fbpx
bp Tadeusz Pieronek maj 2011

Polska prezydencja a wartości chrześcijańskie

Choć Unia Europejska dystansuje się od wartości chrześcijańskich, wydaje się, że można zauważyć pewne sygnały zmian, szczególnie wobec ważnej dyskusji dotyczącej wolności religijnej. Inicjatywa wychodzi przy tym ze strony polskich polityków. O tym, czy polska prezydencja jest szansą na umocnienie pozycji chrześcijaństwa w Unii Europejskiej pisze bp Tadeusz Pieronek.

Artykuł z numeru

Prezydencja na czas kryzysu

Wartości chrześcijańskie są dziś w Unii Europejskiej deprecjonowane. Pomysłodawcy zjednoczenia Europy, Jean Monnet, Alcide de Gasperi, Konrad Adenauer, Paiul Henri Spaak zwani „Ojcami Europy” byli chrześcijanami, a jeden z nich – Robert Schuman – jest kandydatem na ołtarze. Ich koncepcja jedności Europy odwoływała się do chrześcijańskich korzeni europejskiej kultury. Jednak z czasem tożsamość Europy została rozmyta i stłumiona, górę wziął pragmatyzm. Zaniedbano troskę o to, co  Jacques Delors nazwał później „duszą Europy”, skupiając się jedynie na wzroście gospodarczym. Zapomniano, że poza potęgą ekonomiczną Europę musi scalać jakiś element duchowy, stanowiący punkt odniesienia dla  najważniejszych elementów jej żywego organizmu. Na utratę pamięci o wymiarze eschatologicznym miał niewątpliwie wpływ materializm praktyczny, który na Zachodzie, podobnie jak komunistyczna ideologia na Wschodzie, systematycznie wypłukiwały z ludzkich umysłów wartości wyższe, zadowalając się w budowie nowego świata tym, co przyjemne i co zaspokaja ludzkie ambicje materialne. J. Delors mówił wprawdzie o duszy Europy w wymiarze świeckim, ale dostrzegał ją w większym zrozumieniu spuścizny ojców Europy wśród Europejczyków, a nie jedynie we wspólnocie interesów. Jan Paweł II idąc tym samym śladem wskazywał na bezwzględną potrzebę wartości religijnych i moralnych w procesie jednoczenia się Europy i przede wszystkim wartości chrześcijańskich. To w Gnieźnie, podczas homilii z okazji 1000. rocznicy śmierci św. Wojciecha  padły z jego ust znamienne słowa: ”Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha”.

Przestrogi te okazały się głosem na pustyni. Laicyzm zachodni był tak zwarty i niereformowalny, że przy kreśleniu traktatów przyszłej Europy, nie udało się już przeforsować prawie niczego, poza zasadami przez niego wyznawanymi. Przykładem są pertraktacje dotyczące Traktatu Europejskiego, a potem Traktatu Lizbońskiego czy Karta Praw Podstawowych, w których tylko przy bardzo dobrej woli można się dopatrzeć istnienia i poszanowania przez Unię Europejską wartości duchowych.

To jest pewna epoka, napór nowej ideologii, ale  też  okres  uświadamiania sobie przez chrześcijan, w jakiej sytuacji się znaleźli i jak powinni zewrzeć siły w obronie Europy jako takiej, bo Europa bez korzeni chrześcijańskich, bez kultury chrześcijańskiej nie istnieje.

Patrząc na to, jakie ugrupowania polityczne są reprezentowane w Parlamencie Europejskim, nie widać wielu zwolenników postaw chrześcijańskich. Jedyną iskierką nadziei w tej sytuacji jest „wymęczone” w  Parlamencie Europejskim stanowisko w sprawie prześladowania chrześcijan i muzułmanów, czyli rezolucja domagająca się dla nich wolności religijnej. Jest ona bardzo ważna w związku z nasilaniem się w niektórych państwach różnego rodzaju incydentów, a przede wszystkim napadów na chrześcijan, w których tracą oni życie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się