Lekka przesada

We Lwowie zabawny moment: pierwszego dnia wieczorem, przy kolacji, nagle oskarżyłem moich współtowarzyszy podróży, że nic nie rozumieją z tego miasta, że traktują je tak, jakby byli w dowolnym miejscu Europy, w Liverpoolu albo w Bochum, że nic nie czują, omiatają obiektywnymi spojrzeniami ulice i place tak, jakby byli tylko aparatami fotograficznymi, a przecież to jest miasto niezwykłe, tu są rzeczy wspaniałe, chociaż ukryte…