fbpx
Stanisław Obirek wrzesień 2013

Sprzymierzeniec po przeciwnej stronie

Ten tekst jest dla mnie kolejną próbą namysłu nad ateizmem nie jako nad problemem, ale jako szansą dla teizmu.I tutaj pojawia się pierwszy i podstawowy poziom różnicy między nami. Tam gdzie Karol Tarnowski podejrzewa  istnienie kłopotu, ja dostrzegam możliwość wzbogacenia mego teizmu.

Artykuł z numeru

Ateizm i 6 innych ważnych pytań

Ateizm i 6 innych ważnych pytań

Dla Szoszi z wdzięcznością

„The New York Review of Books” przedrukował w kwietniu tego roku fragment książki zmarłego w lutym Ronalda Dworkina o znamiennym tytule Religia bez Boga. To tekst na tyle intrygujący, że chciałbym od niego zacząć moje refleksje na temat wzajemnych relacji ateizmu i teizmu. Oto, co pisze Dworkin: „Znany podział na ludzi religijnych i niereligijnych jest zbyt grubiański. Wiele milionów ludzi uważających się za ateistów posiada przekonania i doświadczenia bardzo podobne i równie głębokie jak ludzie, którzy uważają się za wierzących. Powiadają oni, że chociaż nie wierzą w „osobowego” boga, to niemniej jednak wierzą w jakąś „siłę” we wszechświecie, „większą niż my jesteśmy”. Odczuwają nieodpartą odpowiedzialność, by dobrze przeżywać własne życie, z należnym szacunkiem dla życia innych; są dumni z własnego dobrze przeżytego życia i dojmująco cierpią i odczuwają żal z powodu życia, które w perspektywie czasu, wydaje im się stracone”[i].

Teza Dworkina wprowadza nas w sedno zagadnienia i tytułowej kwestii, czyli nie tylko możliwego, ale i koniecznego dialogu ateisty z teistą. Propozycja nawiązania polemiki z prof. Karolem Tarnowskim na łamach „Znaku” to dla mnie zaszczyt, ale też kłopot. Zaszczyt związany jest z faktem, że prof. Tarnowski był moim wykładowcą filozofii nowożytnej w latach 70. w Krakowie i należał do najlepszych nauczycieli akademickich, na których wykłady dane mi było uczęszczać. Do dziś zachowałem we wdzięcznej pamięci jego rzetelne analizy tekstów filozoficznych. Kłopot polega na tym, że moje spojrzenie na ateizm, a ściślej na ateistów, jest radykalnie odmienne niż zaproponowane w eseju Tarnowskiego. Spróbuję wyłuszczyć źródła tej różnicy i związane z nią konsekwencje – nie tylko teoretyczne zresztą, ale i praktyczne.

Lustro, które leczy z próżności

Pojęcia, jakimi się posługujemy, nie mają dla mnie wartości statycznej, ale ich znaczenie jest wynikiem procesu uzgadniania i negocjacji. Bliskie jest mi podejście językoznawców kognitywnych, dla których: „znaczenie pojawia się jako dynamiczny produkt dyskursu i społecznej interakcji. Znaczenia nie są ani statyczne, ani predeterminowane, ale biorą się z dynamicznej negocjacji między użytkownikami języka, osadzonej w kontekście uwarunkowań fizycznych, językowych, społecznych i kulturowych”[ii]. Jednym z powodów trudności w rozumieniu ateizmu i jego relacji do teizmu jest właśnie jego statyczne ujmowanie, głównie zresztą przez ludzi wierzących, którzy przeważnie w sposób nieświadomy postrzegają go jako zjawisko negatywne i domagające się uzasadnienia. Tymczasem dla ateistów jest to ich naturalny sposób odczuwania świata i wszelkie próby „pochylania się nad nimi z troską” traktują oni jako postawę wysoce irytującą i arogancką.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się