fbpx
Ewa Sobczak kwiecień 2009

„Swój własny wróg – Mój Bóg” 5. rocznica śmierci Jacka Kaczmarskiego

udzie stają jednak ostatecznie ponad działaniem kosmicznych sił i – choć są ich nieświadomi – nie dają się im poróżnić. Jedyną drogą podołania trudom ziemskiej tułaczki okazuje się zgoda, zaś jedynym oparciem, na jakie człowiek może w niej liczyć – drugi człowiek. Stąd też – kończące utwór – pojednanie Kobiety i Mężczyzny, towarzyszące smutnej konstatacji o bezpowrotnej utracie raju.

Artykuł z numeru

Spór o Jezusa. Tajemnica ukryta w historii

Twórczość Jacka Kaczmarskiego zwyczajowo postrzegana jest – w dużej mierze za sprawą okoliczności historyczno-politycznych, które sprawiły, że młody pieśniarz okrzyknięty został „bardem Solidarności” – przez pryzmat kilku zaledwie piosenek, takich jak inspirowana balladą rosyjskiego barda Włodzimierza Wysockiego Obława, Mury (odbierane zresztą często wbrew intencjom autora – bez uwzględnienia puenty) czy Zbroja. Zdecydowanie mniej znane pozostają utwory o wymowie nie politycznej, lecz egzystencjalnej, ogólnoludzkiej, zwłaszcza te odwołujące się do tekstów kultury, do literatury i sztuk plastycznych. Stosunkowo dużą grupę pośród nich stanowią piosenki oparte na motywach zaczerpniętych z Biblii – trzeba jednak pamiętać, że istnienie Boga to dla pieśniarza, który wychowany został w duchu ateizmu, kwestia konwencji literackiej czy kulturowej:

Bóg istnieje dla mnie jako kategoria kulturowa, jako figura stylistyczna. Można Go nie nazywać Bogiem, a Koniecznością, Absolutem, Przeznaczeniem. Nie praktykuję żadnej religii i nie tam szukam pocieszeń. Religia jest dla mnie właśnie jednym z tych zbiorowych mechanizmów samopocieszania, z którym na moim etapie życia źle bym się czuł[1], zaś same nawiązania do tradycji biblijnej to przede wszystkim gra jej motywami.

Zabieg ten stanowi podstawę Raju, pierwszego z programów w całości opartych na wątkach zaczerpniętych z Biblii, będącego kolejnym – po Murach – wspólnym przedsięwzięciem tria Kaczmarski-Gintrowski-Łapiński. Powstały w latach 1978–1980 cykl w zamyśle miał być widowiskiem słowno-muzyczno-wizualnym (zrealizowanym przy współpracy z Leszkiem Mądzikiem, założycielem sceny plastycznej KUL), ale z przyczyn organizacyjnych doczekał się jedynie kilkakrotnego wykonania w pełnej formie[2]; trzeci element był najczęściej pomijany w realizacjach scenicznych. Raj prezentowany był zresztą o wiele rzadziej niż pozostałe programy tria (w sumie około trzydziestu razy, podczas gdy Mury – dla porównania – wykonane zostały na blisko pięciuset koncertach). Premiera Raju przypadła na rok 1980 (choć jeszcze przed „karnawałem Solidarności”), kiedy publiczność żądała treści jednoznacznie politycznych, zaś biblijna metaforyka wyżej stawiała słuchaczowi poprzeczkę – wymagała większego skupienia i zrozumienia pewnych aluzji literackich. Oczekiwanego zrozumienia jednak brakowało, czego przyczyny wskazywał sam poeta:

Kiedy napisaliśmy z Przemkiem Gintrowskim Raj, (…) okazało się, że w społeczeństwie, o którym mówi się, że jest w 90 procentach katolickie, nikt nie czytał Biblii i trzeba było tłumaczyć, kto to był Jakub czy Hiob[3].

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych Kaczmarski utrzymywał, iż cykl ten był w zamyśle apolityczny, jednak w wywiadzie z przełomu roku 2001 i 2002 pada stwierdzenie całkiem przeciwne:

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się