fbpx
Marta Mizuro grudzień 2018

Robić swoje

Jakkolwiek pragniemy zdobywać nowych czytelników, na pewno nie chcemy zmieniać języka, bo m.in. on tworzy naszą markę i zapewne przyczynił się do długiego już życia „Odry”.

Artykuł z numeru

Przestrzeń przyjaźni

Przestrzeń przyjaźni

Miesięcznik „Odra” istnieje już blisko 58 lat i przez ten czas musiał zmagać się z wieloma zagrożeniami i lękami. Za czasów PRL-u głównym wrogiem czasopisma była cenzura, wielokrotnie dająca się redakcji we znaki, ale chyba największym, który doprowadził do zawieszenia pisma na półtora roku (do sierpnia 1981 r.), okazał się stan wojenny. Natomiast po zmianie ustroju pojawiły się nowe zagrożenia, które częściowo czyhają na „Odrę” do dziś. Od kilkunastu lat miesięcznik należy wprawdzie do grupy pism patronackich i nie musi się starać o coroczne dofinansowanie, nikt jednak nie gwarantuje, że się to nie zmieni.

Jak wszystkie pisma obawiamy się wyjątkowo marnych w Polsce statystyk czytelniczych i konkurencji ze strony mediów społecznościowych. Trzeba przy tym podkreślić, że właśnie społecznościowych, nie elektronicznych, bo staramy się czerpać korzyści z tej możliwości przekazu i drogi dotarcia do czytelników, która nie wymaga takich nakładów finansowych jak reklama (będąca zupełnie poza naszym zasięgiem). Mamy więc stronę internetową i stronę na Facebooku, a nasze pismo zostało częściowo zdigitalizowane dzięki pomocy władz Wrocławia, w którym „Odra” się ukazuje. Wierzymy, że kiedyś znajdą się środki na dokończenie tego procesu, bo wciąż są chętni do eksplorowania naszego obszernego archiwum.

Trudno wyrokować, czy czasopismo takie jak „Odra” przegra starcie z mediami społecznościowymi albo czymś, co je zastąpi, ale z założenia nie będzie zabierało odbiorcy wiele czasu ani nie będzie wymagało od niego jakiegokolwiek merytorycznego przygotowania. Trudno, bo mimo wspomnianych statystyk czytelniczych i permanentnego głoszenia kresu literatury, z którą oczywiście czujemy się mocno związani, wciąż wielu ludzi nie może się obejść bez słowa drukowanego. Być może to po prostu jedyna alternatywa dla szeroko pojmowanego przekazu internetowego. Alternatywa intrygująca ze względu na większą rzetelność, pogłębienie analizy, bardziej dopracowany język – wszystkie te elementy, które są nierozerwalnie związane z pismami społeczno-kulturalnymi o wydłużonym cyklu wydawniczym. Można oczywiście w mocno popularyzatorski sposób opowiadać o filozofii, historii czy literaturze, lecz można i w mniej ludyczny, a zarazem nie ściśle naukowo ani hermetycznie. Od zawsze staramy się to robić, oddając głos fachowcom, którzy wiedzę łączą z umiejętnością klarownego, pięknego mówienia.

Jakkolwiek pragniemy zdobywać nowych czytelników, na pewno nie chcemy zmieniać wskazanych tu elementów, bo właśnie one tworzą naszą markę i zapewne przyczyniły się do długiego już życia „Odry”. W tym sensie musimy odsunąć pesymizm na bok i nadal robić swoje, by było do czego się odwoływać i na czym się wzorować. Przy założeniu, że takie dziedziny, jak politologia, socjologia, ekologia, filozofia, literaturoznawstwo czy historia sztuki, nie odejdą w niebyt, a zainteresowanym nimi amatorom potrzebni będą wiarygodni przewodnicy po nich. Naukowcy, krytycy, doświadczeni i poważni publicyści.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się