fbpx
il.: Klawe Rzeczy / fot.: archiwum prywatne
Constantin Geambasu maj 2019

Przekłady mentalności

Literatura polska od Kochanowskiego do Szymborskiej podążała europejską drogą, przejmując i rozwijając podstawowe prądy literackie. Zagraniczni poloniści są świadkami bogatej i innowacyjnej ewolucji techniki literackiej. Niestety, liczba tłumaczy w Rumunii była i jest wciąż niewielka. Dlatego też wybór tekstów do przekładu rozpoczyna się od oceny ich wartości i trudności językowych.

Artykuł z numeru

Święty Houellebecq

Święty Houellebecq

W rumuńskiej przestrzeni kulturowej dużo mówiono np. o Kochanowskim z powodu strukturalnych podobieństw do Psałterza wierszowanego rumuńskiego metropolity Dosyteusza, ale nie tłumaczono na język rumuński najważniejszych dzieł poety: Trenów i Pieśni. Dopiero w ramach projektu „Liryka polska”, zainicjowanego dziesięć lat temu, ukazał się dwujęzyczny tom Trenów[1], które przełożyłem wraz z poetką Passionarią Stoicescu. Literatura staropolska zasługuje z pewnością na więcej uwagi i szerszą popularyzację. Chcąc pokazać pewne wartości, które przeniknęły do uniwersalnego dziedzictwa, przełożyliśmy na język rumuński Wesele Wyspiańskiego[2], kolejnego wielkiego twórcy niezbyt znanego za granicą. Podążając tym tropem, rumuńscy poloniści wprowadzili do obiegu pisarzy emigracyjnych: Gombrowicza i Miłosza, którzy ze względu na cenzurę nie mogli być tłumaczeni do 1989 r. Prof. Ion Petrică przełożył powieści Gombrowicza, a Olga Zaicik oraz Cristina Godun Dziennik; wszystkie te teksty cieszą się dużym zainteresowaniem. Ja z kolei promowałem Miłosza, który choć otrzymał Nagrodę Nobla w 1980 r., był tylko sporadycznie drukowany przez niektóre pisma literackie. Zniewolony umysł, przetłumaczony dopiero w 1999 r., wywołał wielką dyskusję wśród rumuńskich intelektualistów i doczekał się trzech wydań[3]. Obrazu dopełniają pozostałe tomy esejów: Ziemia Ulro, Widzenia nad Zatoką San Francisco i Autoportret przekorny wraz z antologią wierszy Aksamitny most (przekład C. Geambasu i P. Stoicescu), który ukazał się w 2012 r.

Istnieje wiele wspaniałych tekstów z epoki romantyzmu i symbolizmu, ale ze względu na klasyczną prozodię tłumaczenie wymaga współpracy z poetą. Najlepiej by było, gdyby tłumacz sam był poetą, co stanowiłoby sytuację idealną.

Prawdziwym wyzwaniem była dla mnie poezja Bolesława Leśmiana. Prof. Michał Paweł Markowski, prowadzący warsztat tłumaczeniowy w ramach pierwszego Międzynarodowego Kongresu Tłumaczy, zorganizowanego przez Instytut Książki w Krakowie w maju 2005 r., zwrócił się do uczestników z pytaniem o tłumaczenia poezji Leśmiana. Stwierdzono, że pojedyncze przekłady były publikowane w różnych czasopismach, ale jedyny zbiór ukazał się w języku rosyjskim. Po powrocie do kraju zastanawiałem się nad tym wyzwaniem. Wraz ze wspomnianą już poetką Passionarią Stoicescu przetłumaczyłem cykl Łąka. Była to znakomita okazja, by wniknąć w fascynujący wszechświat Leśmiana, zarówno na poziomie bogactwa poetyckiego obrazu, archaicznej, popularnej, stylizowanej leksyki, jak i w przestrzeń jego znaczeń filozoficznych i symbolicznych. Mieliśmy też na uwadze zachęcające stwierdzenie Paula Ricoeura (O tłumaczeniu), że nie ma idealnych tłumaczeń, innymi słowy, że nie należy rezygnować z przekładania trudnego tekstu tylko dlatego, że niezależnie od włożonego wysiłku nie można się wznieść do poziomu oryginału. Nawiązując do dwóch podstawowych kategorii semantycznych, obecnych w lirykach Leśmiana („coś” i „nic”), w języku rumuńskim występuje wyrażenie: „lepiej coś niż nic” (mai bine ceva decât nimic). Udało nam się, jak sądzę, oddać cechy poetyki Leśmiana: muzyczność (przestrzegaliśmy rytmu, rymu, obrazowości), zmysłowość, poczucie pulsowania, synestezję itp. To samo stało się z Norwidem, który był zupełnie nieznany rumuńskim czytelnikom. Na Targach Książki w 2018 r. pokazaliśmy w Bukareszcie antologię Kolebka pieśni, w dużej mierze opartą na cyklu Vade-mecum[4]. W przypadku Norwida trudności dotyczą nie tylko języka poetyckiego (niewypowiedziane słowa, wieloznaczności, archaizmy, „łamanie” rytmu), ale także hermeneutycznych pułapek generowanych przez poetykę milczenia, aluzje intertekstualne, złożone relacje między światem realnym a pozornym. Musieliśmy się skonfrontować z wnikliwością wizji, koncepcji, obrazów, starając się zachować rytm pierwotnego tekstu, który w przypadku Norwida nie podąża za brzmieniem, lecz za konstrukcją idei, obrazu, wizji. W tym samym duchu można mówić o Stanisławie Barańczaku, wybitnym przedstawicielu Nowej Fali, który konsekwentnie uprawiał „poezję lingwistyczną”, niezwykle precyzyjną w oddawaniu myśli na poziomie języka[5]. Oczywiście można by jeszcze wiele powiedzieć o innych antologiach, które przetłumaczyłem (Szymborska, Różewicz, Herbert, Sommer, Kornhauser, Krynicki itd.).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się