fbpx
Jerzy Turowicz styczeń 2013

Ku nadziei

Przedstawiamy dwa teksty będące wyrazem postawy obywatelskiej Jerzego Turowicza. Oba – mające dziś wartość przede wszystkim historyczną – są świadectwem zaangażowania redaktora naczelnego „TP” w proces wychodzenia Polaków z komunizmu i budowania niepodległej Rzeczypospolitej.

Artykuł z numeru

Mit przeludnienia

Mit przeludnienia

Jestem świadom wielkiej wagi naszego dzisiejszego spotkania przy Okrągłym Stole. Po raz pierwszy od długiego czasu, niemal od początku Polski Ludowej, powstaje szansa otwarcia procesu zmierzającego do sytuacji, w której Polacy – jak powiedział dzisiaj Lech Wałęsa – poczuliby się gospodarzami we własnym kraju.

Jako cel naszego spotkania i dalszej pracy postawiono porozumienie narodowe. Cel bardzo trudny, jeśli nie odległy, bowiem niełatwo będzie osiągnąć owo porozumienie po przeszło czterdziestu latach nieporozumienia między władzą i społeczeństwem.

Pierwszym zadaniem musi tu być próba odbudowy zaufania między władzą a społeczeństwem, bowiem tego zaufania nie ma. Ilekroć w przeszłości społeczeństwo dawało władzy pewien kredyt zaufania, za każdym razem ten kredyt był nadużyty i zmarnowany. Dzisiaj czyny, a nie słowa muszą uwiarygodnić intencje władzy zmiany i naprawy obecnej sytuacji.

Wolno sądzić, ze przedstawiciele opozycji, którzy zasiedli do rozmów przy Okrągłym Stole, reprezentują bardzo znaczną część społeczeństwa aktywnego i umiejącego myśleć w sposób krytyczny i niezależny. Natomiast jeśli opozycja stoi na gruncie poszanowania Konstytucji PRL i porządku prawnego oraz nie zamierza obalić ustroju, to nie znaczy bynajmniej, że owa opozycja nie domaga się bardzo gruntownej zmiany tego ustroju. Zresztą dziś i przedstawiciele władzy mówią o potrzebie zmian systemowych, łącznie ze zmianą konstytucji.

Te zmiany ustrojowe to w pierwszym rzędzie sprawa roli i miejsca ciał przedstawicielskich, zwłaszcza Sejmu, ewentualnie drugiej izby, oraz ordynacji wyborczej zapewniającej realne poszerzanie reprezentatywności społeczeństwa Chodzi tu również o powstawanie na podstawie nowego prawa o stowarzyszeniach samodzielnych, niezależnych ugrupowań społecznych, także o charakterze politycznym. Nie mówię tu o Solidarności, bowiem priorytetowy w obecnej sytuacji postulat jej legalizacji jest więcej niż oczywisty.

Te zmiany ustrojowe, instytucjonalne – to droga do odbudowy podmiotowości społeczeństwa, co będzie oznaczać możność przyjęcia przez społeczeństwo współodpowiedzialności za państwo. Ale to nie oznacza bynajmniej przyjmowania współodpowiedzialności za rządzenie. Postulat udziału opozycji we władzy wydaje mi się co najmniej przedwczesny. Trudno sobie wyobrazić współodpowiedzialność za rządzenie w systemie „socjalizmu realnego”, którego to społeczeństwo, czy też znaczna jego część, nigdy nie zaakceptowało. Natomiast współodpowiedzialność za państwo jest uwarunkowana przez możliwość realnej i skutecznej kontroli poczynań władzy, a więc przez istnienie mechanizmów społecznych, umożliwiających pełnienie tej kontroli Będzie to skutkiem poszerzenia zakresu wolności obywatelskich.

Nawiasem mówiąc, na siedzibie rządzącej w naszym kraju partii czytaliśmy niedawno hasło: „Nie ma wolności bez odpowiedzialności”. Sądzę, że to hasło zostało błędnie sformułowane. Bardziej słuszna byłaby formuła: „Nie ma odpowiedzialności bez wolności”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się