fbpx
fot. Jerzy Sierosławski, z archiwum Teatru Lalek Rabcio w Rabce-Zdrój
Marta Kudelska maj 2019

Jerzy w krainie lalek

Lalki teatralne są pełne kontrastów. Z jednej strony wydają się delikatne i kruche, z drugiej zaś – budzą podskórną grozę i strach. Wisząc na cienkich sznureczkach, zdają się kołysać między życiem a śmiercią. W jednej chwili mogą z trzaskiem upaść na ziemię, a ich rozrzucone członki uświadamiają nam, że tak do końca nigdy nie opanowaliśmy materialnego świata.

Artykuł z numeru

Święty Houellebecq

Święty Houellebecq

Potencjał lalek wykorzystywali twórcy pierwszej awangardy: dla surrealistów były wcieleniem istot ze snów. „Czy lalki mają duszę?” – to jedno z pytań, które Karol Hordziej zadaje Jerzemu Koleckiemu (1925–2018), malarzowi, współzałożycielowi i wieloletniemu dyrektorowi Teatru Lalek Rabcio w Rabce-Zdroju. Kolecki nie odpowiada wprost, dopytuje z lekko filozoficznym przekąsem, o znaczenie „duszy”. W końcu mówi: „Mają duszę, którą nada im aktor, ale są przedmiotami”. Przypomina to słowa Kota z Cheshire, bohatera Alicji w Krainie Czarów, który zapytany przez główną bohaterkę o drogę, odpowiedział, że to zupełnie obojętne, jeśli Alicja nie wie, gdzie chce się dostać. Kolecki kontynuuje: „(…) wydaje mi się, że aktor i lalka są zgrani ze sobą i jedno bez drugiego nie jest już tym, czym miało być”. Tworząc projekty lalek, zawsze dbał o to, by gotowym postaciom nakładać „makijaż” i „(…) wszystko, co dzieje się na twarzy”. Wspomnienie Alicji nie jest przypadkowe – to właśnie stworzona przez Jerzego Koleckiego twarz Carrollowskiej bohaterki pojawiła się pewnego dnia na fasadzie nowojorskiego New Museum.

W albumie znalazł się tekst Stacha Szabłowskiego, historyka sztuki i kuratora, który zadaje istotne pytania o twórczość Koleckiego. Na ile jego działania należy postrzegać w kontekście pokolenia, II Grupy Krakowskiej czy polskiej szkoły plakatu? Gdy przyglądamy się zamieszczonym w albumie pięknym fotografiom lalek, projektom scenografii, widzimy modernistyczny charakter tych prac. Doskonałym tego przykładem są projekty scenografii do spektaklu Tomek w krainie dziwów czy Bamba w oazie Tongo. Projekty z Tomka… przypominają organiczne formy znane z prac Marii Jaremy, z kolei Bamba… zachwyca modernistycznym wyczuciem proporcji i syntetycznym użyciem barw. W twórczości Koleckiego pełno też surrealistycznej melancholii – tworzone przez niego lalki wydają się wyciągnięte z onirycznej krainy snów, pełnej fantazyjnych postaci, ale i dziecięcej wrażliwości. Właśnie ta ostatnia perspektywa – dziecięca wyobraźnia – była dla Koleckiego szczególnie istotna. W jubileuszowej publikacji Teatru Rabcio, wydanej w 1969 r., stwierdził, że w tworzeniu prac dla dzieci istotne jest nie tylko pokazanie bogatego przeżycia za pomocą interesującego sztafażu teatralnego, ale także uczenie patrzenia, czucia i rozumienia świata. Poznanie powinno odbywać się w takim samym stopniu przez emocje i rozum. „Czy Rabcio spełnił swoją funkcję?” – to ostatnie pytanie zadane przez Karola Hordzieja w rozmowie otwierającej album. „A to trzeba by tamte dzieci zapytać, co pamiętają z tamtych lat, co pamiętają z teatru lalek w Rabce” – odpowiada Kolecki.

W albumie znalazł się także tekst Bożeny Frankowskiej traktujący o specyfice teatru i jego historii. W ostatnich latach Jerzy Kolecki doczekał się kilku znaczących projektów przypominających jego twórczość, jak chociażby działania artystyczne Pauliny Ołowskiej, dzięki której jego Alicja pojawiła się m.in na fasadzie New Museum i warszawskiej Emilki czy wystawa kuratorowana przez Karola Hordzieja w 2017 r. w Biurze Wystaw Artystycznych Tarnów. Album, który właśnie się ukazał, jest zaledwie początkiem odkrywania archiwów Koleckiego. To przebłysk, ale i zapis konsekwentnej postawy twórczej, którą chce zapamiętać wnuczek swojego dziadka. A ta perspektywa relacji dziadka i wnuczka, niewybijająca się w żaden sposób z publikacji, schowana pod płaszczem profesjonalizmu jest symptomatyczna dla książki. Jak podkreślał na jednym ze spotkań promocyjnych Hordziej – naiwnością byłoby przekonanie o możliwości powtórzenia tych rozmów, spotkań w innym miejscu i innych okolicznościach.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się