fbpx
Kai Baumann, Chantal Delsol, Ołeś Herasym, Algis Kaleda, Peter Oliver Loew wrzesień 2010

Patriotyzm po europejsku

Rozważania o patriotyzmie postanowiliśmy uzupełnić o krótkie i osobiste odpowiedzi ankietowe. Do zagranicznych Autorów zwróciliśmy się z pięcioma pytaniami: Czy czuje się Pani/Pan patriotą?; Czym się Pani/Pana patriotyzm wyraża?; W jakich okolicznościach się uzewnętrznia?; Czy łączy się jedynie z poczuciem dumy czy także wstydu, odpowiedzialności za jakieś zło historyczne?; Jaki typ patriotyzmu dominuje w Pani/Pana kraju?

Artykuł z numeru

Poszukiwanie nowoczesnego patriotyzmu

 

KAI BUMANN

Dla mnie – Niemca urodzonego w 1961 roku w Berlinie Zachodnim i od wielu lat mieszkającego w Polsce, która coraz bardziej staje się moją nową ojczyzną – pytanie, czy czuję się patriotą, w pierwszej chwili jest bardzo irytujące. Natychmiast pojawia się kolejne: który z tych dwóch krajów jest mi ostatecznie najbliższy? I czym jest patriotyzm – ogólnie i dla mnie osobiście?

Z pewnością myśli się najpierw o umiłowaniu, a nawet o dumie z kraju, z którego się pochodzi – jego język, przyroda, ale nade wszystko kultura, są bliższe aniżeli wszystko inne w świecie. Bez własnej zasługi stajemy się częścią całości, wobec której czujemy się zobowiązani. W tym sensie w Niemczech zostałem zapewne wychowany na patriotę, choć pojęcia tego unikano. Przylgnęła do niego bowiem skaza z okresu między rokiem 1933 a 1945. Naturalnie opowiadano również o straszliwej przeszłości, nikt jednak nie wpadł na pomysł, by traktować poczucie odpowiedzialności za popełnione przez nas, Niemców, zbrodnie jako element niemieckiego patriotyzmu. By uniknąć tego problemu w całej jego głębi, pytanie o patriotyzm po 1945 roku potraktowano po prostu jako nieistotne. Dopiero po zjednoczeniu obu niemieckich państw, a właściwie po wyborze Gerharda Schroedera na kanclerza, zdawało się, że mroczna przeszłość została jakby zamknięta – staliśmy się znów „normalnym krajem”. Coraz częściej zaczęto – niestety z narastającą przesadą – pokazywać patriotyzm, ale tylko od strony radości i dumy. Doprowadziło to w ostatnich latach do wytworzenia się jego całkowicie bezrefleksyjnych form. Przykładowo po wyborze Josepha Ratzingera na papieża można było przeczytać w prasie bulwarowej: „My jesteśmy papieżem” – mimo że Kościół katolicki nie jest w Niemczech dobrze postrzegany, a Joseph Ratzinger jeszcze jako kardynał nie był oceniany pozytywnie. Natomiast odpowiedzialność za czyny poprzednich pokoleń została sprowadzona do gestów w czasie oficjalnych uroczystości i przeniesiona do muzeów. Zamiast tego poucza się inne kraje: na przykład były niemiecki minister finansów Peer Steinbruck chciał do Szwajcarów „iść z pejczem”, gdyż nie ustępowali w polityczno-finansowym sporze. W Niemczech wypowiedź ta nie spotkała się z jakimikolwiek reakcjami lub sprzeciwem. Trudno o gorszy znak braku prawdziwego patriotyzmu.

W tym sensie z pewnością nie jestem niemieckim patriotą. Najnowsza historia mojego kraju zawstydza mnie tak bardzo, że muszę występować jako reprezentant Niemiec zawsze w kontekście historycznej katastrofy – i postrzegam to jako mój patriotyczny obowiązek, co jest niekiedy bardzo trudne i gorzkie.

A w Polsce? Cieszy mnie, gdy o Polsce mówi się dobrze. Być może nie mam prawa być rzeczywiście dumny z wielkich myślicieli i artystów tego kraju, ale jestem, gdyż są oni częścią Polski, a więc i mojego życia. Nie wypada mi głośno krytykować tego, co mi się tutaj nie podoba lub mnie martwi; ale intensywnie uczestniczę w myśleniu o przyszłości tego kraju. Na zewnątrz zawsze chcę pokazywać najlepsze strony Polski, tak

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się