fbpx
Dorota Piontek marzec 2011

Tabloidyzacja i dziennikarstwo

Tabloidy, mimo ciągle powtarzanych głosów krytyki, zadomowiły się w medialnym krajobrazie. Wypełniły lukę, którą stworzyła dominacja mediów politycznie poprawnych, szczycących się wysokimi standardami dziennikarstwa. Podbijając serca (i portfele) coraz większej ilości osób, wprowadziły do dyskursu spraw publicznych nowy język i formy, bliższe swoim czytelnikom.

Artykuł z numeru

Po co nam Gross?

Rozwój prasy popularnej w drugiej połowie XIX wieku wprowadził podział, który utrzymywał się do lat 80. XX wieku, na prasę popularną i prasę opinii, zwaną wielkoformatową. Na przełomie wieków tę pierwszą zaczęto nazywać tabloidami. Przejęcie tego terminu z farmacji, gdzie pierwotnie oznaczał silną, skondensowaną tabletkę, spowodowała prawdopodobnie możliwość skondensowania treści na mniejszej niż tradycyjna powierzchni, czemu świetnie służyło zamieszczanie fotografii kosztem tekstu. O wprowadzeniu mniejszych formatów gazet zdecydowały względy praktyczne: przemieszczający się środkami transportu miejskiego mieszkańcy dużych aglomeracji mogli w zatłoczonych tramwajach i autobusach swobodnie korzystać z prasy, co zwiększało na nią popyt. Wzmocnieniu tego efektu miały służyć treści publikowane w prasie tabloidalnej, odwołujące się do najbardziej podstawowych zainteresowań ludzi, niezależnie od ich statusu społecznego, wykształcenia czy doświadczeń. Prasa, która od połowy XIX wieku traktowana była nie jako narzędzie edukacji społecznej, a jako narzędzie realizowania celów ekonomicznych właścicieli gazet, finansowała się nie tylko ze sprzedaży egzemplarzy, ale głównie z wpływów od reklamodawców, zainteresowanych dotarciem do odbiorcy masowego. Presja reklamodawców powodowała wprowadzanie tematów, które mogły zainteresować odbiorców: sportu, rozrywki, sensacji oraz elementów uatrakcyjniających czy zastępujących tekst pisany (ilustracje, grafika). „Sprzedawalność” stała się więc kryterium selekcji informacji w popularnej prasie adresowanej do masowego odbiorcy[1].

Podział mediów na rozrywkowe oraz opiniotwórcze utrzymywał się do lat 80. XX wieku. Różni adresaci tych środków przekazu, różne potrzeby, które zaspokajały, a przede wszystkim różne oczekiwania związane z ich rolą w systemie społecznym utrzymywały ten podział na względnie stabilnym poziomie, czego efektem było różnicowanie informacji na twarde i miękkie, które nie występowały wspólnie w tych samych artykułach czy programach.

Zgodnie z klasycznym już podziałem tradycyjnie pojmowanych wiadomości, zaproponowanym przez Gaye Tuchman[2], można wyróżnić hard news i ich antytezę – soft news; spot news (wiadomości punktowe), dotyczące wydarzeń niespodziewanych, które muszą być relacjonowane szybko, a czas ich upublicznienia zależy od technologii; developing news (wiadomości rozwijające się), odnoszące się do „nagłych sytuacji”, o których nie ma jeszcze danych, wymagające z kolei procesu gromadzenia faktów i ich rekonstrukcji, najczęściej wynikające ze spot news; w końcu continuing news (wiadomości trwające), zwykle wcześniej zaplanowane, stanowiące serię historii na ten sam temat, oparte na wydarzeniach mających miejsce co jakiś czas, przewidywalnych i wcześniej relacjonowanych – w tym przypadku media mogą regulować swoje działania i czas ich publikacji.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się