fbpx
ks. Jan Kracik styczeń 2007

Autoportret z wizerunku sąsiada odczytany

„Aż do ostatnich czasów język łaciński był urzędowym na Węgrzech, teraz jest nim węgierski; w szkołach nie uczą po słowacku, gdzież się miał język wykształcić? (…) Lud tylko prosty pozostał wierny rodzinnej mowie. A jednak zdobywa sobie ona teraz także warstwy wyższe” – pisał w 1847 roku Feliks Zieliński w „Bibliotece Warszawskiej”.

Artykuł z numeru

Śmierć i co dalej? Co wiemy o życiu wiecznym

Zahamowana w rozwoju, skupiona od wieków na własnym przetrwaniu wobec nacisków madziaryzacji, kultura słowacka wchodziła w fazę budzenia świadomości narodowej i zaczynała przyciągać uwagę Polaków. Ci swoją niepodległość utracili, Słowacy stanowiąc od wieków mniejszość węgierskim nigdy jej nie mieli, a poszukiwanie swej autonomii czy tożsamości zaczynali późno, spierając się o drogę: wyodrębnić z czeskiego język słowacki czy nie? Dopominać się czy nie o skromna choćby samodzielność kulturową w ramach państwa węgierskiego lub pogodzić się z jego asymilacyjna polityką? Przyłączyć się do czeskich panslawistów czy być przeciw wiązaniu się z Rosją?

Stare polskie sympatie prowęgierskie czy antyrosyjskie nastawienie miały rzutować na ocenę owych rozbieżnych tendencji panujących wśród Słowaków. Dzieje tworzenia się ich narodowej tożsamości i funkcjonjaowanie w monarchii habsburskiej, a potem we wspólnym z Czechami (1918-1939) państwie obserwowane były spoza Tatr także poprzez własne dylematy Polaków, którzy zanim odzyskali niepodległość, też  nie widzieli poza zaborami tylko jednej do niej drogi, poszukiwanej między powstańczymi zrywami a lojalizmem i praca organiczna. Utrwalone w prasie i innych pożółkłych publikacjach inteligenckie postrzeganie sąsiadów stanowi źródło informacji dwustronnej, z awersem i rewersem. Historia oglądu niesie wszak wiedzę nie tylko o oglądanych, ale i o oglądających, ujawniając ich preferencje, zainteresowania czy stereotypy, jakim ulegają.

Ta dwuwymiarowość wzbogaca poznawcze walory publikacji, czyniąc jej lekturę bardziej atrakcyjną, niż byłaby jej w stanie dostarczyć sucha monografia o przeszłości Słowaków. Po krótkiej wizycie u paru staropolskich poetów, którzy zauważyli, ze istnieją Tatry, autor prowadzi nas na chwilę do Staszica, który jako pierwszy z Polaków badał naukowo te góry i obserwował mieszkających po obu ich stronach górali. Na początku XIX wieku zaczynało się od zainteresowania historią i mitologicznymi dziejami Słowiańszczyzny, a polskie teksty poświęcone tej tematyce dotyczyły wpierw częściej Czechów niż Słowaków. Panslawizm jednych i drugich sprzyjał ich prorosyjskim sympatiom , które nie podobały się Mickiewiczowi i innym polskim słowianofilom wiążącym swe nadzieje nie z przywództwem carskim lecz z Zachodem.

Węgrzy, szukając usprawiedliwienia dla madziaryzacji Słowaków, przedstawiali ich narodowe dążenia jako efekt rosyjskiej inspiracji. Starania księcia Adama Czartoryskiego o wspólne wystąpienie Polaków i Słowaków przeciw Habsburgom okazały się nierealne. Jego emisariuszom słowaccy „budziciele” narodowi powiedzieli: Austria broni nas przed Madziarami, a żeby nie zostać „zduszeni przez Niemców i Węgrów, dlatego rzuciliśmy się w objęcia rosyjskie”. Węgrzy, chcąc „nie rozmyć się w niemieckości lub Słowiańszczyźnie (sami byli wszak w państwie mniejszością), przyjęli pojęcie narodu politycznego, który uzyskując dla siebie prawa w monarchii habsburskiej, może jednocześnie ograniczyć narodowe aspiracje współobywateli. Uznano je za uzurpację, niewdzięczność wobec ojczyzny i uleganie inspirowanemu przez carat panslawizmowi, przed którym Ludwik Kossuth ostrzegał europejską opinię.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się