fbpx
Bernard Korzeniewski marzec 2012

Nieznośna atrakcyjność nauki

O ile nauka jest kwestią nieabsolutystycznej, przybliżonej i niedoskonałej, ale kumulującej się i coraz lepiej przystającej do „osnowy rzeczywistości” wiedzy, o tyle religia pozostaje, i to się nie zmieni, domeną irracjonalnej i niemożliwej do jakiejkolwiek weryfikacji ale za to absolutystycznej wiary.

Artykuł z numeru

Michał Heller: Kulturę tworzą naukowcy

Michał Heller: Kulturę tworzą naukowcy

Niewątpliwie rosnąca atrakcyjność i wiarygodność nauki w społeczeństwie pozostaje w mniej lub bardziej bezpośrednim związku z rosnącą sekularyzacją. Heurystyczna płodność nauki czystej jako narzędzia poznawczego oraz praktyczna skuteczność nauki stosowanej (techniki, medycyny) stanowią czynnik w sposób przemożny kształtujący i polepszający, przynajmniej w warstwie materialnej, nasze codzienne życie. Tym samym w wielu społecznych rolach nauka wypiera lub wręcz zastępuje wiarę. Przez to wiele osób traktuje tę pierwszą jako zjawisko spłycające duchowość oferowaną przez religię i dlatego walnie przyczyniające się do wrażenia, które nazwać by można „nieznośną lekkością bytu”. Rozmaite elementy kultury to system naczyń połączonych, a ściślej mówiąc – sprzężeń zwrotnych dodatnich i ujemnych. Często więc trudno jest ustalić, co stanowi przyczynę, co skutek, a co równoległe procesy, pomiędzy którymi występują interakcje. Nie będę wobec tego próbował rozstrzygnąć prawdziwości hipotezy, że skuteczność nauki jest bezpośrednią i główną przyczyną sekularyzacji. Nie jest także moim zamiarem wartościować tę dziedzinę ludzkiej działalności i przesądzać o jej potencjalnym wpływie na głębię duchowości człowieka. Spróbuję jedynie pokrótce przeanalizować, co daje nauce tak wyjątkową pozycję w odniesieniu do innych sfer kultury aspirujących do działalności poznawczej, z religią (teologią) i filozofią na czele.

Niewątpliwie nauka wyróżnia się niespotykaną gdzie indziej siłą poznawczą. Siła ta bierze się z faktu, że dysponuje ona jako jedyna racjonalną metodologią pozwalającą na realne i wiarygodne zwiększanie wiedzy o otaczającej nas rzeczywistości. Chociaż w pewnym sensie zaczątkami takiej „metodologii” dysponujemy w życiu codziennym, na przykład jesteśmy w stanie sprawdzić „hipotezę”, że Jan jest w sąsiednim pokoju. Metodologii takiej brak religii i większości filozofii (że już nie wspomnę o np. astrologii). Za jedyną w miarę owocną rolę filozofii można uznać bezpośrednią interpretację i integrację dotychczasowych osiągnięć nauki, ewentualnie wykazywanie ograniczeń poznawczych człowieka (filozofia sceptyczna). Dziedziny te nie są zatem w stanie dokonać istotnego, dającego się udokumentować postępu w naszym zrozumieniu świata. Zarówno nauka, jak i religia (teologia) wraz z filozofią mogą formułować i konstruować rozmaite hipotezy, „prototeorie”, koncepcje i systemy pojęciowe. Jednak jedynie nauka potrafi je sfalsyfikować, warunkowo „zweryfikować” (proszę mnie tylko nie straszyć Popperem) oraz ocenić ich względny stopień przystawalności do „struktury rzeczywistości” lub „faktycznego stanu rzeczy” (cokolwiek by to oznaczało). Czyni to za pośrednictwem eksperymentów i obserwacji (a także ewaluacji spójności danej teorii z innymi, dobrze ugruntowanymi teoriami).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się