fbpx
Janusz Poniewierski
Janusz Poniewierski, zdj. Michał Lichtański
Janusz Poniewierski maj 2025

Odcienie wolności

Każde z trzech opisanych w Torze świąt pielgrzymich (Pesach, Szawuot, Sukot) jest, w mniejszym lub większym stopniu, powiązane z ideą wolności.

Artykuł z numeru

Tęsknota za offlinem

Co więcej, w moim przekonaniu wolność wpisana jest w sam rdzeń żydowskiego świętowania, choć my, chrześcijanie, przyzwyczailiśmy się patrzeć na judaizm jako na religię Prawa pełnego zakazów i ograniczeń.

Gdyby porównywać poszczególne święta żydowskie pod kątem intensywności, z jaką przejawia się w nich myśl o wolności, palma pierwszeństwa przypadłaby świętu Pesach, upamiętniającemu wyjście ludu Izraela „z ziemi egipskiej, z domu niewoli” (XIII w. p.n.e.).

Według Biblii wydarzenie to poprzedziły zesłane na Egipt plagi – wyraz Bożego sądu nad tym krajem, zwłaszcza nad jego bóstwami i faraonem. Ostatnia plaga niosła ze sobą śmierć pierworodnych. Uwolnione od niej zostały jedynie dzieci Izraela, a znakiem odróżniającym ich od skazanych była krew zabitego tej nocy (i spożytego razem z niekwaszonym chlebem – macą) baranka.

Nawiązujące do tamtych zdarzeń święto Pesach przywodzi na pamięć nie tylko zwolnienie od codziennego ucisku czy osiągnięcie wolności politycznej, ale i wybawienie od wszelkich uzależnień i – również duchowej – opresji, której symbolem bywa śmierć. Bo przecież zniewolenie może mieć także charakter wewnętrzny. Żydowscy mędrcy, komentując duchowe znaczenie tego święta, mówią zatem o „wyzwoleniu boskiej duszy z ograniczeń fizycznego środowiska”, o przejściu „z ciemności do jasności” i „z niewoli do zbawienia” (cyt. za Pawłem Śpiewakiem). Myśl tę – o wybawieniu od grzechu, a nawet od śmierci – podejmie chrześcijaństwo, na zawsze już wiążąc to święto ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa. I przy okazji minimalizując wagę samego Wyjścia, widząc w nim przede wszystkim zapowiedź Paschy Jezusa.

O tamtym, mesjańskim wyzwoleniu teologia chrześcijańska mówi, że ono wprawdzie „już” się dokonało – i już teraz możemy duchowo uczestniczyć w jego owocach – jednak „jeszcze nie” jest widoczne gołym okiem, a jego pełnia nastąpi dopiero w czasie paruzji, powtórnego przyjścia Chrystusa.

Wedle tradycji żydowskiej wyzwolenie, przeżywane (i wciąż aktualizowane, tak jakby dokonywało się „tu i teraz”) w czasie każdego święta Pesach, ma poczwórny charakter, zgodny z czterema czasownikami, jakimi Księga Szemot (Wyjścia) opisuje działanie Boga: „Uwolnię od jarzma; wybawię z niewoli; wyswobodzę wyciągniętym ramieniem; wezmę sobie [was] za mój lud” (Wj 6, 6–7).

Jak pisał Paweł Śpiewak, pierwszy stopień to (zewnętrzne) wyzwolenie od przemocy. Stopień drugi oznacza (tak zewnętrzne, jak i wewnętrzne) wybawienie z niewoli, „również z niewoli złych przyzwyczajeń”. Rodzaj trzeci polega na – wewnętrznym – wyzwoleniu od „zapomnienia o Bogu”. Wreszcie rodzaj czwarty „wyznacza drogę z krainy ciemności do Tory”, kojarzonej tu ze światłem, a dokładniej: z przebywaniem w światłości Boga, byciem nie tyle Jego własnością, ile ukochanym dzieckiem.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się