fbpx
Andrzej Wielowieyski kwiecień 2013

Poetka i przewodniczka

Tak trudno jest żegnać ludzi, którzy odchodzą z całym bogactwem swego przeżywania i rozumienia świata oraz świadczenia o nim.

Artykuł z numeru

Czy papież nam zaufa?

Czy papież nam zaufa?

Kilka miesięcy temu odeszła od nas Aleksandra Olędzka-Frybesowa, eseistka, tłumaczka i poetka. Przez długie lata była niezmiernie aktywną redaktorką w radiu i różnych wydawnictwach, ale jej pasją i powołaniem było rozglądanie się po dziedzictwie europejskiego średniowiecza, zwłaszcza sztuki religijnej zarówno Zachodu, jak i Wschodu. Poza kilkoma zbiorami wierszy i świetnymi tłumaczeniami, głównie francuskiej poezji i myśli religijnej, pozostawiła kilka wznawianych już książek o sztuce średniowiecznej, które nie są opisem badacza, ale efektem wielu lat włóczęgi po krajach Zachodu i Wschodu Europy, gdzie odkrywała niezwykłe, wciąż mało znane i rozumiane dzieła budowniczych i artystów, którzy we wczesnym średniowieczu tworzyli z pasją i zdumiewającym polotem podstawy do rozwoju religijnego i kulturowego naszej Europy. Uświadamia nam więc nasze dziedzictwo.

Pięć książek: Z Paryża – w przeszłość. Wędrówki po Europie (1973), W głąb labiryntu. Wędrówki po Europie II (1979), Drogami średniowiecznej Europy (1997), Lustra, znaki, obrazy (1999) i Patrząc na ikony (2000) oraz dziesiątki artykułów, esejów i reportaży Oleńki Frybesowej prowadzą nas po europejskim dziedzictwie i jego losach, gdy Europa odtwarzała się powoli, ale z wielką żywotnością po upadku cywilizacji antycznej, naznaczona i inspirowana przez chrześcijaństwo.

Jej eseje o francuskim i hiszpańskim średniowieczu to opowieści o wędrówkach i odkrywaniu niezwykłej sztuki tamtych czasów, przede wszystkim romańskich kościołów z okresu od IX do XII w., jak również jeszcze z czasów przedromańskich (wizygockich). Ten niezwykły poryw uczucia, wyobraźni i talentów, który wyraża ówczesna architektura, a także rzeźba i malarstwo, wyłania się z „barbarzyńskich” czasów, na Zachodzie rządziły bowiem germańskie ludy Franków i Wizygotów. Zderzyli się oni nie tylko z zamierającą kulturą antyku, z wpływami bogatego Bizancjum, ale także z dynamiczną i urzekającą kulturą i sztuką Arabów, którzy w VIII w. odebrali Wizygotom dwie trzecie obszaru Półwyspu Iberyjskiego. Była ona oczywiście bogatsza, ale iberyjsko-wizygoccy chrześcijanie, którzy potrafili się obronić na hiszpańskiej Północy w Asturii i León, a także w Katalonii i Nawarze, okazali się czasem nie mniej pomysłowi i fantazyjni w swej architekturze i sztuce sakralnej niż Arabowie.

Religijna pasja, artyzm budowniczych oraz artystów Hiszpanii i Langwedocji zadziwiają i inspirują do dziś. Harmonia i spokój, a zarazem zachwyt tworzenia urzekają zarówno we wspaniałych katedrach w Vézelay czy Le Puy-en-Velay, jak i w małych kościółkach po obu stronach Pirenejów. Od południa ku północy i wschodowi rozwijała się romańszczyzna, ale o ileż żywsza była ona we Francji niż w monumentalnych budowlach niemieckich czy misternych dziełach italskich, sygnalizujących już przyszły Renesans. Było to, jak pisze Frybesowa: „łączenie racjonalnej postawy krytycznej, pragnącej zrozumieć świat oraz mistycznej postawy irracjonalnej szukającej zbawczego poczucia jedności”. Oleńka poszła w ślad za wieloma wielbicielami romańszczyzny, jak Proust czy André Malraux, który pisał, że „jedyna europejska sztuka sakralna – to sztuka romańska”. Dlatego też – jak dodawał – sztuka XXI w. albo będzie sakralna, albo nie będzie jej wcale.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się