fbpx
Krzysztof Stachewicz marzec 2010

Świętość czy jakość życia?

Problemy etyczne były sprzężone z medycyną od samych jej początków, czego najlepszym dowodem jest tekst przysięgi Hipokratesa. Niemniej współczesny rozwój medycyny pociąga za sobą coraz większą komplikację i złożoność problemów moralnych, a swoistym punktem zwrotnym tej złożoności było wynalezienie respiratora.

Artykuł z numeru

Mity w kulturze nadmiaru

Wielu pacjentów, którzy dawniej zmarliby bez jakichkolwiek szans na uratowanie życia, dziś przeżywa, rzadko jednak wracając do zdrowia i możliwości codziennego samodzielnego funkcjonowania. Bioetyka jest dziś w rozkwicie, a rozmaitość podejść do problemów związanych z życiem człowieka nie zapowiada powszechnej zgody filozofów i etyków, nawet w najbardziej fundamentalnych kwestiach. Rozmaitość dyskursów etycznych i metaetycznych stanowi gąszcz trudny do uporządkowania. Niemniej bioetyka próbuje dokonać pewnej schematyzacji stanowisk poprzez wskazanie dość konkretnego kryterium demarkacji, mianowicie stosunku do wartości, jaką jest życie. Etyka świętości życia widzi generalnie wartość życia (przede wszystkim ludzkiego) w nim samym, wiążąc ją najczęściej ze stwórczym aktem Boga, który powołał je do istnienia i w tym istnieniu utrzymuje. Natomiast w latach pięćdziesiątych XX wieku zaczęto posługiwać się pojęciem „jakości życia” i dość szybko przeciwstawiono ją świętości życia. W 1977 roku określenie „jakość życia” znalazło się w Index medicus, co zapoczątkowało dość tryumfalny pochód tej kategorii pojęciowej w naukach biomedycznych. W ten sposób wykształciły się dwa paradygmaty bioetyczne: etyka świętości życia i etyka jakości życia. Pytania o ich wzajemne relacje, jak i o nie same stanowią doniosły temat refleksji zarówno systematycznej, jak i historycznej.

Książka Weroniki Chańskiej wpisuje się w dość dotkliwą lukę w polskim piśmiennictwie filozoficznym i jest próbą syntetycznego przedstawienia filozofii i etyki jakości życia. Ma ona dwa zadeklarowane wprost cele. Pierwszy to „prześledzenie, jak pojęcie jakości życia funkcjonuje na gruncie współczesnej medycyny” (s. 7). Drugi to „odpowiedź na pytanie, czy możliwe jest znalezienie wspólnej płaszczyzny porozumienia pomiędzy wyznawcami świętości życia a zwolennikami etyki jakości życia” (s. 346). Wyprzedzając tok przedstawionej w niniejszej recenzji analizy, można postawić tezę, że cel pierwszy został osiągnięty, natomiast cel drugi wyraźnie przerósł zaplecze analityczne i warsztatowe książki. Przejdźmy do uzasadnienia tej tezy.

Autorka wychodzi od krótkiej prezentacji etyki świętości życia, przywołując doktrynę teologii chrześcijańskiej oraz propozycje Alberta Schweitzera i Ronalda Dworkina. Skrótowość prezentacji i pomieszczenie w niej tak różnych projektów filozoficzno-etycznych dały efekt analizy tyleż powierzchownej, ile nieczułej na – jak się okaże – potrzebne, a wręcz konieczne dystynkcje. Kategorii „jakość życia” są poświęcone rozliczne rozdziały książki, które w sposób precyzyjny i poznawczo zadowalający prezentują alternatywny wobec etyki świętości życia paradygmat myślenia o życiu człowieka.

Jakość życia to kategoria, która programowo miała dać medycynie w miarę jasne i wymierne kryteria pomocne w podejmowaniu granicznych decyzji dotyczących z jednej strony wyrafinowanych terapii, a z drugiej – standardowych zabiegów, do których nie ma możliwości zakwalifikowania wszystkich potrzebujących pacjentów (np. podłączenie do sztucznej nerki). Jakie są możliwości oceny jakości życia konkretnego człowieka i kto ma decydować o tej ocenie? Weronika Chańska widzi, za współczesną bioetyką, trzy możliwości: 1. samoocena człowieka chorego (lub „osąd zastępczy” w przypadku niemożności samooceny, np. z powodu śpiączki), 2. ocena społeczna, która bierze pod uwagę koszty i obciążenia zarówno osób bliskich chorego, jak i społeczeństwa i 3. ocena mieszana, w której porównuje się życie chorego z określonym wzorem życia człowieka. Wariant pierwszy wciela zasadę autonomii pacjenta, ale ma ograniczenia spowodowane barierą kompetencji, szczególnie zminimalizowaną w przypadku ciężkich stanów chorobowych osób, o których mowa. Wariant drugi obciążony jest rozlicznymi uwikłaniami historycznymi (np. hitleryzm) oraz słabościami teoretycznymi, które łącznie powodują, iż właściwie nie ma zdecydowanych zwolenników we współczesnej bioetyce. Chańska uważa, że największym powodzeniem cieszy się wariant trzeci. Wymaga on jednak sprecyzowania wzoru, z którym należy porównywać określony kształt życia człowieka chorego. Dawniej powoływano się na naturę człowieka, określając ją najczęściej na drodze spekulacji metafizycznych. Dziś niechęć do myślenia metafizycznego spycha analizy wyznaczników człowieczeństwa w odmęty statystycznych ustaleń. Próbuje się zatem na drodze empirycznych badań odpowiedzieć na pytanie, jakie cechy musi spełniać byt, by mógł być zaliczony do gatunku „człowiek”. Joseph Fletcher mówił o piętnastu cechach natury człowieka, dziś szuka się formuł bardziej syntetycznych i krótszych, na przykład minimalne poczucie szczęścia, zdolność do realizacji elementarnych celów życiowych etc. Trafne pytania, które stawia Weronika Chańska poszczególnym kryteriom, wskazują na ich relatywność, rozmycie i eo ipso nieoperatywność praktyczną. Tym samym kategoria jakości życia zdaje się bardzo połowicznie – w najlepszym wypadku! – spełniać funkcje, dla których została powołana. Trzeba też podkreślić – za autorką książki – formalizm etyki jakości życia. Wiążą się z tym wszystkie niedogodności pragmatyczne oraz metaetyczne związane z budowaniem etyki praktycznej na formalizmie etycznym.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się