fbpx
Dominika Ćosić, Maciej Czerwiński, Wojciech Lubowiecki, Marcin Marcinko, Przemysław Osiewicz, Jan Piekło, Roman Wieruszewski, Stefan Wilkanowicz maj 2008

Europa w nowym rozdaniu

 Swoisty renesans separatyzmu w Europie, którego jesteśmy świadkami, do rozważań nad wartościami suwerenności i samostanowienia skłania przede wszystkim filozofów polityki. Do udziału w naszej ankiecie zaprosiliśmy jednak „praktyków”: naukowców, analityków i dziennikarzy – znawców tych regionów Europy, które coraz głośniej domagają się niezależności. Zapytaliśmy ich, jakie konsekwencje w stosunkach międzynarodowych przyniesie ze sobą niepodległość Kosowa. Czy prawo do samostanowienia powinno mieć pierwszeństwo wobec suwerenności państw? A także o to, jaki kształt powinna w takiej sytuacji przybrać integracyjna polityka Unii Europejskiej.

Artykuł z numeru

Kazus bałkański. Europa między suwerennością a samostanowieniem

Marcin Marcinko

Nowa hierarchia wartości?

Zasada suwerenności w prawie międzynarodowym oznacza niezależność państwa od jakichkolwiek czynników zewnętrznych oraz jego samodzielność w regulowaniu spraw wewnętrznych. Jako pojęcie prawne, o którym mowa m.in. w Karcie Narodów Zjednoczonych i „Deklaracji zasad prawa międzynarodowego” z 1970 roku, suwerenność jest odpowiednikiem politycznego pojęcia niepodległości. Granicą wykonywania władzy suwerennej jest poszanowanie suwerenności innych państw, jak również przyjęte przez dane państwo normy prawnomiędzynarodowe.

Częścią ogólnej koncepcji suwerenności jest zasada integralności terytorialnej, która stoi na straży terytorialnych ram niepodległych państw. Wydaje się więc, iż zasada samostanowienia, wyrażona w „Deklaracji o przyznaniu niepodległości krajom i ludom kolonialnym” z 1960 roku oraz w Paktach Praw Człowieka z roku 1966, nadając prawo wszystkim narodom do uzyskania niepodległości, musi być sprzeczna z prawną koncepcją suwerenności. Jednak prawo do samostanowienia nie może być wykorzystywane jako instrument prawny dla podziału suwerennych państw. Wspomniana wyżej deklaracja zasad wyraźnie zakazuje powoływania się na zasadę samostanowienia, gdy prowadzi to do rozbicia lub naruszenia, w całości lub w części, integralności terytorialnej lub jedności politycznej suwerennych i niepodległych państw. Tym samym prawo do samostanowienia nie może przysługiwać mniejszościom narodowym ani nie uzasadnia prawa do secesji. Zasadę samostanowienia należy więc traktować jako podporządkowaną zasadzie integralności terytorialnej. Suwerenność byłaby zatem wartością nadrzędną nad samostanowieniem.

Niewykluczone jednak, że kazus Kosowa będzie miał istotny wkład w ewolucję zasady samostanowienia, tak że będzie się ona odnosiła w różny sposób także do przypadków secesji na obszarze państw suwerennych. Proces dekolonizacji został bowiem zakończony, nie ma też terytoriów niepodlegających niczyjej jurysdykcji (terrae nullius), na których mogłyby powstać nowe państwa. Do powstania nowych państw może dojść zatem jedynie w wyniku podziału lub likwidacji państw już istniejących. Różnorodne ruchy separatystyczne, również w Europie, mogą domagać się coraz szerszej niezależności, co w skrajnych przypadkach może doprowadzić do konfrontacji zbrojnej. Co gorsza, ocena słuszności dążeń separatystycznych nie jest łatwa, brak bowiem w prawie międzynarodowym jasnych i jednoznacznych norm określających, jakie ludy czy narody mogą być podmiotami prawa do samostanowienia. Można jednak w tym względzie kierować się przesłankami obiektywnymi, takimi jak język, historia, tradycje, religia, kultura, a także przesłanką subiektywną, jaką jest dążenie do zachowania tożsamości. Poza tym, wspomniane ludy i narody powinny zamieszkiwać określone terytorium i stanowić na nim ludność dominującą. Warto przy okazji przypomnieć, że w 1991 roku Wspólnota Europejska przyjęła wytyczne w sprawie uznania nowych państw w Europie Wschodniej i Związku Radzieckim. Przypisując szczególną rolę zasadzie samostanowienia, wytyczne były wyrazem wspólnego stanowiska członków WE dotyczącego procesu uznawania nowych państw. W wytycznych odwołano się do obiektywnych warunków uznania, podkreślając potrzebę przestrzegania zasad prawa, demokracji, praw człowieka i zwracając szczególną uwagę na wymogi odnoszące się do zagwarantowania praw mniejszościom. Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem dla Europy jest odwoływanie się do dobrych, sprawdzonych wzorców z przeszłości niż kierowanie się w swoich osądach wymogami polityki realnej.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się