Schizo-fretki i kot-pulsywni psy-chopaci
Czy uznanie, iż zwierzęta mogą zwariować i popełnić samobójstwo, jest hołdem dla ich życia psychicznego, zdolności poznawczych i emocjonalnych? Czy też, przeciwnie, jest to kolejny krok na drodze wykluczenia zwierząt, nałożenia na nie podwójnego stygmatu: nie dość, że zwierzę, to jeszcze obłąkane? Dowartościowujemy inne gatunki, twierdząc, że mogą ulec chorobie psychicznej, czy też je w ten sposób degradujemy?