fbpx
Grzegorz Strumyk październik 2018

Z monotonii

W Stacji: Literaturze prezentujemy nowe opowiadanie Grzegorza Strumyka. Tekst do przeczytania w papierowym wydaniu miesięcznika „Znak”.

Artykuł z numeru

Uniwersytet to my!

Uniwersytet to my!

Grzegorz Strumyk to prozaik, poeta, plastyk, fotografik. Wydał osiem tomów prozy: Zagłada fasoli (Łódź 1992), Kino-lino (Warszawa 1995), Podobrazie (Łódź 1997), Łzy (Warszawa 2000), Patrzeć i patrzeć (Kraków 2002), Pigment (Wałbrzych 2002), Nierozpoznani (Szczecin 2008), Kra (Szczecin 2016), oraz tomiki wierszy: Bezspojrzenie (Łódź 1994), Le Rutki (Łódź 2009), Re_Le Rutki (Szczecin 2010). Publikował m.in w „Twórczości”, „Frazie”, „Nowym Nurcie”, „eleWatorze”, „Sycynie” oraz „Studium”. Mieszka w Łodzi.

W najnowszym opowiadaniu pisze tak: „Szli asfaltem, piaskiem pokrywającym asfalt, łataniną asfaltu i betonu, wreszcie piaskiem i piaskiem przemieszanym z brązowym igliwiem sosen, granatową mokrą drogą. O zmierzchu słabnącym wzrokiem wyraźnie obejmował najbliższe oczu szczegóły. Wolał patrzeć w dół, widząc tylko kątem oka otaczającą znaną przestrzeń rozciągniętą od domów na krańcu letniska i pasma lasu zniżającego się pod samą wysoką wydmę. Rysunek miały tylko nowe porzucone butelki i kapsle, papierowe chusteczki i zgubione zabawki, i ubrania. Reszta była pamięcią stałego świata, monotonią jakiegoś naturalnego magazynu, zaś szczegóły na drodze zadziwiały przy przejściu nad nimi swoim nagłym pojawieniem się, były obsesją monotonii. Miały ludzkie cechy. Były niekompletne w odróżnieniu od drzew, roślin, kamieni. Nadgryzione, nie odrastały. Czekały, aż ktoś je podniesie i skompletuje. Kółka od wózka, ręce od lalki, opakowania po napoju. Obraz po przejściu ludzi dorównywał, a nawet przerastał różnorodnością kształtów i kolorów odwieczny piach, trawy i las. Zadziwiające, jak w jednej chwili przyzwyczajenie oceniania, czym jest natura, znikło. Rozróżnianie straciło ważność”.

Ilustrację do opowiadania wykonała Katarzyna Czapska.