fbpx
Małgorzata Bilska październik 2008

Trudne dziedzictwo Jana Pawła II

 Papieża nadal kochamy, rzadziej czytamy, jeszcze rzadziej uznajemy jego argumenty na rzecz bezwarunkowego szacunku dla życia od poczęcia do naturalnej śmierci.

Artykuł z numeru

Jan Paweł II. Żywa pamięć czy makatka

 ,,Jestem chrześcijaninem dzisiaj. To jest jakaś przynależność.

To jest jakaś wartość, to jest przede wszystkim godność.

Dzięki temu jestem we wspólnocie. Nie jestem sam.

Na czym dzisiaj polegać miałaby ta nowa świadomość?

Że będę bardziej Chrystusowy, że bardziej świadomie

nawiążę z Nim kontakt osobisty, że będę żył wiarą,

która nakłada na mnie pewne zobowiązania”

(Jan Góra OP[1])

Gdyby Karol Wojtyła nie został papieżem, nie byłoby spotkań lednickich, gdzie młodzież jednoczy się wokół Chrystusa i manifestuje swój wybór. Czy będzie ona w stanie podjąć trudne zobowiązania na trwałe? Czas pokaże. Radosny rytuał przejścia przez bramę–Rybę nad Lednicą powinien być inicjacją w dojrzałość chrześcijańską (brama, drzwi i próg zawsze stanowiły ważne symbole w rytuałach przejścia). Jednak część ludzi boi się wiary powiązanej z silnymi emocjami, nie doceniając ich roli w mozolnym, ale nigdy  nudnym budowaniu autentycznej wspólnoty.

Masowe,  transmitowane przez media przeżywanie odchodzenia Jana Pawła II w 2005 roku, sprowokowało kolejne pytania o trwałość i siłę relacji wspólnotowych, jakie obudziły tamte niezwykłe, pełne emocjonalnych uniesień wydarzenia. Pomimo nadziei nie słabną obawy przed sekularyzacją, pustymi kościołami, seminariami i klasztorami. Polacy przywykli do liderów religijnych, takich jak prymas Stefan Wyszyński czy papież Jan Paweł II – do przewodników, ojców narodu. Dziś nie widać nikogo, kto swoim heroizmem i świętością chciałby tę pustkę wypełnić. Wobec niepewności pojawiają się reakcje skrajne: jedni popadają w fundamentalizm, inni w relatywizm. W tej sytuacji nie do przecenienia są badania społeczne realizowane w Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie oraz praca wielu innych socjologów. Dzięki ich projektom możemy dyskutować o faktach, zamiast tracić energię na jałowe spekulacje.

Socjologia postsekularna

Socjologia jako dyscyplina naukowa kształtowała się w XIX wieku na fali oświeceniowej wiary w to, że uda się zbudować doskonałe społeczeństwo dzięki poznaniu mechanizmów funkcjonowania życia społecznego. Wiedza o prawach społecznych miała zastąpić ufność w niesprawiedliwy, usankcjonowany tradycją, „naturalny” ład. Religia od początku znajdowała się w centrum zainteresowania socjologów, gdyż uznano ją za najważniejszy czynnik integrujący system społeczny. Władza i wiedza były legitymizowane religijnie. Emil Durkheim, Max Weber oraz ich uczniowie zakładali, że religia będzie zanikać wraz z rozwojem nauki oraz przyrostem racjonalizmu. Zgodnie z tą wizją społeczne funkcje religii przejmą inne instytucje. Proces dyferencjacji wewnątrz systemu, oddzielanie tego, co świeckie od sfery sacrum, autonomizacja i specjalizacja różnych dziedzin: nauki, etyki, prawa, gospodarki, medycyny itd., doprowadzą do redukowania roli religii. Miała ona służyć zaspokojeniu irracjonalnych potrzeb mitu, te zaś powinny zanikać razem z postępem naukowym i technologicznym.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się