fbpx
Friedrich, Brigitte / SZ-Photo / Forum
Søren Gauger listopad 2020

Piraci, Darwin i awokado

Metoda Eliota Weinbergera polega na tworzeniu kolaży obrazów, wydarzeń i opowieści z odległych krain i czasów, wyliczanych z suchą, kliniczną dokładnością, które zebrane razem, uderzają czytelnika rozmiarem jego ignorancji wobec świata, a niejednokrotnie dają mu nagłe poczucie dziwaczności własnej cywilizacji.

Artykuł z numeru

Kościół bez Jezusa?

Czytaj także

Stanisław Obirek

Heretycki imperatyw Leszka Kołakowskiego

Czarne małpy udające Europejczyków w tramie [tramwaju – przyp. red.] dają mi poczucie wyższości rasy białej” – oto cytat z dzienników jednego z ojców europejskiej antropologii, Bronisława Malinowskiego, zapisującego pierwsze wrażenia z Cejlonu (obecnie Sri Lanka). Jesteśmy przyzwyczajeni do takich stwierdzeń, nawet wśród najlepszych i najwrażliwszych przedstawicieli europejskiej cywilizacji, szczególnie sprzed wojny. Możemy ten powtarzający się motyw nazwać: „Świat innych kultur to taka gorsza Europa.

Drugi motyw powtarzany do znudzenia i opisany całkiem niedawno przez Edwarda Saida to przesadna egzotyzacja – mająca na celu zmysłową przyjemność Europejczyków – wszystkiego, co nieeuropejskie. Między Scyllą a Charybdą rzadko można w literaturze europejskiej znaleźć wyjątki, a zadziwiająca powtarzalność tych dwóch podejść do opisów tropików, Azji czy Afryki, powoduje zażenowanie. Ma się wrażenie, że Europejczyk nie wie za bardzo, co robić ze światem – jak można go opisać bez uprzedzeń, bez brudu kumulowanego przez wieki.

Trzecie rozwiązanie, zupełnie inne, proponuje Eliot Weinberger (ur. 1949), amerykański eseista, który właśnie, w dość sędziwym wieku, zadebiutował w Polsce. Czytelnicy otrzymali bowiem już w tym roku Wodospady (wyd. Austeria) – esej o historii rasizmu, który przełożyłem wraz ze Stefanem Klemczakiem – a teraz zbiór Z rzeczy pierwszych (wyd. Karakter) w przekładzie Mikołaja Denderskiego. Zwłaszcza ta druga pozycja oferuje ujmujący sposób myślenia o obcych nam krajach i społecznościach.

Ponowne odkrywanie świata

Kariera literacka Weinbergera rozpoczęła się od spotkania z przyszłym noblistą Octavio Pazem, który zaangażował młodego literata w tłumaczenie jednej ze swoich książek. Weinberger przetłumaczył z hiszpańskiego wiele dzieł Paza, ale także Borgesa i Aridjisa, a z języka chińskiego poezję Bei Dao. Pracując nad przekładem Wodospadów, nawiązałem kontakt z autorem. W wiadomości do mnie Weinberger pisał: „Nigdy nie byłem prawdziwym tłumaczem w tym sensie, że nigdy nie wykonałem pracy na zlecenie, pracowałem tylko nad własnymi projektami. Zacząłem współpracować z Pazem jako nastolatek i trwało to 30 lat, aż do jego śmierci. Bei Dao przetłumaczyłem dlatego, że jest moim przyjacielem, a nie znalazł się nikt inny, kto chciałby podjąć się tego zadania… Mając dwadzieścia kilka lat, pisałem bardzo kiepską poezję, a później, mając dokładnie lat 30, zdałem sobie sprawę, że mogłem korzystać ze wszystkiego, czego nauczyłem się o poezji przy pisaniu prozy… Można więc powiedzieć, że pisałem od zawsze, ale po przetłumaczeniu Borgesa w 1999 r. poświęciłem się całkowicie swojemu pisarstwu, ponieważ wydawało mi się, że nikogo innego nie mogłem dostatecznie dobrze przetłumaczyć” (w eseju o tłumaczeniu Weinberger pisze, że nikt nie powinien zajmować się tłumaczeniem więcej niż kilku autorów – w innym przypadku tłumacz działa nieuczciwie).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się