fbpx

Tag: felieton

Angelika Kuźniak

Krąg

Dawno, dawno temu, jeszcze przed potopem, żyły na ziemi olbrzymy. Stwory pół ludzie, pół demony. Bóg dał im jedno zadanie: miały robić chmury, a potem zaciągać je tam, gdzie on im każe.

Angelika Kuźniak

Bajka

– Musisz wiedzieć: człowiek dla zwierząt to najgorsze stworzenie – powtarzał mój wuj.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

A może zacząć trzeba od tego, że owo „tak” i „nie” „bez światło-cienia” to moja własna miara wierności i zawierzenia, tylko moja własna. Nie zaś adresowana do bliźniego, któremu natychmiast chce się wystawić cenzurkę ze stopniami, jakąkolwiek samoocenę wykluczając.

Angelika Kuźniak

„Nie widać”

Kiedy zaczynam pracę nad książką, ustawiam automatyczną odpowiedź na poczcie internetowej.

Angelika Kuźniak

Zielnik

Najbardziej lubiła soboty. Znikała wtedy na cały ranek. Szła na łąki i do fartucha zbierała zioła. Potem razem rozrzucałyśmy je na prze­ścieradle rozścielonym na stole.

Janusz Poniewierski

Ksiądz Mieszek: dowód na dobroć i piękno Boga

Jedną z dróg, którymi ks. Mieczysław Turek prowadził ludzi do Boga, było doświadczenie piękna. A znał się na nim wybornie i skwapliwie korzystał z każdej niemal okazji do podziwiania i kontemplacji tego, co piękne.

Janusz Poniewierski

Papież heretyk i ortodoksi

Teolog powinien unikać uciekania się do środków społecznego przekazu, wywierając bowiem nacisk na opinię publiczną, nie można przyczynić się do wyjaśnienia problemów doktrynalnych ani służyć prawdzie.

Angelika Kuźniak

Puenta

Zaczynam pisać byle czym, co akurat mam pod ręką. Pocieszam się, że przecież i tak przepiszę wszystko do komputera. Po dwóch dniach przenoszę się do kuchni. Po trzech zaczynam pisać w wannie.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Poczucie „sprawiedliwości” mamy niebezpiecznie rozchwiane. Nieustająco odnosimy je do innych, innym – nie sobie samym – stawiamy wymagania. My sami to ludzie, którym się „należy”. Nie ma nic bardziej powszechnego niż zjawisko odmawiania współczucia, często w imię wyroków wydawanych pod hasłem „sprawiedliwość”.

Janusz Poniewierski

Gesty Rejtana

Trudno mi sobie wyobrazić, co czuł Jerzy Zawieyski – człowiek psychicznie kruchy, a ze względu na swą biografię szczególnie wyczulony na mechanizm wykluczenia – kiedy rzucano mu w twarz oskarżenie, że znalazł się „poza narodem”.

Angelika Kuźniak

W jak wszystko, czyli alfabet (nie)pełny

Bo ciągle wzrusza mnie to wspomnienie. Nie ma już kina „Piast” w Słubicach. Nie żyje też starsze małżeństwo, które je prowadziło. Przed seansem rozkładało mały piecyk na sali kinowej i piekło jabłka. Żeby zabić zapach stęchlizny.

Janusz Poniewierski

Błysk w oku

Wciąż widzę Zbyszka z jego niesforną czupryną i charakterystycznym błyskiem w oku. Dla tych, których do siebie zraził niekonwencjonalnym sposobem bycia, był to – być może – błysk szaleństwa. Dla innych, oczarowanych rozległością jego zainteresowań, mógł to być nawet przebłysk geniuszu.

Angelika Kuźniak

Koniec świata

Wyobrażam go sobie. Wyobrażam sobie, jak zwiedza każdą z 45 sal na piętrze Galerii Uffizi we Florencji. Leonardo da Vinci, Rafael, Sandro Botticelli, Caravaggio, Rubens.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

To właśnie potrzeba znaku rośnie w nas, w miarę jak odnajdujemy się i coraz głę­biej wchodzimy w świat wartości, więcej: w świat odnalezionej wiary w wartości. Czy nie jest para­doksem, że ścieżka milczenia odnajdywana jest w pewnej chwili jako ta, która prowadzi najpew­niej i najdalej?

Angelika Kuźniak

Opowiedz

Od czego zacząć? Plączę się po ulicach. Tłum. Jedni chodzą w puchówkach, inni w podkoszul­kach. Uśmiechnął się jeden czarnoskóry na dworcu.

Janusz Poniewierski

Cietrzew i ziarenka złota

Dziełem jego życia jest Bolesław Chrobry. To nie „tylko” opowieść o czasach piastowskich, w które wszedł głęboko, rekonstruując nawet język, jakim mogli mówić poddani króla Bolesława. To raczej „suma” jego przemyśleń o człowieku, Polsce, mechanizmach rządzących historią. Oraz o moralności – także tej politycznej.

Angelika Kuźniak

Król

Michał często podróżuje. Któregoś razu w pociągu robił wycinki ze starych gazet, żeby do domu przynieść już tylko to, co należy schować w kartonach. Czasem (zawsze pytając o pozwolenie) spisuje tytuły książek, które czyta inny pasażer.

Angelika Kuźniak

Miłość

W 2005 roku wzięli ślub. Oboje ponadosiemdziesięcioletni. Przyjęli podwójne nazwiska. Elwira Profé-Mackiewicz, Fortunat Mackiewicz-Profé. Wybudowali dla siebie dom. W miejscu gdzie wszystko się zaczęło.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Nie uciekniemy od pytań o to, czym zaowocuje tym razem jawnie demonstrowana religijność władzy państwowej. Czego będzie gwarantem, a w czym nabierze bardzo niebezpiecznego charakteru formuły pustej, koniunkturalnej, a nawet faryzejskiej?

Angelika Kuźniak

Śnieg

Co zostało mi jeszcze po obozie? Nocą nie mogę spać, bo ten film ciągle się przewija w mojej głowie. I ciągle się boję.

Janusz Poniewierski

Bibliofil

Redaktor „Tygodnika” Jacek Susuł był człowiekiem starej daty: miał klasyczne gusta literackie, przedwojenną kindersztubę i takiż sposób bycia. Zdaniem o. Jana Góry „z brodą i wąsami wyglądał jak krasnal. A ze swoją specyficzną powolną wymową, jakby zamierzał celebrować każde słowo, był przybyszem z XIX wieku”.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

A jednak to nieprawda, że ta ostateczna starość jest jakąś pustelnią, w której pomału znikamy. Zadziwiającym zwrotem kalendarz wydarzeń nie tylko przyspieszył niewyobrażalnie, ale jakby zmienił kierunek o 180 stopni. Doświadczenie biegnących godzin przynosi sygnały alarmowe.

Angelika Kuźniak

Wyprzedaż teatru

Codziennie o 7.30 rano Maria Zet przemierza halę dworca. Przystaje co kilka kroków, opiera się plecami o ścianę, chwilę odpoczywa. A potem niesie dalej te swoje 67 lat. I walizkę, niewielką, ze skórzanym wykończeniem.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Nasze dzielenie się opłatkiem – niewytłumaczalna próba usprawiedliwienia gestu, który albo jest pozorny, a nawet fałszywy, albo powinien być wyspowiadany do samej najboleśniejszej prawdy o pustym geście, a więc o kłamstwie.

Angelika Kuźniak

Wizjer

W następnym roku znów zabiła karpia, ulepiła pierogi, nakryła stół. Znów się spóźniali. Znów podbiegała do wizjera. Kroki wyraźne, głośne. Nie ich.

Angelika Kuźniak

Niebo nad

W Polsce: „czarno, czarno, piekielnie czarno”. Taki wpis ukazuje się na fanpage’u poświęconym Zofii Stryjeńskiej. Są tacy, którzy słowo „piekielnie” (to jej słowa z 1934 r.) traktują dosłownie.

Janusz Poniewierski

Wypominki A.D. 2016

Redakcję „Znaku” przez lata tworzyli ludzie łączący w sobie profesjonalizm z ideowością. Pragnę ogarnąć dziś ich wszystkich wdzięczną pamięcią i modlitwą.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Szczególnym darem staje się w tej mierze to krótkie stwierdzenie ks. bpa Rysia, że Ojcze nasz jest jedyną modlitwą podarowaną nam przez samego Syna Bożego, a więc ze środka wieczności, a przeznaczoną, by nią mówić do Boga.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

I tak podzielimy się w sposób, jaki zaczynamy oglądać dzisiaj coraz częściej, za każdym razem stwierdzając, że pęknięcie między nami sięga jak szczelina na Orlej Perci w Tatrach coraz głębszych przepaści.

Angelika Kuźniak

Ta, która tka

Kiedy umarł, nie rozumiałam, czym jest śmierć. Zapytałam mamę. Odpowiedziała tylko: „Trzeba być smutnym”. No to byłam, na zdjęciu widać to wyraźnie.

Angelika Kuźniak

Poza pamięcią

Dwa lata temu, odkąd zaczęłam pracę nad książką o Zuzannie Ginczance, w moim „warsztacie” stoi kopia planu miasta, który znalazłam u Izoldy Kiec w jej opowieści o poetce.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Teraz staram się z relacji, podsumowań, tematów rozmów wybierać to, co najlepiej pomoże odczytywać i doceniać dar, który dostaliśmy.

Angelika Kuźniak

W przebłyskach

W całości łatwo utonąć. Sama wolę opisać drzewo, a nie las. Strąk fasoli, a nie cały zagon. Parę pończoch, a nie fabrykę tekstylną.

Angelika Kuźniak

Pięć minut

 „Zdzwonimy się!” – tak brzmi największe kłamstwo dzisiejszych czasów. Nie ja to wymyśliłam. Sympatyczna sąsiadka spod piętnastki, która odbiera moje przesyłki, gdy nie ma mnie w domu i za każdym razem zaprasza na kawę albo ciastko, też tego nie powiedziała. O kłamstwie dowiedziałam się od pana Jerzego R. Grzelaka, kiedy zaniosłam do naprawy mój zegarek „po dziadku”.

Angelika Kuźniak

Fahrenheit 451

To musiało się prędzej czy później stać. Przez całe lata, kiedy wyjeżdżałam na urlop, obliczałam dokładnie, ile będę tego potrzebować.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Nie wszystko, co ulotne, musi być oprawione w okładki, nie każdy wygłoszony pięciominutowy felieton zasługuje na utrwalenie. Zgoda na system wolnego rynku na pewno nie uratuje na przyszłość tego bezcennego daru, jakim dla człowieka jest słowo.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Następny dzień starzenia się może przecież otworzyć pustkę. Było w pamięci i nagle już nie ma, było w wyobraźni i nagle cisza zamiast dźwięku, szara plama zamiast zarysu twarzy.

Janusz Poniewierski

Jagiełło, król gór

Mówił o sobie, że ma trzy ojczyzny: dom rodzinny, Tatry i polskie słowo. One go kształtowały, budowały od środka. Jego wrażliwość ujawniała się już w sposobie pisania o zagrodzie, w której się wychował. To słowo „zagroda” pisał zawsze wielką literą. „Jakże pisać inaczej? – pytał. – Przecież to dom, rodzice, dziadkowie”.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

To, co chcemy zostawić innym ze swojego życia, od razu staje pod znakiem zapytania. Czy się im przyda? Czy ktokolwiek na to czeka?

Janusz Poniewierski

Prorokini Anna

Od kilku lat − ilekroć czytam ewangeliczną opowieść o sędziwej prorokini Annie która „nie rozstawała się ze Świątynią, służyła Bogu (…) i mówiła o Nim wszystkim” (por. Łk 2, 36–38) − myślę o Annie Świderkównie (1925–2008), uczonej, która wiele lata życia poświęciła studiowaniu i popularyzacji Biblii.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Utwierdzam się w przekonaniu, że właśnie u końca życia jeszcze oczywistsza staje się żywa odpowiedzialność nie tylko za przeszłe, lecz za to także, co się właśnie dokonuje.

Justyna Bargielska

Fenomen sprawiedliwego świata

„Wyjaśnię ci, co robisz źle – powiedział ojciec moich dzieci, gdy skończyłam opowiadać tę historię. – Błąd poznawczy, który popełniasz, należy do grupy stereotypów społecznych, a nazywa się go fenomenem sprawiedliwego świata. Inna rzecz, że definicję tego błędu realizujesz w codziennej praktyce dokładnie odwrotnie niż większość osób ten błąd popełniających. To stosunkowo ładne”

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo Coraz mniej

Czy wolno będzie przywołać „nie swojego”, bo po prostu poi spragnionych? Czy można będzie czytać wiersz, odmawiać psalm, słuchać muzyki, niezależnie od epoki, z której je czerpiemy? Mądrość i więź między ludźmi pozostają przecież tą przestrzenią, która nas niesie ku końcowi, jak wierzymy, najwyższej nadziei.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo Coraz mniej

To samo wkraczanie komercji znać na wielu cmentarzach. Coraz bardziej kontrastują ze sobą mogiły przyznawane komunalnie i okazałe marmury na dużych przestrzeniach wykupionych na własność, gdzie nieraz kamień na grobie ściga się wspaniałością z innymi marmurami, a napis o zgonie nie posiada jeszcze daty.

Justyna Bargielska

Jak podbiliśmy

Może państwo pamiętają moją wakacyjną przygodę z redaktorem Bonowiczem, która była zaszła i dobiegła nostalgicznego końca jeszcze w poprzednim cyklu felietonów, pod zgoła innym tytułem, w innym layoucie i w całkiem innej rzeczywistości geopolitycznej, niż nas teraz otacza (piszę ten felieton przed wyborami, ale ukaże się on już po nich i na razie jeszcze czuję na przemian radosne podniecenie i grozę związane z ich przewidywanym wynikiem). Dzisiaj natomiast chcę opowiedzieć naszą z Bonowiczem zupełnie niedawną przygodę czeską.

Józefa Hennelowa

Coraz bliżej albo coraz mniej

Staram się, przynajmniej dzwoniąc do ciebie, rozmawiać o przeszłości, którą żyjemy obie. Odnajdujemy się na ścieżce naszych dawnych i bardzo dawnych wspólnych wspomnień. Drugą ścieżkę odkrył niedawno proboszcz, uruchamiając także na twoje potrzeby domowego szafarza Eucharystii. Na resztę odpowiedzi: „Kiedy dojdziemy?”, pozostaje nam czekać, tak samo tobie jak mnie.

Justyna Bargielska

Znaki zastane

Człowiek zaczyna się rozglądać za ukrytymi kamerami, gdy w kolejnym wynajmowanym pokoju znajduje książkę o okładce utrzymanej w granacie i bieli lub, przeciwnie, smolistej czerni, z charakterystycznymi trójkątnymi kształtami mającymi nasuwać na myśl a to zdradzieckie skały, a to kły potwora czającego się w ciemnościach, a to XIX-wieczne okręty.

Justyna Bargielska

„La vie en rose”, czyli kwestia interpretacji

Postanowiłam zastosować w moim współżyciu ze znakami zasadę ograniczonego zaufania podobną do tej, jaką pewien czas temu wypracowałam sobie wobec doktryn religijnych: nie interpretować znaku w czasie rzeczywistym, od ręki i ad hoc, tylko zostawić sobie furtkę, która pewnego dnia nieoczekiwanie otworzy się na nowe, do tej pory niebrane pod uwagę interpretacje 

Justyna Bargielska

Jak zaczynają się święta

„Tomku – mówię – jeśli chodzi o dziury, o które pytałeś na początku, zdarza się, że kiedy bardzo się zdenerwuję, rzucam o ścianę tym, co mam pod ręką. Najczęściej jest to ta oto żaba. To malachit. Ona jest z Chin. Przepłynęła taki kawał, żeby być ze mną, a ja rzucam nią o ścianę. Jak widzisz, nietrudno mnie zdenerwować”.

Justyna Bargielska

Moja noc u Maud

Rozpaczam bowiem z powodu przemijania jak mężczyzna, jak król, jak posiadacz większościowego pakietu akcji w większości światowych firm, jakby przemijanie było ostateczne – tak rozpaczam. To jeśli chodzi o formę. Jeśli chodzi o treść, rozpaczam z powodu przemijania rzeczy, które powinnam przyjmować do wiadomości jako przeminięte z godnością bądź w ogóle tego przemijania nie odnotowywać.