fbpx
Katarzyna Marcinkowska

Płodne, bo godne

W seksualności małżeńskiej należy wyróżnić dwa porządki: wyraz miłości małżonków oraz aspekt płodności.

„Kościół nie da się nikomu prześcignąć w chwaleniu i zalecaniu korzystania z rozumu w działaniu, co człowieka jako rozumne stworzenie ściśle zespala z jego Stwórcą. Stwierdza jednakże, że winno się to dokonywać z poszanowaniem ustalonego przez Boga porządku”.

(Humanae Vitae 16)

„Czy obecne stanowisko Kościoła katolickiego w sprawie antykoncepcji jest jedynym możliwym na gruncie katolickich założeń?” – pytał na wstępie swojego tekstu Michał Rogalski. Wbrew jego argumentacji i ostatecznie (czy właściwie już wstępnie) negatywnej odpowiedzi, odpowiadam: tak! Przyjmując „katolickie” założenia, nie można uznać antykoncepcji za sposób postępowania, który nie narusza godności osób. „Nie” dla antykoncepcji jest najpierw i przede wszystkim „tak” dla człowieka i życia ludzkiego.

W tekście „Godne, bo płodne”[1] dostrzegam dwa główne problemy, przed jakimi staje autor. Pierwszym z nich jest kwestia uzasadnienia stanowiska Kościoła w sprawie antykoncepcji, które zostaje posądzone o bezprawne. Drugą sprawą jest próba wykazania, że między antykoncepcją a Naturalnym Planowaniem Rodziny nie ma żadnej różnicy, co potęgowałoby „przemoc” Kościoła wobec wiernych oraz nielogiczność w nauczaniu. Te dwie sprawy postaram się naświetlić, gdyż w/w tekst nie oddaje w pełni stanowiska Kościoła, traktując je w sposób wybiórczy i momentami manipulatorski oraz nie odnosi się w ogóle do bioetyki personalistycznej.

Z-godne z całością, czyli spójne

W 1968 r. papież Paweł VI opowiedział się przeciwko antykoncepcji w swojej encyklice Humanae vitae. Nie była to spontaniczna decyzja, nie było to też rozwiązanie wywiedzione jedynie z teologicznego dyskursu, ale wynik badań prowadzonych przez komisje do tego powołane. Papież opowiedział się za mniejszością głosów, co jest dziś często podnoszone. Jego decyzja była konsekwencją zasady ciągłości i spójności nauczania Kościoła katolickiego. Zauważmy, że tytuł encykliki nie zaczyna się od słów: „przeciwko antykoncepcji” czy „za płodnością”, ale od „życia ludzkiego”. Podkreślone zostaje to, co nie może zostać zmienione, co jest centralnym punktem nauczania. To zupełnie inny punkt wyjścia, inaczej położony akcent. Znów – pierwotniejsza jest afirmacja, a nie negacja.

Minęło ponad 40 lat od wydania tej encykliki, poczyniono ogromne postępy w badaniach nad płodnością człowieka oraz w rozwoju nowych form antykoncepcji, a stanowisko Kościoła nie uległo zmianie, a wręcz przeciwnie –  zostało potwierdzone i utrwalone w kolejnych dokumentach, takich jak Evangelium vitae. I nie wydaje się możliwe stworzenie takiej formy antykoncepcji, która byłaby przez Kościół akceptowana. Celowo to podkreślam, aby nie zgodzić się z określeniem „naturalna antykoncepcja” użytym przez Michała Rogalskiego. Coś takiego nie istnieje. Antykoncepcja ze swojej istoty jest działaniem sztucznym.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się