fbpx
Aubrey de Grey lipiec-sierpień 2013

Kiedy jakość i długość życia idą w parze

Większość ludzi odrzuca myśl że czas, jaki pozostaje człowiekowi zdrowemu zanim znacznie pogorszy się jego zdrowie, może być uniezależniony od wieku dzięki przyszłemu postępowi medycyny. Lub innymi słowy: że starzenie się mogłoby być medycznie kontrolowane.

Artykuł z numeru

Aubrey de Grey: Możemy zatrzymać śmierć

Aubrey de Grey: Możemy zatrzymać śmierć

„Gdy coś jest wyjątkowe dobrze zrobione, w samo jego istnienie wpisany jest zamiar ulepszenia wspólnego mianownika, a nie tylko dostosowania się do niego” – Edward Fisher

W przeszłości wyrażałem swoje zastrzeżenia do powtarzanego jak mantra postulatu “kompresji zachorowalności”. Określenie to oznacza opóźnianie wieku, w którym ludziom zaczyna dokuczać wzmożona zachorowalność na choroby, ale bez wydłużania ogólnej długości życia. Miałoby to ostatecznie doprowadzić do skrócenia okresu złego stanu zdrowia u osób starszych. Od tamtego czasu wspomniany sposób myślenia uparcie się rozpowszechnia, a moja irytacja rośnie. Dlatego postanowiłem wrócić do tego zagadnienia, żeby jeszcze raz wytłumaczyć mój sceptycyzm.

Jednym z najbardziej stresujących wymiarów współczesnej opieki medycznej – mimo nieuchronnego postępu w rozwijaniu coraz lepszych sposobów leczenia wszelkich chorób – jest rozdzielanie środków przeznaczonych na leczenie, które są w znacznym stopniu niewystarczające na pokrycie wszystkich potrzeb. Ci z nas, którzy uczestniczą w rozdzielaniu uczelnianych grantów albo nimi zarządzają, są nieustannie stawiani przed podobnym wyzwaniem przyznawania środków na badania tylko najlepszym projektom. Jeśli wydaje się nam niekiedy, że stawia to nas w niezwykle trudnym położeniu, polecam, żeby sobie wyobrazić, o ile gorzej mają ci, od decyzji których zależy życie ludzi, a nie tylko wynagrodzenia dla badaczy.

W jaki sposób podejmowane są takie decyzje? Oczywiście zależą od wielu czynników. Jednak główną rolę odgrywa zwykły utylitaryzm: pacjentom przyznaje się pierwszeństwo w oparciu o to, jak wielką korzyść można osiągnąć za określoną sumę wydaną na leczenie. Żeby uściślić – ktoś musi być tak chory, że nie wyzdrowieje bez pomocy medycznej, ale nie aż tak chory, żeby szybko umrzeć, nawet jeśli pomoc zostanie udzielona.

To pozornie proste złożenie komplikuje się jednak, kiedy rozpatrzymy wpływ wieku potencjalnego pacjenta na podejmowanie omawianych decyzji. Tę komplikację można zamknąć w jednym słowie: współwystępowanie. Osoby starsze cierpią zazwyczaj na więcej niż jedną chorobę, a jeśli nie, to niedługo będą. To oznacza, że jeśli dwóch pacjentów w różnym wieku jest dotkniętych chorobą w mniej więcej równym stopniu, starszy z nich prawdopodobnie skorzysta na leczeniu mniej, ponieważ niezwiązane z tą chorobą problemy medyczne pojawią się u niego szybciej, niż u osoby młodszej. Innymi słowy, przy założeniu, że pod wszystkimi pozostałymi względami jesteśmy równi, podejście utylitarne nakazuje przyznanie ludziom młodym pierwszeństwa przed starszymi w podziale środków przeznaczonych na opiekę medyczną.

Istnieje jednak również konkurencyjna dla utylitaryzmu zasada etyczna – egalitaryzm. Czujemy się np. dumni, kiedy udaje się nam zapewnić osobom z niepełnosprawnością ruchową takie otoczenie architektoniczne, w którym mogą się swobodnie poruszać. Podobnie w kwestii osób starszych, współczesne społeczeństwa zachodnie wypracowały stanowisko, które jednoznacznie stwierdza, że „starsi ludzie to też ludzie”. To zaś powinno pociągać za sobą pominięcie kryterium wieku w przyznawaniu środków na leczenie. W praktyce jednak utylitaryzm góruje nad egalitaryzmem w tej dziedzinie. Jest kwestią dyskusyjną, czy można to uzasadnić na gruncie etyki, ale taki wybór został podjęty przez nasze społeczeństwa. Dodatkowo jest on wzmacniany przez to, że ogromna większość ludzi starszych się z nim zgadza, mimo że stają się oni „ofiarami” takiej polityki.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się