fbpx
Michał Januszkiewicz październik 2009

Czy mamy dziś kryzys humanistyki?

Ważność humanistyki postrzegam przeto nie w oświeceniowym typie refleksji, głoszącej triumfalny pochód ku lepszemu światu w imię idei postępu i stałego przyrostu wiedzy, ale w jej zdolności do zdawania sprawy z tego kim jesteśmy w świecie, który stał się areną niejednoznaczności, zmienności, niepewności.

Artykuł z numeru

Bankructwo humanistyki

Jeżeli pytamy o to, czy humanistyka znalazła się w kryzysie, to czynimy to, jak sądzę, w odniesieniu do trzech możliwości postrzegania owego kryzysu. Po pierwsze, może być on rozumiany jako sytuacja, w której humanistyka znalazła się w odwrocie, bo przestała w istotny sposób przystawać do problemów życia codziennego. Po drugie, humanistyka przeżywa kryzys instytucjonalny, nie odgrywa bowiem żadnej ważnej roli w polityce państwa. Po trzecie wreszcie, kryzys w humanistyce może być rozumiany w perspektywie teoretycznej: oto nauki humanistyczne uległy, zdaniem niektórych, zepsuciu. Chciałbym tu skupić się przede wszystkim na trzeciej z wymienionych postaci kryzysu, przy czym interesuje mnie głównie ta postać humanistyki, która wiąże się z literaturoznawstwem. Nie tyle dlatego, że jest to ujęcie najbliższe mi z racji zawodowych zainteresowań, ale dlatego, że humanistyka jako taka akcentuje dziś swój literacki wymiar (nie sposób bowiem dłużej utrzymać tradycyjnego, esencjalnie uzasadnianego, podziału na literaturę i nie-literaturę), zasadnie mówić można też o tym, że żyjemy, jak nazywa to Rorty, w kulturze literackiej[1]. Literaturoznawczy punkt widzenia pozwoli mi też poczynić kilka uwag na marginesie książki Johna M. Ellisa o bardzo pesymistycznie brzmiącym tytule: Literature Lost: Social Agendas and the Corruption of the Humanities[2].

 

1. Po co nam humanistyka?

Każdy człowiek stawia pytania o swoje miejsce w świecie, o charakter tego bycia, które jest zawsze byciem w kulturze: ona to bowiem wyznacza horyzonty wartości, wśród których żyje, celów, jakie sobie stawia, sensów, które mogą być motorem jego istnienia. Człowiek żyje, uczestnicząc w kulturze, w jej wytworach (duchowych i materialnych), działaniach i regułach działań, dążeniach i wyobrażeniach, rytuałach i symbolach. W tej mierze, w jakiej pragnie on je przyswoić i zrozumieć – jest humanistą. Humanistyka to zatem najpierw sprawa egzystencji. Zakorzenia się więc najpierw w doświadczeniu ludzkiego bycia-w-świecie. Tymczasem, na poziomie teoretycznym, nauki humanistyczne stanowią formę pogłębionej wykładni tych kwestii. Wydaje się, że John M. Ellis nazbyt skromnie określa zadania nauk humanistycznych. Nie przekonuje twierdzenie, że głównym celem nauk humanistycznych jest wychowanie bardziej oświeconego obywatela lub urozmaicanie czasu wolnego.

Moim zdaniem najistotniejsze uzasadnienie humanistyki to szeroko pojęta hermeneutyka. Stanowi ona nawet, by tak rzec, źródło nauk humanistycznych. Kształtowały się one już od XVIII w., jednak najważniejszym impulsem były tu koncepcje Johanna Droysena i, przede wszystkim, jego kontynuatora – Wilhelma Diltheya. Dzięki temu ostatniemu dokonało się pierwsze i wyraźne metodologiczne rozróżnienie nauk przyrodniczych i humanistycznych (historycznych). Te pierwsze posługiwały się metodą wyjaśniania przyczynowych zależności, poszukiwały praw i reguł; te drugie posługiwały się metodą rozumienia – jego celem było poszukiwanie sensów zobiektywizowanych wytworów (duchowych i materialnych) ducha ludzkiego[3]. W przeciwieństwie do neokantystów (takich jak Rickert czy Windelband), dążących do zdecydowanie racjonalistycznych uzasadnień nauk humanistycznych, Dilthey podkreślał, że rozumienie to nie tylko akt czysto rozumowy, ale że włączają się weń także wola i uczucia. Rozróżniając nauki przyrodnicze i humanistyczne, Dilthey nie podkreślał ich opozycyjności, ale komplementarność. Chodzi więc o to, że nauki humanistyczne zapytują o sens wyników nauk przyrodniczych. Ów sens nie jest dla człowieka czymś neutralnym czy obojętnym, ale tym, co w sposób istotny nas dotyczy i dotyka. Jeżeli na przykład neurolog powie, że przemiana Szawła w św. Pawła dokonała się wskutek jego upadku z konia i mikrouszkodzenia mózgu, to zorientowana religijnie humanistyka, nie kwestionując ustaleń neurologii, nadaje temu wydarzeniu szczególny sens, jakim jest nawrócenie religijne. Jedno uzasadnienie drugiemu nie musi przeczyć.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się