fbpx
Judyta Koper, Klaudia Muca marzec 2020

Oczy tworzą nasz język

Książka Jančiauskaitė to rodzaj skróconego przewodnika po świecie Głuchych, zawierającego kilka ciekawostek, podstawowe informacje na temat języków migowych i prywatne historie osób niesłyszących lub dzieci niesłyszących rodziców.

Artykuł z numeru

Jak mówi prawica?

Jak mówi prawica?

Klaudia Muca: Nauka Polskiego Języka Migowego zaczęła się w moim przypadku od zdziwienia. Jego źródłem był podręcznik do nauki PJM. Był to spis słów i prostych zdań w języku polskim przetłumaczonych na PJM np. w takiej formie: „niepełnosprawność” = „płynne połączenie znaków: nie, pełny, ćwiczenie”. Siedemnastu literom w języku polskim odpowiada sekwencja trzech gestów: nie + pełny + ćwiczenie. Gestów do zobaczenia, nie do zapisania. Inny przykład: określenie „lekki” = „piątki (dłonie) prawa i lewa otwarte wnętrzami go góry wykonują ruch okrężny za zewnątrz pionowo”. Dziwna wydała mi się ta próba opisania znaków języka migowego w języku polskim, przekład gestu na opis, ruchu na bezruch zamkniętego w zapisie desygnatu.

Jako filolożka byłam przyzwyczajona do wiary w możliwość przekładu każdego komunikatu. Wiem, że w tłumaczeniu wiele się traci, ale też wiele można zyskać; zdaję sobie sprawę ze znaczenia kontekstu, z istotności różnic językowych i kulturowych; lekcje różnych teorii przekładu mam odrobione, a notatki są pod ręką.

Mimo to zaczęłam wątpić w oczywistość i powszechność praktyki przekładu, dostrzegając jak bardzo dyskurs o różnicy wpływa na nasze postrzeganie możliwości porozumienia z osobami, które nie posługują się językami fonicznymi. Po wątpieniu przyszło zastanowienie, refleksja i pomysł na skonfrontowanie dwóch głosów: mojego – osoby słyszącej, dla której PJM jest językiem obcym, i Judyty, dla której PJM jest językiem naturalnym.

Judyta Koper: Wychowałam się w świecie wizualnym, buduję swoją wyobraźnię tak, jak widzę. Gdy natknęłam się na frazeologizm: „Kupić kota w worku” – zasmuciłam się, pomyślałam sobie: jak tak można biednego kota wrzucać do worka. Moja wyobraźnia wytworzyła pewien obraz: miłośnik kotów wrzuca je do worka. Nie, nie nazwałabym go miłośnikiem, bo miłośnik dba o to, żeby kotu nic się nie stało. Czyli jakiś głupiec kupuje kota, płaci żetonami i wrzuca zwierzę do czarnego worka, a ten niewinny kotek nie wie, co się dzieje, jest bardzo niepewny swoich dalszych losów. Kto by pomyślał, żeby tak kota zapakować do worka?! Tak bardzo przeżywałam ten komunikat, który dostałam kiedyś od znajomego, że pomyślałam: nie mogę pozwolić, żeby tak traktował zwierzaka! Postanowiłam, że choć raz poczuję się bohaterką i uratuję kociaka. Skomentowałam stanowczo jego zachowanie, a ten zapytał: „O co ci chodzi? O jakim kocie teraz mówisz? Chyba wstałaś lewą nogą!”. Nawet się nie zastanawiałam i odpowiedziałam zgodnie z prawdą: „Nie, stoję na dwóch nogach!”, i konwersacja błyskawicznie się zakończyła. Nie wiedziałam wówczas, że istnieje coś takiego jak frazeologia, językowa metafora. Po dłuższym namyśle nieśmiało weszłam do Internetu i wpisałam „kupić kota w worku” i „wstać lewą nogą”. I nagle wszystko stało się dla mnie jasne! Nie chodziło o biednego kota zamkniętego w worku, lecz o to, że znajomy zakupił towar w złym stanie. Wtedy po raz kolejny poczułam, że język polski to mój drugi język. Nawet jeśli świetnie go opanowałam, to i tak mam poczucie, że moje kompetencje są niepełne. Między nami – osobami niesłyszącymi i słyszącymi – jest duża przepaść. Tak naprawdę w świecie polszczyzny bycie głuchym oznacza również bycie cudzoziemcem.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się