fbpx
Wojciech Zalewski marzec 2018

Buntownik na miarę wartości

Połączenie naukowej rzetelności z pasją i zaangażowaniem, przy jednoczesnej prostocie przekazu, są umiejętnością niezwykle rzadką. Maciej Kałuża, pisząc Buntownika. Ewolucję i kryzys w twórczości Alberta Camusa, nie tylko się nią wykazał, ale przede wszystkim dowiódł, że Camus jest obrońcą idei godności osoby ludzkiej, a przez to myślicielem nad wyraz aktualnym.

Artykuł z numeru

Spór o Franciszka

Spór o Franciszka

Książka Kałuży to erudycyjne opracowanie kluczowych dla idei buntu dzieł Camusa, zarówno najważniejszego filozoficznego eseju Człowiek zbuntowany, jak i tekstów literackich oraz publicystycznych. Kałuża miał dostęp do archiwum Camusa w Aix-en-Provence, w tym do jego niepublikowanych notatek i rękopisów. Można zatem powiedzieć, że autor Buntownika… ma coś z biografa: nie tylko śledzi teoretyczno-filozoficzne konsekwencje idei buntu, ale również skupia uwagę na samym twórcy, zaznaczając, że wiele kluczowych rozstrzygnięć francuskiego intelektualisty miało źródło w jego doświadczeniu. I tak np. zdecydowana postawa Camusa przeciwko sankcjonowaniu zabijania wynikała z obserwowania powojennych procesów za kolaborację.

Wiele miejsca badacz poświęcił zreferowaniu krytyk i sporów, które spotkały Camusa po opublikowaniu w roku 1951 Człowieka zbuntowanego. Skrajna lewica skupiona przede wszystkim wokół Jeana-Paula Sartre’a oskarżała go o idealizm, konserwatyzm oraz przesadną i politycznie niepoprawną krytykę zbrodni ZSRR. Nieliczne środowiska katolickie, np. skupione wokół Claude’a Mauriaca, posądzały go natomiast o „mroczną i bardzo dziwną nostalgię za zabójstwem” (s. 466). Inni, umiarkowani krytycy, jak np. Paul Ricoeur czy (niewspomniany w tym kontekście przez Kałużę) Gabriel Marcel, zarzucali Camusowi, że źródłem buntu jest doświadczenie negatywne, nie zaś pozytywny fundament więzi i miłości. Autor Buntownika… ma odwagę postawić własną, wyważoną i wolną od ideologii tezę. Jego stanowisko można streścić następująco: „wartość odkryta w buncie prowadzić ma ku ochronie godności człowieka. Owa godność, dążąca do wspólnoty, budowana miała być przede wszystkim w dialogu, solidarności, porozumieniu ludzi, którzy odkryli, że wiąże ich wspólne doświadczenie cierpienia i pragnienie sensu” (s. 409). Bunt – twierdzi badacz – nie jest zatem wyrazem żadnego idealizmu ani tym bardziej jakiejkolwiek postaci nihilizmu. Przeciwnie, zakorzeniając się w świecie relacji, powinien stanowić impuls do budowania dojrzałej, opartej na wolności i sprawiedliwości wspólnoty.

Camus, tak jak przedstawia go Kałuża, pozostaje myślicielem osamotnionym. Nie jest ani wierzącym chrześcijaninem, ani ateistą, ani świętym, ani rewolucjonistą, ani nietzscheanistą, ani marksistą… Próżno szukać dla niego etykiety, czego zresztą Kałuża nie czyni, broniąc francuskiego intelektualistę przed zarzutami ideologicznie orientowanych autorów postkolonialnych. Autor Dżumy jest raczej kimś, kto, rozpoznając beznadziejną absurdalność całej rzeczywistości, buntował się w imię wartości życia i poszukiwał miary pozwalającej na ochronienie buntu przed wkroczeniem na drogę pogardy, która pozostaje nieustannym zagrożeniem i pokusą.

Niestety, poszukiwana przez Camusa miara, zasygnalizowana już w Człowieku zbuntowanym, a nawiązująca do mitu Nemezis, nie doczekała się osobnego, pogłębionego opracowania. Na podstawie tego, co Camus zdążył jednak napisać i co przekonująco wyłożył na blisko 700 stronach Kałuża, możemy stwierdzić, parafrazując tytuł słynnego eseju Paula Ricoeura, że Camusowski bunt jest buntem na miarę wartości: wartości godności ludzkiego życia, które ex definitione sprzeciwia się śmierci.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się