fbpx
Daria Łucka grudzień 2008

Barack Obama: ani w lewo, ani w prawo…

Jak zauważa komentator „The New York Times”, David Brooks, Obama konsekwentnie podkreśla znaczenie powiązań między ludźmi, sieci połączeń i wpływów. Istotną zmianę polityczną utożsamia ze zmianą ducha wspólnoty.

Artykuł z numeru

Prawa człowieka. Zawieszone do odwołania?

Wprowadzenie

Od wielu już lat badacze zauważają, że polityka w Stanach Zjednoczonych ulega stopniowemu „uśrednianiu”; że dawne, wyraziste podziały między lewicą a prawicą – parią demokratyczną a partią republikańską – stopniowo się zacierają (por. np. Hardy 1992, Kozłowski 2008). Jednak okres rządów George’a Busha uznawany jest za czas powrotu do dawnych dychotomii: społeczeństwo amerykańskie wyraźnie podzieliło się w kwestii polityki zagranicznej – czy wojna w Iraku jest słuszna, czy nie – a to doprowadziło do odnowienia wielu dawnych linii dychotomizujących społeczeństwo. Powróciły zagadnienia roli religii w państwie i życiu człowieka, aborcji, praw obywatelskich itp.

W poniższym artykule twierdzić będę, że program jednego z obecnych kandydatów na prezydenta – Baracka Obamy – może być uznawany za przejaw powrotu do wcześniejszej tendencji zacierania polaryzujących społeczeństwo różnic. Dowodzić będę, że tendencja ta dokonuje się nie tylko na poziomie praktyki społecznej – poprzez działalność Obamy i głoszone przez niego idee – ale także jest odzwierciedlona na płaszczyźnie teoretycznej. Program Obamy w swych najogólniejszych założeniach jest bowiem spójny z podejściem komunitariańskim, szukającym kompromisu między tradycyjną koncepcją liberalną (na gruncie amerykańskim oznacza to opcję demokratyczną) a klasycznym konserwatyzmem (czyli, w wydaniu USA, opcją republikańską).

Przypomnijmy: dla demokratów najważniejsza wartość to równość obywatelska. Oznacza ona, że – ze wzlędu na równość obywateli na płaszczyźnie aksjologicznej –  powinien być im zapewniony równy dostęp do cenionych społecznie zasobów: edukacji, ochrony zdrowia, zabezpieczeń finansowych itp. Konsekwencją takiego sposobu myślenia jest zatem przekonanie o silnej roli państwa, które, poprzez system redystrybucji dochodów, ma stać na straży owej równości. Jednocześnie – ze względu na jednakową wartość każdej jednostki ludzkiej – za równoprawne uznaje się wszelkie światopoglądy i różne koncepcje „dobrego życia”. Chcesz zdecydować o swoich preferencjach seksualnych – zrób to. Jesteś robiącą karierę zawodową kobietą – masz prawo być traktowana na równi z mężczyznami. Jesteś Amerykaninem pochodzącym z Filipin – winno być ci zagwarantowane prawo do posługiwania się rodzimym językiem i pielęgnowania kontaktów z rodzimą kulturą. Demokraci „od zawsze” koncentrowali się na walce o prawa obywatelskie i na akcentowaniu znaczenia rozmaitych mniejszości: seksualnych, etnicznych, religijnych itp., postrzegając społeczeństwo jako ich – konfliktowo zorientowany – agregat.

Klasyczny konserwatyzm w USA wyraża się poprzez opcję republikańską. Najważniejszą wartością jest tutaj wolność: wolność jednostkowego wyboru. Swoboda działalności ekonomicznej nie może być hamowana przez żadne instytucjonalne mechanizmy: jeśli powodzi ci się lepiej, to dlatego, że więcej pracujesz, bardziej się starasz bądź też po prostu dobrze dysponujesz talentem danym ci od Boga. Światopogląd religijny pełni istotną rolę w tym podejściu, podobnie jak przekonanie, ze jednostka nie może zapominać o rozmaitych zewnętrznych siłach, od których jest zależna i które nią kierują. Nie akcentuje się tu zatem znaczenia praw, lecz raczej – zobowiązań: zobowiązań wobec rodziny, narodu, ojczyzny, Boga, tradycji.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się