fbpx
Krzysztof Stachewicz styczeń 2011

Być czy nie być? Człowiek wobec samobójstwa

W kulturze europejskiej istniała jednak przestrzeń literatury i sztuki, w której ten problem był szeroko i wszechstronnie ukazywany. Właśnie tym przestawieniom poświęcił swą intrygującą książkę Stefan Chwin. Budzi ona w czytelniku emocje tak fascynacji, jak i przerażenia. Czy te dwie postawy są wywoływane wyłącznie przez badany problem czy też niemała w tym rola samej książki i jej autora?

Artykuł z numeru

Kapitał społeczny. Od zaufania do zaangażowania

Wagę zagadnienia samobójstwo dla filozofii dostrzegł chyba najpełniej Albert Camus. W Micie Syzyfa pisał: „Jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny: samobójstwo. Orzec, czy życie jest, czy nie jest warte trudu, by je przeżyć, to odpowiedzieć na fundamentalne pytanie filozofii. Reszta (…) przychodzi później”[1]. Temat ten był jednak przez filozofów pomijany. Przywoływany w kontekście moralnych potępień tak w średniowieczu, jak i czasach nowożytnych, nie stał się nigdy powodem do głębszego namysłu z zakresu antropologii filozoficznej. Wyjątkiem nie były nawet błyskotliwe, lecz płytkie refleksje nad samobójstwem przeprowadzane przez Schopenhauera.

Dziś problem ten jest zawłaszczony przez psychologię, psychiatrię i socjologię, badające empiryczne uwarunkowania samounicestwienia. Metoda empiryczna siłą rzeczy jednak upraszcza i banalizuje problem samobójstwa. Spoza rzędu liczb i wskaźników nie widać już twarzy człowieka, który postanowił przeciąć nić swego życia, dając odpór najsilniejszej strukturze przyrody ożywionej – instynktowi samozachowawczemu. Z kolei kwestia eutanazji, dość żywo dyskutowana we współczesnych społeczeństwach, przywołuje problem samobójstwa wyłącznie w kontekstach moralistycznych i prawnych. Powodem zepchnięcia tego zagadnienia w rejony badań empirycznych i moralistyki, a z pominięciem refleksji antropologicznej, zdaje się być jego tabuizacja. Widać to już na poziomie językowym – słowo na oznaczenie samobójstwa powstało prawdopodobnie dopiero w czasach nowożytnych (XVII–XVIII wiek) jako łaciński neologizm suicidium. W obliczu tabu jedynym dopuszczalnym dyskursem stało się rozważanie psychopatologii i socjopatologii samobójstwa. Modna do dziś teza, że akt samobójczy zawsze jest spowodowany psychicznymi zaburzeniami chorobowymi samobójcy, jego skrajnym  nieprzystosowaniem i patologiczną nieumiejętnością życia, potwierdza powyższe przypuszczenie. Banalizacja samobójstwa jest dobrą strategią jego oswajania, ma też walory pedagogiczne. Dyskurs etyczny, wskazujący na fundamentalne zło aktu samobójczego tak z punktu widzenia jednostki, jak i społeczeństwa także wzmacniał tabu. Podejście do samobójstwa jako do fenomenu typowo ludzkiego, który może być doskonałym pretekstem do badania natury człowieka i istoty jego wolności, jawiło się jako wyraźne pogwałcenie tabu i poniekąd rehabilitowało akty samobójcze. W tym kierunku poszedł chyba wyłącznie egzystencjalizm, głównie francuski. Filozofia absurdu, głoszona przez Sartre’a, najpełniej została zaaplikowana do analizy zagadnienia samobójstwa przez Camusa.

W kulturze europejskiej istniała jednak przestrzeń literatury i sztuki, w której ten problem był szeroko i wszechstronnie ukazywany. Właśnie tym przestawieniom poświęcił swą intrygującą książkę Stefan Chwin. Budzi ona w czytelniku emocje tak fascynacji, jak i przerażenia. Czy te dwie postawy są wywoływane wyłącznie przez badany problem czy też niemała w tym rola samej książki i jej autora?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się