fbpx
Jerzy Turowicz luty 2013

O nowoczesności w sztuce (wersja skrócona)

Ważne jest zawsze w sztuce nie co, ale jak. Natomiast dzięki nowemu, twórczemu, odkrywczemu rozwiązaniu owego jak  powstaje nowe co , nowy przedmiot sztuki, który jednak z „tematem” sztuki nie ma nic wspólnego.

Artykuł z numeru

Narkotyki: protezy duszy

Narkotyki: protezy duszy

I.

O nowoczesności w sztuce właściwie mówić nie należy. Po pierwsze: nowoczesność nie jest jakimś fenomenem wyjątkowym, dzisiejszym tylko; każda epoka ma swoją sztukę nowoczesną. Proces rozwoju sztuki jest procesem dialektycznym, obok zjawiska ciągłości występuje w nim zjawisko buntu; na przemian po sobie następują prądy przeciwstawiające się sobie nieraz bardzo radykalnie. W każdej dziedzinie sztuki (…) artysta szuka form wyrazu, które by najlepiej oddawały jego wizję artystyczną, jego treści wewnętrzne, a także treści epoki. Owe treści epoki artysta wyraża, czy chce czy nie chce, czy jest tego świadom czy też nie. Musi je wyrażać, bo podlega ciśnieniu historii (…).

Po wtóre: pojęcie nowoczesności jest dość nieokreślone. Wobec faktu, że w sztuce obok wątków zrywających z tym, co było przedtem, mamy zjawisko ciągłości, trudno powiedzieć, co jeszcze jest nowoczesne, a co już nie jest, gdzie jest granica między nowoczesnością a – powiedzmy – tradycjonalizmem. Ustalenie tej granicy zawsze będzie skutkiem przyjęcia jakiejś konwencji. Dla radykalnych zwolenników nowoczesności np. w malarstwie, zwolenników taszyzmu czy sztuki abstrakcyjnej, tacy malarze jak Picasso, Klee czy Miró będą należeć do sztuki przedstawieniowej, a więc już nie nowoczesnej. Przeciwnicy nowoczesności będą zaliczać do nowoczesności wszystko co zjawiło się w plastyce po Cézannie, a może nawet po Manecie. W jednym z miast Niemiec Zachodnich zdarzyło się ostatnio, że szereg melomanów z oburzeniem zwróciło abonamenty filharmonii, która ośmieliła się umieścić w programie utwory tak groźnego modernisty i rewolucjonisty jak zmarły przed 20 laty Maurice Ravel. (…)

Po trzecie: nie należy mówić o nowoczesności w sztuce, właściwie bowiem nie ma sztuki nowoczesnej i nienowoczesnej, jest tylko sztuka dobra i zła, albo inaczej: sztuka i nie-sztuka. Czy jednak istnieją kryteria obiektywne, co jest dobrą sztuką? Odpowiedź na to pytanie należy do filozofów. Jeśli wolno się pokusić o odpowiedź przedfilozoficzną, to sądzę, że kryteriów obiektywnych nie ma, co nie znaczy, by oceny sztuki należały do dziedziny absolutnego subiektywizmu. Istnieją bowiem jakieś kryteria intersubiektywne, jakiś consensus communis, jakaś demokratyczna opinia, w większości powstająca wśród ludzi interesujących się sztuką, znających sztukę swego czasu, kochających sztukę. Oczywiście, opinia ta może podlegać fluktuacjom chwili, mody, ale podlega ona także sprawdzeniu przez czas. Toteż jeśli w sprawie wartości sztuki powstającej dziś bardzo trudno jest przekonywać nieprzekonanego, to np. olbrzymia wartość sztuki van Gogha czy Cézanne’a – że sięgniemy jeszcze raz do przykładu z dziedziny malarstwa – dla nikogo rozsądnego nie ulega dziś wątpliwości, aczkolwiek są to artyści, którzy nie zdobyli uznania za życia.

Jeśli mimo to wszystko posługujemy się tu pojęciem nowoczesności w sztuce, to tworzymy je indukcyjnie, nadając mu charakter hipotezy roboczej. W tym znaczeniu nowoczesność w sztuce, to to wszystko, co całą ogromną rzeszę ludzi interesujących się sztuką (…) dzieli na dwa skrajne i na ogół nieprzejednane obozy: obóz zwolenników i entuzjastów sztuki nowoczesnej – i zapewne dużo liczniejszy obóz przeciwników tej sztuki, odrzucających niemal całe ostatnie półwiecze twórczości artystycznej, ocalających z tego potępienia tylko niektóre wątki, nawiązujące do XIX-wiecznych naturalistycznych tendencji.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się