fbpx
Robert M. Rynkowski październik 2010

Leczenie nadzieją

Od wielu lat ksiądz Wacław Hryniewicz, znany polski teolog, ekumenista, zajmuje się głównie nadzieją powszechnego zbawienia, o czym najlepiej świadczy fakt wydawania przez Verbinum przynajmniej jednej jego książki rocznie poświęconej temu problemowi. Czy jest to jednak temat na tyle rozległy, by wymagał aż takiej uwagi? Czy po trzydziestu latach zajmowania się nim można napisać jeszcze coś nowego?

Artykuł z numeru

Koniec religii czy różne ścieżki wiary? Debata z Charlesem Taylorem

W swojej ostatniej książce Nadzieja leczy autor przyznaje, że jest raczej teologiem koncentrującym się na jednym problemie niż takim, który zajmuje się wieloma zagadnieniami. Można przypuszczać, że w historii polskiej teologii Wacław Hryniewicz zapisze się jako głosiciel nadziei powszechnego zbawienia, mimo niewątpliwych dokonań na polu ekumenizmu i próby stworzenia teologii paschalnej. Tyle że dla jego zażartych krytyków ta koncentracja na jednym temacie oznacza – co autor konstatuje z pewną goryczą – że pisze ciągle to samo, więc nie warto go czytać. On sam z tym się nie zgadza, stwierdza, że problem nadziei ujmuje z różnych stron i go pogłębia. Bez wątpienia tak jest, bo na przykład w książce Świadkowie wielkiej nadziei obszernie przedstawił nauczanie Ojców Kościoła na temat nadziei, czego nie dokonał w żadnym swoim poprzednim dziele. Zarzuty krytyków Wacława Hryniewicza nie są jednak zupełnie bezpodstawne, bo podczas lektury jego książek można natrafić na wręcz dosłowne powtórzenia z pierwszej książki o nadziei Nadzieja zbawienia dla wszystkich. Niekiedy zdaje się brakować w nich wskazania jakichś zupełnie nowych źródeł nadziei, jakiejś istotnie nowej argumentacji. Nie musi to jednak oznaczać, że nie następuje rozwój myślenia o nadziei, ewolucja i doprecyzowywanie poglądów, jeśli zaś dzieło rozumieć po Ricoeurowsku jako zaproszenie czytelnika do zamieszkania w proponowanym przez autora świecie, to zaproszenie to, mimo że dotyczące tego samego świata, może za każdym razem wyglądać inaczej, a i ten świat może zyskiwać nowe wymiary.

Widać to wyraźnie w Nadzieja leczy. Na dodatek autor założył, że ma to być książka inna niż dotychczasowe, to znaczy skierowana bardziej do niefachowców niż fachowych teologów. I rzeczywiście, przypisów i odwołań do innych autorów jest w niej znacznie mniej niż w poprzednich pracach, a częstokroć Wacław Hryniewicz tylko wskazuje, że o danym problemie mówił już gdzie indziej. Dużo mniej jest w niej również fachowej terminologii teologicznej, a gdy się pojawia, jest wyjaśniana. Jest to więc lektura dla niefachowców, co nie znaczy, że mogą ją pominąć ci, którzy są bardziej zaznajomieni z problemami teologicznymi.

Jej inność bierze się również z tego, że została ona napisana po doświadczeniu przez autora w 2008 roku ciężkiej choroby i śmierci klinicznej. Wacław Hryniewicz znalazł się wówczas blisko tego momentu, w którym wiarygodność głoszonej nadziei zostałaby ostatecznie zweryfikowana. W książce opisuje swoje doświadczenie. Tak bardzo osobisty wątek jest czymś, czego do tej pory nie było w jego pracach i co nieczęsto się zdarza w twórczości teologicznej. Tym bardziej, że nie jest to żadne spektakularne doświadczenie. Autor swoje odchodzenie ze świata opisuje jako spokojne zapadanie się w życzliwą ciemność, która ma w sobie coś z rozjaśnienia. Co byłoby dalej? Tego się nie dowiemy, bo podczas tego zstępowania w ciemność autor, jak mówi, został zawrócony, wręcz zatęsknił do świata żyjących. Była to tęsknota, by wrócić i coś jeszcze zrobić. I znowu nie były to jakieś wielkie pragnienia. Autor mówi szczerze o tym, że chciał dokończyć pisanie książki Świadkowie wielkiej nadziei, może napisać coś jeszcze. To doświadczenie i doświadczenie towarzyszące zmaganiom z rakiem skłoniły go jednak do mocniejszego skoncentrowania się na poszukiwaniu takiego rozumienia Ewangelii, które dawałoby ludziom więcej nadziei. Autor jest przekonany, że to ona powinna przenikać nasze myślenie religijne i towarzyszyć nam od początku do końca, bo bez nadziei nie sposób zmagać się z przeciwnościami, żyć z pogodą ducha i ufnością. Uważa wręcz, że nadzieja leczy. I Wacław Hryniewicz podejmuje się roli lekarza nadzieją leczącego nasze myślenie religijne.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się