Tom zatytułowany Trzy czwarte (Kraków 2024) zbiera wiersze Adama Zagajewskiego napisane w ciągu ostatnich kilkunastu lat życia i niewłączone wcześniej do żadnej książki. Z posłowia redaktorki tomu Anny Czabanowskiej-Wróbel wynika, że część z nich pisana była już z myślą o nowej całości, której poeta nie zdążył nie tylko dokończyć, ale nawet przygotować jej zarysu. Od redaktorki pochodzi szczęśliwy pomysł, by tej niedokończonej książce nadać tytuł jednego z najlepszych, najbardziej przejmujących wierszy, jakie się na nią złożyły. Tytuł ów nabiera w ten sposób wieloznaczności, każąc myśleć nie tylko o tym, co jest tematem konkretnego utworu, lecz i o samym poecie, który odszedł niespodziewanie w wieku lat 75, w momencie gdy pracował intensywnie nad kolejnym tomem.
Trzy czwarte – jak pisze Czabanowska-Wróbel – to wiersz, „który w sposób głęboko ironiczny i absolutnie poważny mówi o przemocy obecnej w dziejach ludzkości od jej początków”. Punktem wyjścia są słowa motta, które pochodzą od jednego z najbardziej konsekwentnych historyków przemocy, Adama Hochschilda, autora m.in. głośnej książki Duch króla Leopolda. Książka ta opowiada o piekle, jakie kolonizatorzy z Europy zgotowali mieszkańcom Konga na przełomie XIX i XX w.; szacuje się, że liczba ofiar ludobójstwa, za które odpowiedzialność ponosi ówczesny król Belgii Leopold II, mogła wynieść nawet 8 mln. Przywołany przez Zagajewskiego cytat nawiązuje z kolei do innej książki Hochschilda – Pogrzebać kajdany. Wizjonerzy i buntownicy w walce o zniesienie niewolnictwa. Amerykański historyk opowiada w niej o czasie, kiedy z Afryki do Nowego Świata wywożono statkami setki tysięcy czarnych niewolników, których praca stała się podstawą zachodniego dobrobytu. Idea, że jest to działanie głęboko niemoralne, długo i z trudem torowała sobie drogę do powszechnej świadomości.
Wiersz Zagajewskiego to swoisty skrót historii opowiadanej przez Hochschilda i innych autorów.
Zauważmy, że cały utwór to właściwie jedno zdanie, jedna konstatacja. „Oto szlachetne powołanie człowieka, oto godność…” – to słowa, które określają tonację całości. Brzmią trochę jak początek manifestu, jednak szybko okazuje się, że jest to manifest przesycony poczuciem tragizmu i wspomnianą głęboką ironią, a może nawet sarkazmem. Jakże ma się idea wielkości i godności do liczb i proporcji, o których mówi cytat zaczerpnięty z Hochschilda? W dodatku historia zniewolenia większości przez mniejszość zdaje się nie mieć końca, jej ciąg dalszy obserwujemy na naszych oczach. Piszę o wierszu Adama w dniu, w którym Stany Zjednoczone wstrzymały pomoc militarną i wywiadowczą dla broniącej się przed rosyjską inwazją Ukrainy, co oznacza – ni mniej, ni więcej – tylko kolejne ofiary po stronie napadniętych. W polityce znów siła zdaje się dominować nad sprawiedliwością, słabsi muszą się poddać dyktatowi bardziej wpływowych, muszą się ukorzyć, okazać wdzięczność, obiecać rekompensatę za pomoc, o ile w ogóle mogą jeszcze na nią liczyć…