fbpx
Mirosława Grabowska czerwiec 2011

Przeobrażenia polskiej religijności

Statystyki pokazują, że od Kościoła oddalają się ludzie młodzi i kobiety. Jednocześnie nieustannie wzrasta liczba stron internetowych i portali o charakterze religijnym, a w epoce globalizacji duchowa praktyka staje się ważnym czynnikiem wzmacniającym poczucie tożsamości i przynależności społecznej. Czy widoczne przeobrażenia są dla polskiej religijności zagrożeniem, czy raczej otwierają przed nią nowe możliwości? Publikujemy socjologiczną mapę zachodzących przemian.

Artykuł z numeru

Kreatywna Polska?

Pojęcia przeobrażenia użyłam w tytule celowo; pojęcie zmiany jest bardziej kierunkowe i wartkie. Tymczasem zjawisko religii – na poziomie społeczeństw – i wiary religijnej – na poziomie jednostek – jest jakby okresowe: następują po sobie i przeplatają się religijne „przebudzenia” i czasy wystygłe, po latach obfitych przychodzą suche.

Uchwycenie dynamiki tych przeobrażeń w kraju takim jak Polska jest trudne. Po pierwsze, dlatego że religijność zawarta jest także w kulturze, obyczajowości, tradycji. Trudno jest osądzić – przynajmniej mnie jest trudno – czy ktoś, czyja wiedza religijna jest skromna, nad prawdami wiary nigdy się nie zastanawiał i praktykuje sporadycznie, ale deklaruje się jako wierzący i trzyma się tradycyjnej obyczajowości, jest tak naprawdę wierzący czy niewierzący. Wpływ kultury dobrze, choć żartobliwie obrazuje anegdota przytoczona w książce Pippy Norris i Ronalda Ingleharta Sacrum i profanum. Na pytanie o religijność Estończyków i Rosjan estoński socjolog miał odpowiedzieć: wszyscy jesteśmy ateistami, ale ja jestem ateistą luterańskim, a oni ateistami prawosławnymi. Nie tylko ta anegdota, ale także socjologiczne badania i analizy dowodzą, że tradycje i wzory kulturowe obecne „w powietrzu” jednak się liczą – wpływają na nasze wartości i postawy, nawet jeśli nie chodzimy do kościoła. Polska jest katolicka i nasi ateiści też są katoliccy.

Drugi powód jest z tym pierwszym związany: jeśli zjawisko jest masowe – a wiara religijna i praktykowanie są w naszym kraju masowe – to trudno odróżnić religijność autentyczną (cokolwiek miałoby to znaczyć) od konformizmu, a nawet oportunizmu.

Po trzecie, kwestie religii i religijności oraz Kościoła nie są w naszym kraju wolne od skojarzeń i związków politycznych. Cokolwiek by dobrego powiedzieć o Kościele czy religijności, odezwą się dyżurni krytycy i odwrotnie – najlżejsze zastrzeżenia motywują do zabrania głosu dyżurnych obrońców. O spokojną refleksję, pogłębioną i uwzględniającą polski kontekst, jest trudno.

Po czwarte, tak złożone, wieloaspektowe i wielopoziomowe zjawiska jak religia i religijność są w ogóle trudne do badania i mierzenia. Socjologowie wiedzą to od dawna. Szczegółowe wywody metodologiczne tu pominę. Niech wystarczą pytania i przykłady. Jeśli chcemy monitorować przeobrażenia religijności, to do czego je odnosić, z czym porównywać? Brakuje badań o charakterze historyczno-socjologicznym, które analizowałyby religijność w konkretnym, społecznym i kulturowym kontekście, głębiej, w dłuższym okresie, z wykorzystaniem wszelkich możliwych danych, w tym kościelnych, parafialnych. W innych krajach robi się takie badania i stwierdza się, że w przeszłości nie było czegoś takiego jak Złoty Wiek Wiary, kiedy to ludzie byli bardziej wierzący i przestrzegający nakazów religii niż dzisiaj.

Fascynująca jest seria badań Middletown (pod tym kryptonimem kryje się miasto Muncie w stanie Indiana w USA). Po raz pierwszy przeprowadzili je Robert i Helen Lyndowie w latach 1924–1925. W Polsce znane z metodologii jako przykład monografii pewnej społeczności badanie to stanowiło studium religijności (wykorzystujące także dane historyczne), a książka Middletown. A study in American culture stała się bestsellerem i była wielokrotnie wznawiana. Jeśli chodzi o religijność, od której wszystko się zaczęło, to badacze – po wnikliwych analizach – stwierdzili, że w okresie ponad trzydziestu lat (od 1890 do 1924) religijność niemal się nie zmieniła. Drugie badanie przeprowadził Robert Lynd w 1935 roku, a jego celem była odpowiedź na pytanie o skutki kryzysu. Odnotowano, że w warunkach kryzysu życie religijne było skromniejsze niż wcześniej.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się