fbpx
Robert Plich OP czerwiec 2008

Rehabilitacja precyzji

Precyzja nie polega na projektowaniu ostrej, czarno-białej wizji nierealnego świata, lecz na możliwie jak najwierniejszym poznawczym odzwierciedleniu tego, co realne, i na adekwatnym jego rozumieniu i opisie. Taka precyzja nie jest wrogiem etyki, nauki Kościoła, żywej tradycji ani sumienia.

Artykuł z numeru

O cierpieniu zwierząt

Myślę, że precyzja wypowiedzi nie zawsze musi być najwyższa, a jej poziom jest wystarczający wtedy, kiedy następuje skuteczna komunikacja myśli, powodująca adekwatne jej rozumienie przez odbiorcę. Wyższy poziom precyzji rozbudowuje i przedłuża wypowiedź, czasami niepotrzebnie, ale nie stanowi zagrożenia dla prawdy. Niestety, pani redaktor Halina Bortnowska w swoim artykule Precyzja osłabia rolę precyzji w prezentacji nauczania Kościoła, sprawiając błędne wrażenie, jakoby większą precyzję osiągało się często kosztem prawdy. Tymczasem dbałość o precyzję jest tak oczywistym warunkiem racjonalności i komunikacji myśli, że nie bardzo wiadomo, jak odpowiedzieć temu, kto ją podważa. Wówczas bowiem nie wiemy czy odpowiadamy na to, co ktoś chciał nam przekazać, czy coś innego jest treścią jego przekazu, co w wyniku zamierzonego braku precyzji staje się dla nas niedostępne. Rezygnacja z postulatu precyzji może prowadzić do poglądów elastycznych i wygodnych wniosków, a niedostępny z braku precyzji przekaz może nawet sprawiać wrażenie głębi. Odbywa się to jednak kosztem zabezpieczenia rzetelności rozumowania. Nie da się zastąpić rzetelności i precyzji wypowiedzi troską o wyważenie jej emocjonalnego tonu. Brak precyzji może eliminować bolesny podział dyskutantów na wygranych i przegranych, ale może się okazać, że za złudny pokój takiego dialogu płacimy życiem w prawdzie.

Myślę, że moja troska o wierny przekaz nauczania Kościoła i postulat związanej z tym precyzji nie zostały właściwie zrozumiane przez Halinę Bortnowską. Może właśnie byłem zbyt mało precyzyjny, kiedy o tym mówiłem. Byłem wtedy skupiony na zasadniczym temacie naszej dyskusji, który stanowiło kościelne nauczanie dotyczące zapłodnienia pozaustrojowego, a przecież wszystkiego na raz nie da się powiedzieć. Chciałbym więc doprecyzować, iż nie uważam jakoby zawsze należało używać wobec wszystkich wiernych fachowego języka teologii. Nie oczekuję także od każdego z wiernych Kościoła ogromnych nakładów pracy celem zrozumienia precyzyjnie przekazywanej doktryny. Stąd wydaje mi się nieuniknione istnienie w Kościele grupy ekspertów, którzy będą mieli większą wiedzę i będą starali się rozumieć więcej niż reszta wiernych. Nie przeszkadza to jednak, aby pewne aspekty doktryny, zwłaszcza te bardziej narażone na błędy w określonych okolicznościach, starać się w miarę możliwości wyjaśniać wiernym głębiej, używając bardziej precyzyjnego języka. Nie można przecież z góry zakładać, że wierni Kościoła nie są zdolni do rozwoju intelektualnego i dorastania do rozumienia bardziej precyzyjnych ujęć. Takie założenie uwłaczałoby ich godności.

Precyzja jest cechą racjonalności, a nie mamy niczego lepszego w poznawaniu prawdy niż nasza racjonalność. Dlaczego zatem nie mielibyśmy wykorzystywać najgłębszych jej pokładów zwłaszcza w kwestiach dotyczących naszego zbawienia? Obawa przed precyzją w prezentacji nauczania Kościoła stawia pytanie o to, czy nie obawiamy się przypadkiem tego nauczania i samego autorytetu Kościoła. Jeśli zaś nasze obawy mają być czymś więcej niż tylko pewną formą zabobonu, to muszą mieć postać racjonalnej odpowiedzi na treść nauczania. Adekwatność zaś takiej odpowiedzi będzie tym większa, im precyzyjniej rozumie się kontrowersyjne nauczanie. Poza tym to właśnie kontrowersje dotyczące nauczania stają się bodźcem do większej precyzji w późniejszym jego formułowaniu. Z postulatu bowiem precyzji przekazu nauczania kościelnego nie wynika w sposób konieczny to, że dogłębnie znana przez fachowców doktryna musi być „gotowa, niezmienna, zamrożona, definitywna”. Precyzja nie tylko nie jest wrogiem autentycznego rozwoju doktryny, ale jest jego wypróbowanym sprzymierzeńcem.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się