fbpx
Elżbieta Wolicka lipiec-sierpień 2011

Tropiciel szyfrów

Karol Tarnowski jest filozofem stroniącym zarówno od zadufanych posiadaczy absolutnej prawdy, jak i zadowolonych z siebie relatywistów i „pragmatyków”. W swej „drodze myślenia” zachowuje niezłomnie postawę otwartą.

Artykuł z numeru

Ciało, duch, rynek

Tom studiów Tropy myślenia religijnego można traktować jako zbiór „dopisków na marginesach” problematyki poruszanej we wcześniejszych publikacjach (zwłaszcza w znakomitej monografii Usłyszeć Niewidzialne. Zarys filozofii wiary, 2005) lub też przeciwnie – zapowiedź przyszłych, bardziej systematycznych opracowań. Warto podkreślić, że chodzi przede wszystkim o zagadnienia metateorii i metodologii, otwierające nie dość dotychczas przemyślane „prolegomena” możliwej (projektowanej?), systematycznej (choć niekoniecznie „systemowej”) filozofii religii. Informują o tym niektóre opatrzone znakiem zapytania tytuły esejów: Czy religia potrzebuje metafizyki?, Filozofia religii czy filozofia religijna?, Wiara filozoficzna?

Tytułowe „tropy myślenia” łączą dwie perspektywy: filozofa religii oraz „myśliciela zaangażowanego”, którego żywo zajmują egzystencjalne dylematy wiary chrześcijańskiej oraz źródła jej współczesnej kontestacji.

Tarnowski kieruje swą uwagę ku szeroko rozumianemu „fenomenowi religijnemu” z naciskiem na współczynnik subiektywny: uobecniania się „otchłani Tajemnicy”, która „nawiedza myśl”, „metafizycznego pragnienia”, „otwarcia na niewidzialne”, „wewnętrznej przestrzeni” wiary jako „ostatecznej troski”. Autor skupia się na możliwie wszechstronnej deskrypcji tej sfery doświadczenia, należącej do kontekstu odkrycia religijnego quale, wykorzystując instrumentarium hermeneutyki egzystencjalnej i filozofii dialogu – zwłaszcza Gabriela Marcela, Emmanuela Lévinasa, Jean-Luca Mariona, księdza Józefa Tischnera, a także – nie bez zastrzeżeń co do jego wizji „ostatniego Boga” – Martina Heideggera.

W stronę metafizyki

Tarnowski wielokrotnie podkreśla swój dystans do „pojęciowych interpretacji teoretycznych”, które „roszczą pretensje do systematyczności na przykład w stylu metafizyki bytu”, ponieważ wydają się deformować (jeśli nie ignorować) „pierwotnie dany logos wiary” (s. 65). Nie podziela stanowiska niektórych radykalnych współczesnych sceptyków, zbyt pochopnie obwieszczających „kryzys metafizyki”, która dotąd dostarczała narzędzi do filozoficznego opracowania zagadnień religijnych.

Taki pogląd cechuje pewne kręgi tak zwanej „filozofii kontynentalnej”, zwłaszcza francuskiej, postrzegającej „racjonalność w ogóle” dość jednostronnie, to znaczy w kategoriach nowożytnej, oświeceniowej teorii poznania naukowego (wraz z epistemologicznym podziałem na nauki empiryczne i formalne); nie podzielają go natomiast filozofowie nurtu znacznie dziś zróżnicowanej metodologicznie tak zwanej „filozofii analitycznej” (której trudno odmówić racjonalności), śmiało i często powołujący się na klasyków metafizyki: Arystotelesa, świętego Tomasza z Akwinu czy Anzelma z Canterbury.

W zwięzłej przedmowie autor Tropów myślenia religijnego zawarł swoje filozoficzne credo, które – sięgając do idiomatyki Bycia i czasu – umieszcza jego rozważania w nurcie postheideggerowskiej „egzystencjalnej analityki ludzkiego bycia-w-świecie”. Nie odżegnując się, co oczywiste, od „racjonalności w ogóle”, interpretuje ją jednak raczej w sensie hermeneutycznego „rozumienia” niż metafizycznego „rozumowania” (dociekania „racji”).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się