fbpx
Stanisław Cebrat kwiecień 2008

Zapłodnienie in vitro – dylematy genetyka

Załóżmy, że w naszej skomercjalizowanej cywilizacji zabijanie zarodków i płodów nie niesie za sobą żadnych problemów natury etycznej. Czym więc jest ART? Jest usługą, zarodek zaś jest towarem. Najlepszym dowodem na poprawność takiej kwalifikacji może być to, że w USA procedura ta pozostaje w sferze zainteresowania… organizacji konsumenckich!

Artykuł z numeru

Dzieci Boże z probówki. Chrześcijanie wobec in vitro

Za każdym razem, kiedy przystępuję do rozmowy na temat zapłodnienia in vitro (ART)[1], mam wrażenie, że dyskusję społeczną na ten temat celowo kieruje się na „bezpieczne” dla tej procedury tory. Profesor Andrzej Paszewski słusznie uważa, że wiele spośród argumentów natury etycznej, którymi posługuje się Kościół, nie trafia do społeczeństwa lub nawet jest deprecjonowanych, dlatego że mają charakter religijny. Niestety, wydaje mi się, że najważniejszy argument etyczny podnoszący sprawę zabijania (tak precyzyjnie opisany przez Profesora) również jest nietrafiony. Proszę zwrócić uwagę, że Jacek Kubiak – uczony, biolog – pisze w katolickim tygodniku, że zabijania nadliczbowych zarodków nie powinno się brać pod uwagę w dyskusji nad zasadnością stosowania wspomagania prokreacji[2]. Dlaczego pisze w ten sposób biolog? Przecież na pewno czuje intuicyjnie, czym jest życie, a czym jest śmierć. Wie jednak również, że wartość życia i śmierci człowieka ocenia się w naszym społeczeństwie bardzo arbitralnie, w zależności od potrzeb. Przytoczmy trzy przykłady, które świadczą o pewnych absurdach, a nawet hipokryzji w tej dziedzinie tolerowanych przez współczesne społeczeństwa:

  1. Wiele państw dopuszcza aborcję płodu nawet w szóstym miesiącu ciąży, jeżeli jest on obarczony poważną wadą rozwojową lub genetyczną. Dziecko takie nie może się jednak urodzić ani w sposób naturalny, ani przez „cesarskie cięcie” i potem być poddane „eutanazji”, bo byłoby to już morderstwo. Czynu tego należy dokonać w macicy.
  2. W dyskusji na temat klonowania człowieka na ogół zezwalano na klonowanie na potrzeby terapeutyczne (obecnie częściej eksperymentalne i naukowe), ale wykluczano klonowanie dla celów prokreacyjnych. Zgodnie z tym rozumowaniem można utworzyć człowieka, żeby go zabić dla zdrowia i zaspokojenia ambicji innego, ale nie po to, aby mógł sam żyć.
  3. Eutanazja, prawnie uznana przez niektóre państwa, zezwala na zabicie człowieka na życzenie… jego najbliższych.

Może rację ma Peter Singer, stwierdzając „upadek tradycyjnej etyki”?

W logice znany jest sposób dowodzenia nie wprost: przyjmijmy, że nie jest tak, jak się nam wydaje, i zobaczmy, do jakich wniosków dojdziemy. W sporze o ART proponuję pominąć argument zabijania nadliczbowych zarodków w procedurze wspomagania prokreacji in vitro – choć z powodów zupełnie innych, niż zrobił to Jacek Kubiak. Według niego, pozostałe problemy podnoszone na temat zapłodnienia in vitro stają się wtedy zbiorem „bytów na główce od szpilki”. Według mnie jest zupełnie inaczej.

Załóżmy, że w naszej skomercjalizowanej cywilizacji, zdominowanej przez konsumpcję, zabijanie zarodków i płodów nie niesie za sobą żadnych problemów natury etycznej. Czym więc jest ART? Jest usługą, zarodek zaś jest towarem. Najlepszym dowodem na poprawność takiej kwalifikacji może być to, że w Stanach Zjednoczonych procedura ta pozostaje w sferze zainteresowania… organizacji konsumenckich!

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się