fbpx
Michał Łuczewski kwiecień 2007

Zapomniana socjologia, niewidzialna religia

Co ma robić polski socjolog, żeby zobaczyć to, co widzi każdy? Jak ma ujrzeć religijność społeczeństwa polskiego, która dla wszystkich innych jest czymś oczywistym?

Artykuł z numeru

Kościół po zawale

Gdy jesienią roku 1978 Stefan Nowak, jeden z najwybitniejszych polskich socjologów, wygłaszał referat na uniwersytecie Princeton i rozpoczynał właśnie omówienie stosunku Polaków do religii, naraz jeden ze słuchaczy wszedł mu w słowo:

– Zanim Pan przejdzie do tych spraw, chciałbym Pana poinformować, iż telewizja podała przed chwilą, że na konklawe wybrano papieżem Polaka, kardynała Wojtyłę.

Nowak wykazał się socjologicznym refleksem. – Proszę traktować ten fragment mojego referatu – odparł – który dotyczy Kościoła i religii, jedynie jako zbiór generalizacji historycznych ważnych do dziś rano, ale niekoniecznie po tym terminie. W tej dziedzinie muszą nastąpić poważne zmiany.

Omawiana książka dotyczy właśnie „tej dziedziny”, „po tym terminie”, a w szczególności – tych „poważnych zmian”. Przenosi nas tym samym w owe ciekawe czasy, być może najbardziej zdumiewające w całym wieku XX, których do tej pory nie udało nam się do końca zrozumieć: czasy „Solidarności”, stanu wojennego, rozpadu komunistycznego reżimu, ale przede wszystkim czasy niezauważonych moralnych i religijnych rewolucji.

Jednocześnie, patrząc z dzisiejszej perspektywy, mamy przed sobą niezwykle ciekawy dokument historyczny, wspaniałe świadectwo minionej epoki socjologii polskiej. Jest to bowiem reprint książki z 1989 roku; szósty i ostatni tom przygotowanej przez Instytut Socjologii UW serii „Socjologia Niezapomniana”, na którą złożyły się przedruki niskonakładowych pozycji, wyłączonych wspaniałomyślnie z ingerencji cenzury w latach 70. i 80. Jako własność Instytutu były rozpowszechniane najczęściej według rozdzielnika, udostępniane do wewnętrznego użytku lub na prawach rękopisu. Dziś oczywiście stały się białymi krukami, które możemy odnaleźć jedynie na półkach garstki wybranych. Współczesnego czytelnika może zaskakiwać, że w tamtych latach socjologowie mogli pisać i badać, co tylko chcieli, ba, mogli nawet bez przeszkód potępiać „totalitarne i represyjne oblicze państwa” (s. 99), pod warunkiem wszakże, że nie dzielili się swą wiedzą z nieprzygotowanym na nią gminem. Cała seria tylko w małym stopniu przypomina ów nieocenzurowany dorobek polskiej socjologii, ale już sama ta próbka zachęca do snucia fantastycznych domysłów, ile jeszcze takich pereł skryło „na własny użytek” zazdrosne grono profesorskie.

Religijność społeczeństwa… pokazuje nie tylko unikalny moment w życiu religijnym narodu, nie tylko nawet wyjątkowy etap w rozwoju polskiej socjologii, lecz także unikalny moment życia intelektualnego polskiej inteligencji. Na tom składają się bowiem referaty z niecodziennej konferencji, która w roku 1987 zgromadziła przy jednym stole ludzi, którzy przy innej okazji nigdy by się nie spotkali. Wertując kolejne strony, naraz, niczym w noc wigilijną, widzimy, jak przemawiają do siebie osoby, które w innych czasach i miejscach, byłyby wobec siebie obojętne, jeśli nie wrogie; naraz z wielu stron słyszymy głosy – a nie pohukiwania, muczenia i buczenia – prawdziwe, ludzkie głosy, składające się na ów miniony i niedoskonały, ale przecież realny – polski kształt dialogu.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się