fbpx
Timothy Garton Ash lipiec-sierpień 2009

Od tryumfu do kryzysu? Europa 1989–2009

Podstawową odpowiedź na pytanie: „dlaczego Europa jest nam potrzebna?” przynosi analiza obecnej sytuacji w świecie – połączenie stojących przed nami wszystkimi wyzwań z nowym obliczem polityki globalnej i wielobiegunowego świata, coraz bardziej zdominowanego przez potęgi pozaeuropejskie.

Artykuł z numeru

Świat w roku 2025. Prognozy, nadzieje, obawy

Dokładnie trzydzieści lat temu, w lecie 1979 roku, pierwszy raz przyjechałem do Krakowa[1]. Polska i Wielka Brytania leżały w tym czasie na różnych planetach i przyjazd tutaj był podróżą do innego świata. Polskie doświadczenie tamtych lat – wyznaczone takimi elementami jak jałtański podział Europy, komunizm, gospodarka planowa, cenzura czy Służba Bezpieczeństwa – było całkiem odmienne od doświadczenia studenta Uniwersytetu Oksfordzkiego, którym wtedy byłem. Gdyby wówczas – w Krakowie, Oksfordzie lub gdziekolwiek indziej – ktoś powiedział, że za 30 lat Polska będzie wolnym krajem, normalną liberalną demokracją, członkiem Unii Europejskiej i NATO, najpewniej uznano by go za szaleńca i wezwano panów w białych fartuchach. Nikt – lub prawie nikt – nie wierzył, że coś takiego byłoby możliwe.

Lecz niemożliwe stało się możliwe i dziś, pierwszy raz w historii, Polska i Wielka Brytania są względem siebie równorzędnymi partnerami. Według ostatnich danych Eurostatu polska gospodarka zajmuje siódme miejsce w  Unii Europejskiej. Wielka Brytania utrzymuje się na miejscu trzecim, ale wasz pościg za nami trwa i, kto wie, może pewnego dnia… W  Oksfordzie spotykam tłumy znakomitych studentów z Polski. Podczas gdy 30 lat temu szanse i życiowe możliwości przeciętnego dwudziestolatka z Krakowa znacznie się różniły od szans i możliwości, które stały przed jego rówieśnikiem w Oksfordzie, dziś są już do siebie bardzo podobne. Jest to właściwie najbardziej wzruszający i niesamowity aspekt tych przemian. To właśnie wygraliśmy przez te 30 lat!

Dla Polski i Europy głównym punktem odniesienia jest dziś oczywiście rok 1989, choć już dziesięć lat wcześniej, podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, zaczęło się tu dziać coś bardzo ważnego. Jednak dla Wielkiej Brytanii rok 1989 nie był wcale szczególny. Datą przytaczaną częściej jako symbol pewnego przełomu jest rok 1979, w którym władzę nad krajem, znajdującym się wówczas w stanie ekonomicznej zapaści, przejęła Margaret Thatcher. Kryzys, w którym obecnie znajduje się mój kraj, wyznacza w pewnym sensie koniec całego, 30-letniego okresu zapoczątkowanego właśnie wtedy. Rok 1989 nie przyniósł nam poczucia odzyskania wolności. Pamiętam moją rozmowę z ówczesnym ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Douglasem Hurdem, który, odnosząc się do wydarzeń 1989 roku, powiedział: „to jest koniec systemu, w którym przez ostatnie 40 lat żyliśmy nawet całkiem szczęśliwie”. Z brytyjskiego punktu widzenia było w tym stwierdzeniu sporo prawdy. Runął stabilny porządek z czasów zimnej wojny, w którym Wielka Brytania była związana z sojuszem państw Zachodu, mając też szczególne znaczenie strategiczne dla Stanów Zjednoczonych.

Rok tryumfu

Pierwszą rzeczą, którą chciałbym przypomnieć w kontekście roku 1989 jest to, że w żadnej chwili podczas trwania tamtych niezapomnianych wydarzeń nie mieliśmy pojęcia, co wydarzy się następnego dnia. Nie wiedzieliśmy, co przyniesie kolejny tydzień lub miesiąc, ani nawet, czy cały ten proces nie zakończy się porażką i naszymi łzami.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się