fbpx
fot. Maria Wytrykus/TVP/PAP
Katarzyna Niedurny wrzesień 2018

(Zielone) światło dla ducha

Rygorystyczne przestrzeganie przesądów sprawiłoby, że wszystkie pokazy premierowe rozpoczynałyby się z 13-minutowym opóźnieniem, nikt nie wchodziłby na scenę lewą nogą i nie otwierał tam parasola (po co kusić licho?).

Artykuł z numeru

Wierzyć w naukę, (nie) wątpić w Boga

Wierzyć w naukę, (nie) wątpić w Boga

Gdy scena pustoszeje, gdy z widowni znika ostatni widz, a drzwi zamykają się za najpilniejszym pracownikiem teatru, na sali pozostaje zapalone jedno małe światełko. Jego obecność tłumaczyć można różnie. Racjonaliści powiedzą: światełko powinno palić się, żeby pierwsza osoba otwierająca salę mogła przejść spokojnie i bezpiecznie do włącznika światła lub konsoli oświetleniowca. Można też jego blask wyjaśniać w zupełnie inny sposób. Światło to w tradycji anglosaskiej nazywane jest ghost light i musi być zapalone cały czas ze względu na zamieszkałe w teatrze duchy. Według jednej wersji po to, by je odganiać, a według innej, by stworzyć przyjazne warunki dla nawiedzających budynek zjaw. W Polsce w podobny sposób wyjaśniane jest zamykanie teatrów w poniedziałki. Nie można niczego robić na scenie, ponieważ wtedy spotykają się na niej duchy zmarłych aktorów i pracowników teatru. Tego dnia jest zarezerwowana tylko dla nich, by mogły na niej wystawiać swoje spektakle i nie przeszkadzały żyjącym aktorom w pozostałe dni tygodnia. Dzięki temu zadowoleni są i żywi, i umarli, a w teatrze tworzy się przestrzeń dla odrobiny magii.

 

Krąg wtajemniczonych

Nietrudno jest odnaleźć listy teatralnych przesądów. Niektóre z nich powtarzane są często, inne pojawiają się tylko w wypowiedziach konkretnych aktorów i w opowieściach o jednej instytucji. W teatrach każdego kraju obowiązują inne tajemnicze zakazy i nakazy, które mają przynieść sukces premierze. Zespoły teatralne czerpią ze wspólnego zbioru zabobonów i wytwarzają również własne. Tadeusz Nyczek wskazuje, że ich cechą wspólną jest to, iż przekazywane są z pokolenia na pokolenie od tak dawna, że niejednokrotnie niełatwo dziś znaleźć ich źródło, powiedzieć, kiedy i dlaczego zaczęły obowiązywać[1]. Wydaje się, że spełniają też podobną funkcję: nie tylko umacniają wiarę w to, że wszystko będzie dobrze, lecz także budują wspólnotę, tworząc krąg wtajemniczonych.

W artykułach opowiadających o przesądach często podkreśla się, że w teatrze tyle rzeczy wpływa na strukturę spektaklu, a jego ostateczny kształt uzależniony jest od tak dużej liczby osób i przypadków, że wiara w magiczne czynniki staje się jakimś sposobem okiełznania rzeczywistości niemożliwej do opanowania racjonalnymi metodami.

Skoro często trudno wytłumaczyć, dlaczego na scenie pojawia się jakiś element scenografii lub skąd bierze się energia postaci, to może istnieje jakiś związek między kopnięciem aktora a jego sukcesem na scenie. Może pomoże, na pewno nie zaszkodzi. Jednocześnie przedstawienie przesądów jako powszechnie obowiązujących i restrykcyjnie przestrzeganych tworzy z teatru instytucję działającą obok świata, przestrzeń rządzącą się swoimi prawami silnie oddzieloną od realności, w której nikt nie zastanawia się nad tym, jaką nogą wstaje z łóżka, chociaż wie, że lepiej jest to zrobić prawą. Może dlatego twórcy coraz częściej podkreślają, że najważniejsze jest rzetelne przygotowanie do spektaklu, a odprawianie rytuałów i przestrzeganie przesądów zastąpić można wypełnianiem swoich obowiązków na scenie. Magiczne zasady są jeszcze pamiętane, często się o nich opowiada, lecz coraz rzadziej ich przestrzega. Tylko czasami pojawiają się na scenie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się