fbpx
Stanisław Obirek maj 2018

Sekularyzm niejedno ma imię

Sekularyzm w kraju nominalnie katolickim bywa zwykle przedstawiany jako potwór pożerający religię i wszystkie związane z nią wartości.

Artykuł z numeru

Bosko i przykładnie. Seks i religia

Bosko i przykładnie. Seks i religia

Czy można pozostać wiernym sobie, nie tocząc żarliwego sporu z ideowym przeciwnikiem? Przez wieki wydawało się, że nie można. Wielu ludzi właśnie w konflikcie upatrywało główne źródło życiodajnej energii. Bez zaangażowania w wynajdywanie i zwalczanie „błędów i grzechów” oponenta ich życie traciło sens. Istnieją jednak rozwiązania alternatywne. Pisał o nich przed laty Leszek Kołakowski we wstępie do książki Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi, zatytułowanym znamiennie Wiara dobra, niewiara dobra. Jego osąd jest mi bliski. Kołakowski wyjaśniał: „Wiara jest prawomocna. Niewiara jest prawomocna. Nie są to jednak dwa sprzeczne wzajem korpusy doktrynalne, dwa zbiory twierdzeń, ale raczej przeciwstawne postawy umysłowe i moralne. Mniemam, że obie są potrzebne naszej kulturze”. Sam filozof zawieszał swój osąd i unikał jednoznacznej deklaracji. W pełnym napięcia współistnieniu obu stron dostrzegał źródło płodności dla kultury. I dodawał, nie bez słuszności: „racji absolutnie pewnych bowiem nie ma”. Dokładnie w tym samym czasie w Niemczech pojawiły się podobne głosy, które uznano za początek postsekularyzmu. Chodzi o zapis spotkania Josepha Ratzingera z Jürgenem Habermasem, który opublikowany w Dialektyce sekularyzacji: o rozumie i religii, w pewnym sensie wyznaczył standard debaty myśli sekularnej z religijną. Książka została przełożona na wiele języków. W Polsce Ratzinger i Habermas są tłumaczeni oddzielnie. To jeszcze jeden przykład, że w naszym kraju jest to paradygmat myślenia słabo zadomowiony.

 

*

Dobrze się więc stało, że ukazała się książka Miłosza Puczydłowskiego Religia i sekularyzm. Współczesny spór o sekularyzację, gdyż wpisuje się ona właśnie w nowe myślenie postsekularne. Jej autor podąża własnymi ścieżkami i nie zauważa wielu innych propozycji bardzo zbliżonych do jego stanowiska. Stąd zapewne towarzyszące mu przekonanie, że przeciera nowe szlaki, i słabo skrywana obawa, że jego myślenie może napotkać opór. Akurat w tym się myli, jedyne, co go czeka, to obojętność, gdyż w naszym kraju ciągle jeszcze dominują polaryzacja stanowisk i misjonarska gorliwość (dla jasności – z obu stron!). Tymczasem literatura na temat postsekularyzmu jest już tak rozległa, że nie sposób odnotowywać wszystkich publikacji na ten temat. Dobrze mieć świadomość, że nie jesteśmy samotni na naszej drodze poszukiwań nowych dróg porozumienia skłóconych racji. Innym, poza wspomnianym spotkaniem Ratzingera z Habermasem (myśl Habermasa jest szeroko komentowana w pracy, ale Ratzinger pojawia się tylko raz i to w zupełnie innym kontekście), niezauważonym przez Puczydłowskiego przykładem postsekularnego myślenia jest książka filozofa prawa Ronalda Dworkina Religia bez Boga, w której podejmuje problem religii jako człowiek niewierzący. Jest to więc perspektywa z drugiej niejako strony, stąd warto ją zauważyć, gdyż ateistów zwykło się kojarzyć z agresywną niechęcią do religii.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się