkadziesiąt lat, ale jej efekty mogą być nieobliczalne. Jak dotąd Zachód nieźle radzi sobie z nielegalnymi uchodźcami rozbudowując systemy ochrony granic i tworząc potężne bazy danych. Nie wiadomo jednak, czy tak chroniona twierdza wytrzyma kilkukrotnie większy napór ludzi pozbawionych jakichkolwiek złudzeń. Tylko jak na zwiększoną obecność „obcych” zareagują homogeniczne społeczeństwa Zachodu? Wiemy, jak „radziły sobie” w przeszłości. Przykładem jest zgoda na stopniowe prawne upośledzenie Żydów, którego konsekwencją była Zagłada. Dziś przyzwalamy na ograniczenie wolności w zamian za zwiększenie ochrony przed terroryzmem. Przyszłość jest ponurą zagadką.

Harald Wezer, Wojny Klimatyczne, tłum. Michał Sutowski, wstęp Zygmunt Bauman, Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2010.