fbpx
fot. Taylor Weidman/LightRocket/Getty
Paweł Słoń wrzesień 2018

Lasy Astany

EXPO 2017 miało umocnić wizerunek Kazachstanu jako kraju odważnie spoglądającego w przyszłość. Hasło przewodnie: „Energia Przyszłości” – wzbudziło kontrowersje, bo środkowoazjatyckiej republice daleko do miana zielonej gospodarki. Niemniej transformacja jest konieczna, żeby uporać się z problemami degradacji środowiska odziedziczonymi po ZSRR.

Artykuł z numeru

Wierzyć w naukę, (nie) wątpić w Boga

Wierzyć w naukę, (nie) wątpić w Boga

Wieża Bayterek – zwieńczona wielką złotą kulą, na której znajduje się odcisk ręki prezydenta – mierzy 97 m. Wysokość ma tutaj znaczenie symboliczne – w 1997 r. nastąpiło przeniesienie stolicy z Ałmat do Akmoły, dawnego Celinogrodu. Rok później zmieniono nazwę na obecną – Astana. Nie ma się co dziwić. Akmoła to po kazachsku „biały grób”, a Astana to „stolica”.

Pewna Kazaszka tłumaczyła mi, że o przeprowadzce do Astany zdecydowało niebezpieczeństwo trzęsień ziemi w Ałmatach. Wiadomo też, że lepiej, żeby stolica była w centrum, a nie przy granicy. W przypadku Kazachstanu miało to jednak szczególne znaczenie. Granica z Rosją liczy ponad 6 tys. km i nie wyznaczają jej żadne naturalne bariery wynikające z ukształtowania terenu. W końcu jest to dawna granica okręgów administracyjnych ZSRR. Co więcej, na początku lat 90. Kazachowie byli mniejszością w swoim kraju – w 1989 r. stanowili jedynie 40% ludności. To jedyny taki przypadek wśród posowieckich republik azjatyckich, gdy tytularna narodowość nie była większością. Obawy o separatyzm na północy, gdzie nadal mieszka dużo Rosjan – co pokazały przecież ostatnie wydarzenia na Ukrainie – nie były nieuzasadnione. Stąd przenosiny stolicy z położonych na południu, przy granicy z Kirgistanem, Ałmat do leżącej w centrum kraju Astany. Przeniesienie środka ciężkości państwowości na północ, bliżej wielkiego sąsiada, miało podkreślić, że elita kazachska za granicę swojego kraju uznaje tę, którą nakreślił sam Stalin. To forma geograficznego przypomnienia dla Rosjan, że Kazachowie dobrze się czują na terytorium, jakie odziedziczyli po ZSRR. Na razie nie tylko udaje się zachować integralność terytorialną, ale i budować państwo, które ma niemałe ambicje.

W 2012 r. zapadła decyzja, że Kazachstan zostanie organizatorem wystawy światowej. Tematem przewodnim była „Energia Przyszłości”, co oczywiście wywołało kontrowersje. Tylko 1% energii w Kazachstanie wytwarzany jest z wykorzystaniem źródeł odnawialnych. Niemniej wydarzenie reklamowano jako wkład do międzynarodowej dyskusji o zielonych technologiach i alternatywnych źródłach energii. Ambasada Kazachstanu w Waszyngtonie pisała, że „EXPO ma nadać impet transformacji kraju w zieloną gospodarkę”. W jednym z wywiadów szef komitetu organizacyjnego EXPO mówił: „Owszem, Kazachstan opiera się na nieodnawialnych źródłach energii. Ale obecny kryzys pokazuje, że nie jest to dobra droga. EXPO ma wykazać, że uważnie śledzimy, co się dzieje na świecie w tej kwestii”. Zeszłoroczna impreza miała jednak przede wszystkim zwrócić uwagę światowej opinii publicznej na ekonomiczne sukcesy środkowoazjatyckiej republiki. Efekty całej akcji okazały się niejednoznaczne, bo przypomniały też o ekologicznych klęskach, których doświadczył w ostatnich latach Kazachstan, i o jego niepewnej politycznej przyszłości.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się