fbpx
Elżbieta Ciżewska maj 2008

Konflikt w amerykańskiej duszy

Gertrude Himmelfarb, Jeden naród, dwie kultury, przełożył Piotr Bogucki, wprowadzeniem opatrzył Piotr Skurowski, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007

Artykuł z numeru

Kazus bałkański. Europa między suwerennością a samostanowieniem

Himmelfarb to przede wszystkim badaczka kultury wiktoriańskiej i losów jej dziedzictwa, autorka studiów poświęconych myśli Lorda Actona, Johna Stuarta Milla i Charlesa Darwina. Jej podstawowa dziedzina to historia idei i właśnie z jej perspektywy często podejmuje temat przemian amerykańskiej moralności. Pozostaje wierna swoim zainteresowaniom również teraz, ale filozoficzne i społeczne intuicje tym razem postanawia poprzeć statystykami. Pozbawia to Jeden naród, dwie kultury głębi, jaką można znaleźć w jej innych książkach, ale nie pozbawia przenikliwości. Talent pisarski Himmelfarb nieco blednie w tłumaczeniu Piotra Boguckiego, niemniej przesłanie pracy jest czytelne i nie może zostać zlekceważone.

Narcyzi i dysydenci

Teza Himmelfarb jest oryginalna a jednocześnie bardzo prosta: między obywatelami Stanów Zjednoczonych w wyniku rewolucji lat 1960. pojawiła się nowa linia podziału, która przebiega nie zgodnie z tradycyjnym rozróżnieniem na bogatych i biednych, wykształconych i niewykształconych, ale „w poprzek klas, jak również w poprzek religii, ras, płci, grup etnicznych i politycznych”, ponieważ decydują o niej wartości moralne i kulturowe. Różnice są tak wielkie, że obie grupy, „dwie kultury”, jak je określa autorka, dzieli „etyczna przepaść” (s. 135). Oznacza to, że „więcej wspólnego mają ze sobą dwie rodziny chodzące do kościoła, z których jedna jest rodziną robotniczą, niż dwie rodziny robotnicze, z których jedna chodzi do kościoła” (tamże). Grupy nie są sobie równe. Grupę dominującą, której ton nadają elity akademickie i środowisko mediów, charakteryzują postawy permisywne i progresywne, dawniej typowe jedynie dla bohem artystycznych i rozkapryszonych bogatych młodzieńców. Jej przedstawiciele, współcześni narcyzi, unikają ocen moralnych tak własnego zachowania, jak i zachowania innych. Są zwolennikami aborcji, tolerują cudzołóstwo, rzadko uczestniczą w nabożeństwach religijnych, a termin „rodzina” ma dla nich dosyć mgliste konotacje.

Druga kultura, słowami Himmelfarb „kultura dysydencka”, jest „reakcją przeciw coraz bardziej rozpowszechnionemu luźnemu systemowi moralności” (s. 143). Jej zwolennicy nie wstrzymują się od osądów moralnych, uważają, że moralność seksualna nie jest prywatną sprawą, i chociaż wielu z nich nie praktykuje żadnej religii, doceniają jej społeczną rolę. Kultura dysydencka, jak sama nazwa wskazuje, polega na przebywaniu poza, na byciu na osobności. W praktyce oznacza to zakładanie szkół kultywujących konserwatywny system wartości, czasem uczenie dzieci w domu (ruch home schooling), rezygnację z oglądania telewizji i manifestowane na wiele sposobów przywiązanie do wartości rodzinnych. Przedstawiciele kultury dysydenckiej to więc „selektywni separatyści”: ludzie biorący udział w wyborach, płacący podatki, uprawiający zwykłe zawody i aktywni w lokalnych wspólnotach, ale zdecydowanie bojkotujący pewne elementy kultury popularnej (s. 174). Narcyzi i dysydenci rzadko spotykają się. Amerykański akademik (czytaj: narcyz) bywa zaskoczony wynikami wyborów – nie zna przecież nikogo, kto by głosował na republikanów (czytaj: żadnego dysydenta). Oczywiście podział na dwie kultury ma charakter Weberowskich typów idealnych i jest w dużym stopniu umowny, jednak Gertrude Himmelfarb twierdzi, że „pomimo (…) indywidualnych różnic dostrzec można pewną wspólnotę myślenia, swoistą zbieżność przekonań i wartości, które sytuują większość ludzi w jednej lub w drugiej kulturze” (s. 145).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się