fbpx
Fragment muru w Netiv HaAsara niedaleko Strefy Gazy (fot. Cole Keister / Unsplash)
z Michaelem Sfardem rozmawia Konrad Pędziwiatr, Dominika Blachnicka-Ciacek Kwiecień 2014

Jest prawo

Od pierwszego dnia, gdy prowadzimy naszą bazę danych, widzimy, że spośród 100 skarg wniesionych przez Palestyńczyków na osadników ponad 90 jest lekceważona. Ma to oczywiście dalekosiężne konsekwencje. To, że prawdopodobieństwo pociągnięcia osadników do odpowiedzialności jest minimalne, całkowicie zmienia sytuację na Zachodnim Brzegu.

Artykuł z numeru

Polska na weselu

Polska na weselu

Obecnie toczy się kolejna runda izraelsko-palestyńskich negocjacji pokojowych. Tymczasem na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie nie widać przejawów trwania procesu pokojowego. Postępuje rozbudowa osiedli izraelskich, kontynuowane są nakazy eksmisji i wyburzenia palestyńskich budynków.

Nie zgadzam się, że proces pokojowy nie jest odczuwany na miejscu. To potężne narzędzie, które wykorzystywane jest przez Izrael do coraz szerzej zakrojonej konfiskaty palestyńskiej ziemi. Jeśli spojrzymy na historię ostatnich 23 lat procesu pokojowego [od czasu negocjacji w Madrycie i Oslo – przyp. tłum.], to zobaczymy, że kiedy toczą się rozmowy pokojowe, społeczność międzynarodowa w dużo większym stopniu przymyka oko na politykę faktów dokonanych i ekspansji na terenach okupowanych prowadzoną przez Izrael. Kiedy nie toczą się negocjacje, społeczność międzynarodowa jest w stosunku do Izraela dużo bardziej krytyczna.

To nie jest tak, że jestem przeciwko procesowi pokojowemu. Oczywiście w moim przekonaniu jedynym sposobem na rozwiązanie tego konfliktu bez przelewu krwi są negocjacje. Ale myślę również, że Izrael czasami nie negocjuje bona fide. W tym samym momencie, kiedy trwają rozmowy, Izrael zaangażowany jest w ustanawianie na terenach palestyńskich faktów dokonanych. Duża część tej ekspansji terytorialnej odbywa się z cichym lub otwartym poparciem rządu. Społeczność międzynarodowa, która jest bardzo zainteresowana procesem pokojowym, poświęca dużo energii na to, żeby go nie zakłócać. Kiedy więc trwają negocjacje, Izrael jest w dużo mniejszym stopniu krytykowany za swoje działania na miejscu.

Dla przykładu, kiedy przeanalizujemy okres poprzedniego rządu Netanjahu, który nie był zaangażowany w proces pokojowy, zobaczymy, że za każdym razem kiedy budowa nowych osiedli na Zachodnim Brzegu była ogłaszana lub kiedy skala przemocy ze strony osadników na ludności palestyńskiej wzrastała, Izrael poddawany był silnej międzynarodowej presji. Tymczasem poprzedni rząd Netanjahu nie ma zbyt dużych osiągnięć, jeśli idzie o ekspansję osiedli izraelskich na palestyńskich terenach okupowanych. Natomiast rządy izraelskie, które były postrzegane przez społeczność międzynarodową jako najbardziej propokojowe – rząd Rabina czy rząd Baraka – intensywnie budowały osiedla i konfiskowały palestyńską ziemię, pozwalały na odmowę dostępu do upraw palestyńskim farmerom. A to przecież rozbudowa osiedli doprowadziła nas do sytuacji, w której rozwiązanie konfliktu w oparciu o powstanie dwóch państw jest prawie niemożliwe. Od 1993 r. liczba osadników na Zachodnim Brzegu się potroiła. Znacznie zwiększył się obszar całkowitej dominacji osiedli izraelskich na ziemi palestyńskiej.

Proces pokojowy jest więc fundamentalnie ważny, ale zawsze powtarzam, że równolegle do toczących się negocjacji pokojowych społeczność międzynarodowa ma obowiązek stania na straży praw człowieka i sprawdzania, czy w czasie kiedy negocjacje trwają, nie są łamane prawa Palestyńczyków.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się