fbpx
Dariusz Rosiak marzec 2022

Wieczna pętla czasu?

Nigeryjczyk Chinua Achebe opisuje napięcia do dziś obecne w Afryce, dlatego jego powieść mimo upływu 60 lat czyta się jak aktualny portret tamtejszego życia.

Artykuł z numeru

Rebecca Solnit. Głos oporu i nadziei

Czytaj także

Dariusz Rosiak

Jaszczury to też ludzie

Kilka miesięcy po wygraniu wyborów w 2007 r. Nicolas Sarkozy pojechał w podróż do Afryki. Na uniwersytecie w Dakarze wypowiedział wówczas słowa, które zostały z nim do końca kariery politycznej, a dziś są nadal żywo pamiętane. Sarkozy ubolewał, że „człowiek afrykański” nie zdołał zakotwiczyć się w historii ani nie stał się kowalem własnego losu. „Afrykański chłop znał tylko wieczną pętlę czasu znaczoną nieskończonym powtarzaniem tych samych gestów i tych samych słów” – mówił prezydent i apelował: „Weźcie przyszłość w swoje ręce!”. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że Sarkozy przemawiał do Senegalczyków na uczelni imienia Anty Diopa, wybitnego senegalskiego historyka, antropologa, badacza afrykańskich kultur przedkolonialnych.

Nie wiem, czy Sarkozy czytał powieści Chinuy Achebe, ale nawet jeśli tak, to pewnie je zapomniał. Albo może zignorował – w końcu Achebe pisał po angielsku, a nie po francusku, jak powinien.

Nigeryjczyk Chinua Achebe opisał przejście ze świata „wiecznej pętli czasu” do „nowoczesności” i „postępu”, nad brakiem których w  Afryce ubolewał tak bardzo Sarkozy, ale nie tylko on. W 1958 r. Achebe w  wieku zaledwie 28  lat napisał Wszystko rozpada się, dwa lat później Nie jest już łatwo, a w 1964 r. Bożą strzałę – ta trylogia, zwłaszcza jej pierwsza część, dziś uznawana jest za archetyp „afrykańskiej powieści”, dzieło autentycznie lokalne i przełomowe na miarę światową.

Achebe pisze o  upadku afrykańskiej tradycyjnej cywilizacji w zetknięciu ze współczesnością narzuconą przez białych. Wszystko rozpada się to opis degeneracji całej kultury narodu Igbo (instytucji plemiennych, rodziny, autorytetów, mitów) w konfrontacji z europejskimi misjonarzami. Ta książka jest równocześnie opowieścią o każdym starciu cywilizacyjnym, w którym siły są nierówne, a historię pisze zwycięzca. Pokonanemu pozostaje symboliczna opowieść, w  której wyłuszcza swoje racje, licząc na rewizję ocen w przyszłości – zresztą czasami się jej doczekuje.

Czytana dziś historia Okonkwo, lokalnego mistrza zapasów, który heroicznie broni zwyczajów Igbo i łamiąc jeden z głównych zakazów tej tradycji, popełnia samobójstwo w proteście przeciwko wszechmocy białych, może męczyć zbytnią dosłownością. Zawiera jednak cechy stylu Achebe, z którego będzie czerpać wielu afrykańskich pisarzy: odwagę w konfrontowaniu ludzkich postaw, dosłowność pozbawioną publicystycznego moralizatorstwa, neutralny emocjonalnie język opisujący konflikty o epickich wymiarach.

Nie jest już łatwo przenosi czytelnika z  przedkolonialnej przeszłości w świat nowoczesny. Jest to opowieść o młodym pokoleniu Igbo (główna postać jest wnuczkiem bohatera Wszystko rozpada się), pierwszym, które wchodzi w dorosłość na początku ery postkolonialnej w latach 60. Achebe zmienia dekoracje – jest to pierwsza afrykańska powieść miejska – jednak zderzenie kultur i  degeneracja moralna, która czeka na końcu tej konfrontacji, pozostają głównym tematem książki.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się